Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

5 września 1939 r. Pierwszy dzień niemieckiej okupacji Bydgoszczy

Redakcja
Gazeta Pomorska
Wojna trwała już piąty dzień. W tym czasie na miasto spadły bomby lotnicze, a 3 i 4 września bydgoszczanie walczyli z niemieckimi dywersantami. Najgorsze jednak dopiero nadchodziło.

Poza miejscowymi Niemcami nikt się nie spodziewał, że miasto tak szybko znajdzie się w rękach wroga. Załamanie się obrony na północno zachodniej flance i wymuszona przez to zmiana  planu walki z potężnym agresorem sprawiły, że regularne oddziały niemieckie weszły do Bydgoszczy już 5 września. Był wtorek.

Od północy, ulicą Gdańską szli żołnierze 122. pułku piechoty (formacja ta wchodziła w skład 50. dywizji piechoty, która otrzymała rozkaz  wkroczenia do miasta). Zanim znaleźli się na wysokości ul. Artyleryjskiej, po lewej stronie mijali spokojną ul. Leśną.

- Ojciec zapewne wyszedł przed dom, by zobaczyć, co się dzieje. Nie był uzbrojony. I gdy tak stał, w pewnej chwili padł trupem. Dosięgła go kula niemieckiego żołnierza - opowiadał nam  Bernard Pytlewicz, syn - być może pierwszej cywilnej ofiary niemieckiej okupacji.

Dramat miasta i jego polskich mieszkańców, spowodowany tym, że Bydgoszcz znalazła się w rękach wroga, w dwójnasób przeżywała rodzina Tadeusza Janasa, podstępem wywabionego z domu i zastrzelonego w nocy z 3 na 4 września na obecnej ul. Warmińskiego.

Wkroczenia Niemców do Bydgoszczy nie widziała 23-letnia Anna Gogolińska, do wybuchu wojna urzędniczka Poczty Polskiej. - Było polecenie ewakuacji do Warszawy. Opuściłam Bydgoszcz razem z mamą i siostrą, która pracowała w ubezpieczalni. Powróciłyśmy do domu po upadku stolicy.

W lipcu 1939 r. pani Anna po raz ostatni widziała swojego narzeczonego Stanisława Kowalczyka. - Pojechałam do Warszawy na ślub siostry Marii. Potem tylko kartka przyszła od Staszka. Był w obozie w Kozielsku, zginął w Katyniu - wspominała.

Józef Borecki, uczestnik powstania wielkopolskiego, w 1928 r. został oddelegowany z Jarocina do Bydgoszczy, gdzie organizował skarbiec w Urzędzie Skarbowym. Miał żonę Helenę i trzy córki: Janinę, Zofię i Barbarę.

- Rodziny urzędników otrzymały polecenie ewakuacji w kierunku Włocławka. Obowiązkiem ojca, jako pracownika ważnego urzędu państwowego, była ochrona skarbca - opowiadała nam córka Barbara Szneidrowska.

Po kilku tygodniach Boreccy wrócili do Bydgoszczy. Józef został aresztowany 17 października 1939 r. Przetrzymywany był w tymczasowym obozie na Gdańskiej. Tam żona i córki widziały go po raz ostatni. - Do dziś nie wiem, gdzie jest ojca grób - mówi córka.

Hanka Sowińska

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto