Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandyci bez sumienia

Tomasz Ogonowski [email protected] tel. 347 35 46
Jeden z bandytów zmiażdżył nieprzytomnej ofierze głowę drzwiami. - Ślady krwi mężczyzny widać do tej pory - mówi podkomisarz Robert Faryniarz z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie.
Jeden z bandytów zmiażdżył nieprzytomnej ofierze głowę drzwiami. - Ślady krwi mężczyzny widać do tej pory - mówi podkomisarz Robert Faryniarz z Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Fot. Radosław Koleśnik
Zmasakrowany w biały dzień w centrum Koszalina 30-letni mężczyzna walczy o życie. Dwaj bandyci - rodzeni bracia, którzy kopali go po twarzy i miażdżyli głowę drzwiami, nie okazują nawet cienia skruchy.

Prowadzący tę sprawę policjanci mówią, że dawno nie spotkali się z taką brutalnością i zezwierzęceniem bandytów - sprawców rozboju, do którego doszło we wtorek około godz. 17 przy ul. Dąbrówki (w pobliżu Pałacu Ślubów). Ofiarą jest 30-letni żołnierz zawodowy z podpoznańskiej jednostki wysłany do Koszalina na kurs jęz. angielskiego. We wtorek wraz z dwoma kolegami po zajęciach wyskoczył na piwo do kawiarni Maredo. Tam do żołnierzy dosiadło się dwóch młodzieńców i trzy dziewczyny (wszyscy z Koszalina). Po jakimś czasie dwaj żołnierze wyszli, zostawiając kolegę z nowym towarzystwem. Około godz. 17 Maredo opuściła też koszalińska grupa i żołnierz.
Gdy szli w kierunku Pałacu Ślubów, dwóch koszalinian zaatakowało żołnierza. Zawlekli go na podwórko, w opuszczony zaułek przy tylnych drzwiach na klatkę schodową. Jeden z oprawców zaczął bić pięściami i kopać ofiarę. Gdy żołnierz przewrócił się, napastnik dwa razy kopnął go w twarz podeszwą uniesionej do góry nogi. Zalany krwią żołnierz stracił przytomność, napastnicy przeszukali mu kieszenie. Zabrali komórkę, portfel i dokumenty. Gdy jeden z nich zauważył kartę bankomatową, wrócił do leżącego na ziemi mężczyzny. - Dawaj k... PIN! - krzyczał. Kiedy ten nie odpowiadał, bandyta złapał za drzwi i dwa razy zmiażdżył nimi głowę mężczyzny. Całej sytuacji przyglądały się spokojnie koleżanki bandytów - niespełna 17-letnie dziewczyny.
Pobitego żołnierza znalazł jeden z lokatorów pobliskich bloków. Zawiadomił pogotowie, które odwiozło nieprzytomnego 30-latka do Szpitala Wojewódzkiego, skąd został odtransportowany śmigłowcem do Kliniki Neurochirurgii w Szczecinie. Ma poważnego krwiaka na mózgu i pozostaje wciąż nieprzytomny. Lekarze określają jego stan jako bardzo ciężki.
Wraz z pogotowiem na miejscu zjawili się policjanci z sekcji kryminalnej KMP w Koszalinie. Natychmiast rozpoczęli poszukiwania mające znaleźć sprawców i ustalić tożsamość ofiary. W tym drugim policji pomogło szczęście: żołnierz był ubrany w "firmową" koszulkę rodzimej jednostki. Samych bandytów
- 18-letniego Mateusza W. i jego brata, rok starszego Mariusza
- znaleziono w błyskawicznym tempie: w środę wieczorem policjanci zapukali do drzwi ich mieszkania.
- Kiedy przyjechaliśmy ich zatrzymać, oglądali jakiś film. Masakra, którą urządzili dzień wcześniej, niespecjalnie ich wzruszyła - powiedział nam jeden z policjantów. Podczas trwających do 4 rano przesłuchań bracia przyznali się do winy. Szybko ustalono też, kim są trzy nieletnie, które przyglądały się napaści. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, policja rozważa wyłączenie tego wątku ze śledztwa i oddzielne skierowanie sprawy dziewcząt do Sądu Rodzinnego dla Nieletnich.
Sami bracia siedzą już w areszcie. Wczoraj w południe policja wystąpiła do Prokuratury Rejonowej z wnioskiem o areszt tymczasowy dla obu bandytów. Wstępnie stawia się im zarzut rozboju, za co grozi do 12 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza