Burza wokół sejmiku nie służy regionowi. Czy politycy Platformy korumpowali Zbigniewa Pawłowicza?

Ale w tym gronie nie ma przedstawiciela Bydgoszczy wybranego przez mieszkańców. Wicemarszałkiem, mającym reprezentować największe miasto, został wicewojewoda Zbigniew Ostrowski. Wzbudziło to nad Brdą oburzenie. Więcej - Łukasz Krupa, bydgoski poseł Twojego Ruchu złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu politycznej korupcji, jakiej mieli dopuścić się politycy PO, proponując Zbigniewowi Pawłowiczowi "dożywotnie" zatrudnienie w jego Centrum Onkologii za wycofanie się z polityki. Zdaniem dr. Marka Jeleniewskiego była to ewidentna próba korupcji politycznej zagrożonej karą.

Tomasz Szymański, poseł PO tłumaczy z kolei, że mieszkańcy miast leżących obok osi bydgosko-toruńskiego konfliktu - Grudziądz, Wąbrzeźno, Rypin - patrzą na to i zastanawiają się czy chodzi o personalia, ambicje?

- Wygląda na to, że bydgoszczanie muszą pogodzić się z wynikami głosowania - mówi Roman Jasiakiewicz, nowy bydgoski radny: - Jednocześnie chciałbym zaprosić mieszkańców na spotkanie, na którym zamanifestowalibyśmy potrzeby miasta. Oczekujemy, że w składzie prezydium sejmiku będzie przedstawiciel Bydgoszczy, a dwóch - w zarządzie. I tego, by przy rozdziale środków brana była pod uwagę liczba ludności.
Jasiakiewicz przeprowadził kilka rozmów z przedstawicielami bydgoskich organizacji i partii. Zamierza zaprosić na Stary Rynek radnych miejskich, władze miasta i marszałka Całbeckiego: - Decyzje, czy spotkamy się na rynku, podejmiemy w przyszłym tygodniu.

Marek Nowak, wiceprzewodniczący sejmiku z Torunia przekonuje, że konflikt nie służy nikomu: - Nie tylko Toruń jest ważny, nie tylko Bydgoszcz, ale także inne miejscowości. - Cała sprawa opiera się o to, że bydgoscy politycy postrzegają województwo jako "Bydgoszcz i reszta".

- Bydgoszcz nie może pogodzić się z wynikami głosowania mieszkańców regionu, a potem radnych sejmiku - dodaje poseł Szymański. Maciej Eckard, b. wicemarszałek sejmiku z Bydgoszczy: - Jestem zdumiony, że władze PO w regionie nie były w stanie wypracować form współpracy. To świadczy o jej słabości.

Przeczytaj więcej: Piotr Całbecki marszałkiem województwa kujawsko-pomorskiego

Anna Bańkowska, bydgoska posłanka SLD nie wyobrażała sobie, że można w taki sposób zagarnąć całość władzy, pomijając przedstawicieli 370-tysięcznego miasta: - Bydgoscy posłowie PO zostali całkowicie pozbawieni wpływu na rozwój regionu.

Sławomir Kopyść, członek zarządu województwa mówi z kolei, że członkowie zarządu reprezentują całe województwo, a nie tylko jakiś kawałek: - Zapewniam, że głos wyborcy z Bydgoszczy czy Żnina jest słuchany z równą uwagą, jak z Torunia. W codziennej praktyce udowodnimy, że liczy się dobro całego województwa.

O komentarz poprosiliśmy również Ryszarda Brejzę, prezydenta Inowrocławia. - Nie angażuję się w ten konflikt - odpowiedział krótko. Swojej wypowiedzi nie chciał rozwinąć.