Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Betto znaczy bojownik

Renata Kudeł
Maria Danuta Betto podczas jednego ze spotkań autorskich
Maria Danuta Betto podczas jednego ze spotkań autorskich Fot. Wojciech Alabrudziński
Jest krucha i delikatna. Mogłaby pisać sentymentalną poezję. Ale nazwisko zobowiązuje. Jak mówi rodzinne podanie, za czasów napoleońskich trzech braci Betto wyruszyło z Italii, za swoim wodzem, na Moskwę.

Po klęsce jeden z nich osiadł w uroczysku Podrudawka na Podlasiu. I tam, w wielokulturowym i wielonarodowym regionie o niepowtarzalnym kolorycie, do dziś kuszącym dziką przyrodą, zaczęła się tworzyć polska historia rodu Betto. "Betto" znaczy po włosku bojownik.

Z tego rodu wywodzi się Maria Danuta, poetka, która związała się z Kujawami, z Włocławkiem. Choć mieszka tu od lat, wciąż mówi o sobie, że jest dziewczyną spod Wschodniej Ściany. Bo skąd, będąc człowiekiem miejskim, czerpałaby te paprocie, lasy, dusiołki, sprzyjające miłości? To pamięć genów.

Duch wszędobylski

Kraina dzieciństwa - Podrudawka. Najważniejszy był dom.
Kraina dzieciństwa - Podrudawka. Najważniejszy był dom. Fot. Archiwum M. D. Betto

W młodości była bardzo towarzyska, miała wielu adoratorów
(fot. Fot. Archiwum M. D. Betto)

Pisze nocą. Bo wtedy, jak napisała w jednym z utworów z tomu "Szelesty": "Gdy wszyscy śpią/ budzi się wiersz/ starej poetce wmawia/ łakomstwo na metaforę". Pod powiekami łatwiej jest też przywołać wspomnienia. - Byłam zakochana w Rudawce. Rodzeństwo posłusznie siedziało w domu, bawiło się w ogrodzie, a ja uciekałam z naszego uroczyska, wówczas już zwanego kolonią, czasami na cały dzień. Spod opiekuńczych skrzydeł wyrywałam się na wieś - opowiada. - Byłam tak ciekawa życia, które toczyło się dookoła. Chciałam wiedzieć, jak się produkuje len, jak się go wypala i międli, jak wygląda darcie pierza...

Mogła być typowym dzieckiem, ale w Rudawce i w okolicach wszyscy szybko się przekonali, że mała Danusia to niespokojny duch. Wszędobylski i nieprzewidywalny. - Zawsze byłam czyściochą, potrafiłam wpaść do domu sąsiadów i brać się za sprzątanie. Miałam "swoją" dziką gruszę, która rosła u Kulikowskich i rodziła pyszne "pierdołki". Pewnego razu Zosię, moją przyjaciółkę, która miała wówczas ponad pięćdziesiąt lat, podkarmiałam schabowym, nabitym na widelec. Chyba jej smakował, bo odwdzięczyła mi się, nie bacząc na to, ze byłam smarkata, łykiem jabłecznego wina... Kiedy po latach wydrukowano mój pierwszy wiersz, jeden z sąsiadów upewniał się: Czy autorka jest tą Danusią, która wkładała palec do mojego kapuśniaku? Miałam słabość do sutych zup, które dostawali pracownicy, zatrudnieni w wytwórni cegieł i dachówek mojego ojca. Siostra i brat pili kakao, a ja biegłam od rana do kuchni i tam zajadałam się strawą, przygotowaną dla ciężko pracujących ludzi.

Dwór i akacjowa alejka

Wieś Rudawkę od domu Bettów dzieliło skrzyżowanie dróg, trzy wielkie klony, rosnące razem i akacjowa alejka, która otwierała część ozdobną, jaką był klomb przed gankiem. Nie wiadomo, ile lat liczyły klony, ile lat miały jodły z pobliskiego lasu. Być może pamiętały czasy, gdy z uroczyska Podrudawka pięciu braci Betto, strzelców puszczańskich, potomków przybyłego z Italii napoleończyka, wyruszyło walczyć w powstaniu styczniowym.

Po jego upadku władze carskie zesłały Michała, Tomasza i Andrzeja na Sybir. Żaden z nich nie powrócił do rodzinnej Podrudawki. Trzem wojowniczym braciom, którzy wtrącili się w polską historię, utrącono skrzydła... Wojciecha, czwartego z nich, ułaskawiono. Najmłodszemu i chorowitemu Wiktorowi, który nie miał jeszcze osiemnastu lat, nakazano zamieszkać minimum 16 kilometrów od własnego domu. Osiadł więc w pobliskiej Sokółce.

Wydarzenia powstania styczniowego były dramatyczne dla rodu Bettów. Mieszkańcy wsi upamiętnili je fundując kapliczkę błagalną w intencji powrotu skazańców z Syberii. To przy niej modlono się o ich życie i zdrowie.

Zapisane z dzieciństwa

Jak zapisał Romuald Bujwicki, autor książki "Janów i okolice. Moja mała ojczyzna" w 1907 roku w uroczysku Podrudawka gospodarzyły dwie rodziny Bettów: Jan i Antoni, synowie Wojciecha oraz Kazimierz z Florianem, synowie Wiktora. Antoniemu i Zofii Betto urodził się syn Edward. To ojciec poetki. - Był dobrym gospodarzem. Dobrze też prowadził własną wytwórnię cegieł i dachówek. Pamiętam, że ufundował pokrycie dachu szkoły w pobliskiej Rudawce - mówi Maria Danuta Betto. - Kiedy po latach pojechałam w rodzinne strony z moją pierwszą książką, przyjęto mnie właśnie w tej szkole i przypomniano dar ojca...

Dwór Bettów, jeden z trzech w okolicach, zachował się do dziś. Stoi także murowana kapliczka, postawiona w intencji skazanych na Sybir. Ale Bettów nie ma już w tej okolicy, choć żyją we wspomnieniu mieszkańców. - To bolesne sprawy, skomplikowane - przyznaje Maria Danuta Betto pytana o powody opuszczenia rodzinnej Podrudawki. - Dostaliśmy i od Rosjan, i od Niemców... Niechętnie o tym mówi.

Podczas drugiej wojny światowej w domu o patriotycznych tradycjach nie wzbraniano się przed działalnością konspiracyjną. Matka pani Danuty, Maria Betto, działała w Wojskowej Służbie Kobiet AK. Ojca wywieziono już po wojnie do obozu w Stalinogorsku. Zginął w 1945 r.

- W obawie przed prześladowaniami musieliśmy wraz z mamą opuścić Podrudawkę - wspomina poetka. - Los rzucił nas do Włocławka. Podrudawka pozostała w pamięci jako kraina sielskiego dzieciństwa, czegoś, co na zawsze pozostaje w sercu, ale nigdy nie wróci W dzieciństwie wydarzyło się wszystko to, co dla mnie najważniejsze, co ma na mnie wpływ do dziś... - mówi Maria Danuta Betto.

Na Kujawach znaleźli spokojną przystań. Tu, na włocławskim cmentarzu, pochowana jest Matka poetki. Ona sama mieszka w centrum miasta, w wymuskanym mieszkaniu bez nadmiaru pamiątek, ozdób czy kwiatów, wypełnionym jedynie tymi przedmiotami, które mają dla niej emocjonalne znaczenie. Dobrze gotuje, robi wspaniałe przetwory, którymi obdarowuje tych, których chce obdarować. A niełatwo jest zdobyć jej uznanie. Dlatego też nie każdy ze znajomych może spróbować przysmaków, przygotowywanych na popołudniowe spotkania. Wielu traktuje te zaproszenia do przytulnego mieszkania poetki jako wyróżnienie.

Odległe podróże wyobraźni

Kraina dzieciństwa - Podrudawka. Najważniejszy był dom.
(fot. Fot. Archiwum M. D. Betto)

Jaka była droga Marii Danuty Betto do poezji? Z wykształcenia jest pielęgniarką. Pierwszy wiersz jej autorstwa wydrukowano w nieistniejących już łódzkich "Odgłosach", potem publikowała również między innymi w "Gazecie Pomorskiej" i w tygodniku "Kujawy". Jej debiut poetycki z roku 1984 ma niezapomniany tytuł: "Dlaczego na miłość nie biją dzwony". W regionie i w Polsce stało się wówczas głośno o tym debiucie. Pytana na temat związku tytułu z jej życiem odpowiada tajemniczo: - Mój mężczyzna miał wiele twarzy... Wiadomo jednak, że była bardzo towarzyska, a nawet - jak sama mówi o sobie - kochliwa. - Wciąż przyprowadzałam do domu kolejnych narzeczonych, co trochę niepokoiło moich bliskich... - wspomina z uśmiechem.

Pamięć genów to nie tylko dusza bojownika, niepokornego w słowie. To również powroty do natury, podpatrywanie życia zwierząt, roślin, zmieniających się pór roku, słabość do filmu "Tańczący z wilkami", jej ulubionego, po wielokroć oglądanego. To także ciągle obecny w jej wierszach motyw podróży. Maria Danuta Betto chętnie podróżuje w przeszłość, do ukochanej Podrudawki. W bardzo egzotyczne rejony kuli ziemskiej zapuszcza się tylko w wyobraźni, bo na więcej nie pozwala jej obecnie stan zdrowia.

Tomiki czekają na druk

W ubiegłym roku, mając na koncie kilkanaście tomików poezji, kilkadziesiąt nagród w konkursach poetyckich i wyróżnienie Amerykańskiej Akademii Poezji w New Jersey, obchodziła czterdziestolecie twórczości. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. - Chcę wydać jeszcze kilka tomików - planuje. Po cichu zdradza, że trzy ma już przygotowane do druku. Wiersze są dla niej najważniejsze. Prawie tak ważne w życiu, jak korzenie, o których pamięć traktuje jak najwyższą wartość i nazwisko, z którego jest dumna.

Nazwisko z różnych epok

Na jej prośbę znajoma odnalazła w internecie potencjalnych krewniaków, nosicieli nazwiska Betto z różnych epok: Donato di Niccolodi Betto Bardi, zwany Donatellem, renesansowy rzeźbiarz, renesansowy architekt Bernardino di Betto di Biagio, Liliana Betto, dziennikarka i scenarzystka, współautorka filmu "Bye, bye Baby" z roku 1988, Laura Betto, aktorka Passoliniego. Na tej liście jest także Frei Betto, brazylijski duchowny katolicki, związany z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Ekumenicznym Teologów Trzeciego Świata. Z opowieści stryja, śp. księdza Henryka Betto, kanonika Kapituły Łomżyńskiej, rektora tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego zapamiętała, że we Włoszech były ponoć dwa znane, zwalczające się rody, z których jeden nazywał się Betto. A nad jeziorem Como we Włoszech jest miejscowość, której nazwa brzmi tak, jak ich nazwisko. Wiele lat temu, podróżując po Szwajcarii, była nad tym jeziorem. Może nawet blisko Betto?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska