18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Genialni szachiści, niezwykli ludzie

Rozmawiał: Włodzimierz Knap
„Złota polska reprezentacja” od lewej: Paulin Frydman, Sawielly (Ksawery) Tartakower, kierownik drużyny Rotmil, Akiba Rubinstein, Kazimierz Makarczyk, Dawid Przepiórka
„Złota polska reprezentacja” od lewej: Paulin Frydman, Sawielly (Ksawery) Tartakower, kierownik drużyny Rotmil, Akiba Rubinstein, Kazimierz Makarczyk, Dawid Przepiórka Fot. archiwum prywatne
Rozmowa z Tomaszem Lissowskim, historykiem szachów. 22 lutego 1887. W Rostowie nad Donem urodził się Ksawery Tartakower, jeden z kilku wielkich polskich przedwojennych szachistów. Jego życie to gotowy scenariusz filmowy.

– Przed II wojną światową kilku polskich szachistów należało do czołówki światowej, reprezentacja Polski wygrała olimpiadę szachową, a na kilku była na podium. Czy te sukcesy przekładały się na popularność szachów w społeczeństwie?

– Zainteresowanie szachami było spore, lecz przyczyn tego stanu rzeczy było kilka. Do kluczowych należało to, że ludzie mieli znacznie mniej rozrywek niż dzisiaj. Co miał robić mieszczuch, jak nie grać w szachy w domu, a jeszcze lepiej – w kawiarni? Szachy były popularne wśród różnych grup zawodowych, m.in. wśród kolejarzy, pocztowców, wojskowych. Dobrze królewskiej grze robiło to, że wielkim fanem szachów był Józef Piłsudski. Ministrowie, szefowie banków i najważniejszych urzędów wchodzili w skład komitetu honorowego olimpiady szachowej w Warszawie w 1935 r. Ze strony elit płynął sygnał, że szachy są „trendy”. Swego rodzaju fenomenem było to, że w szachy grywano głównie w kawiarniach, np. u Lourse’a czy w Udziałowej w Warszawie. W kawiarniach, które pełniły rolę nieformalnych klubów szachowych, istniały zwykle wydzielone pomieszczenia, gdzie grano w szachy.

– Kogo zaliczyłby Pan do ówczesnych gigantów wśród polskich szachistów?

– Akibę Rubinsteina, Ksawerego Tartakowera, Mieczysława Najdorfa, Dawida Przepiórkę, Teodora Regedzińskiego, Kazimierza Makarczyka, Paulina Frydmana oraz Henryka Friedmana.

– Najwybitniejszy był...

– Niewątpliwie Rubinstein, polski szachista wszech czasów.

– Był okres, gdy uchodził za najsilniejszego szachistę globu.

– Lata 1906–1912 to czasy jego największych triumfów. W 1912 r. wygrał kolejnych pięć ważnych międzynarodowych turniejów w ciągu jednego roku: w San Sebastian, Pieszczanach, Wrocławiu, Warszawie i Wilnie (tzw. mistrzostwa Wszechrosji). Nie zdarzyło to się nigdy ani przedtem, ani później. W tamtym okresie uważano go powszechnie za naturalnego kandydata do gry o tytuł mistrza świata z Emanuelem Laskerem. Do pojedynku nie doszło, a poważną przeszkodą były kwestie finansowe. Mówiąc krótko, mistrz świata był faworyzowany przez ówczesne przepisy, mógł wybrać rywala, a Rubinstein był dla Laskera niewygodnym przeciwnikiem. Potem przyszła I wojna światowa.

– Po niej Rubinstein też był jednym z najlepiej grających szachistów.

– Owszem, lecz już nie był niekwestionowanym pretendentem numer jeden. Pojawili się nowi, wielcy szachiści, na czele z genialnym Kubańczykiem Jose Raulem Capablancą czy Rosjaninem Aleksandrem Alechinem.

Na siłę jego gry wpływ miała także choroba psychiczna, która z czasem stawała się coraz bardziej dokuczliwa, aż w końcu uniemożliwiła mu grę. W 1930 r. w czasie olimpiady szachowej w Hamburgu 48-letni wtedy Rubinstein nie siedział obok rywala, ale na stołeczku ustawionym gdzieś w kącie sali. Oficjalnie tłumaczono, że nie chce przeszkadzać konkurentowi podczas jego namysłu. Gdy przeciwnik zrobił ruch, polscy szachiści przekazywali Rubinsteinowi informację, by podszedł do szachownicy. Ten wracał, po krótkiej chwili wykonywał ruch – „zawsze najlepszy” – twierdził kolega z drużyny Makarczyk – i wracał do swojego kącika.

– Na czym polegała siła gry Rubinsteina?

– Na nadzwyczaj harmonijnym połączeniu wszystkich faz gry, od debiutu, który rozgrywał wspaniale, po końcówki, zwłaszcza wieżowe, w których był wręcz genialny. Mikroskopijną przewagę potrafił niemal zawsze zamienić na zwycięstwo. Niczym prasa hydrauliczna miażdżył przeciwnika ruch po ruchu. Sporo odkrywczych, do dziś aktualnych rozwiązań miał też w debiutach.

– Ksawery (Savielly, Xavier) Tartakower był też bardzo silnym szachistą, ale również jego życie było niezwykłe, a on arcyciekawą postacią.

– Niewątpliwie. W latach 20. był wymieniany jako jeden z pretendentów do tytułu mistrza świata, a przez dziesięciolecia zaliczał się do ścisłej czołówki światowej. Siłą gry jednak ustępował Rubin-steinowi, choć pojedyncze partie wygrywał z nim, podobnie jak z innymi wielkimi, np. Capablanką czy Alechinem.

– Tartakower urodził się w Rostowie nad Donem w rodzinie żydowskiej o polsko- -austriackich korzeniach, a umarł jako obywatel Francji w 1956 r.

– Miał tak niezwykle bogaty życiorys, że do dzisiaj nie powstała żadna pełna jego biografia i chyba długo nie powstanie.

– Dlaczego?

– Bo do kilkunastomiesięcznej pracy nad nią musiałoby zasiąść co najmniej kilka osób. Dorobek Tartakowera jest gigantyczny zarówno na polu szachowym, jak i dziennikarskim, pisarskim.

– W Wiedniu ukończył studia prawnicze, uzyskał doktorat, lecz poświęcił się szachom.

– Jako prawnik nie pracował nawet dnia.

– Był poliglotą, ale po polsku mówił słabo.

– Cały czas jednak podkreślał swoje związki z Polską. W międzywojniu reprezentował nasz kraj na olimpiadach szachowych i innych imprezach, choć mieszkał na stałe w Paryżu. Okres I wojny światowej spędził jako ochotnik w c.k. armii, na froncie wschodnim. Znana jest relacja prasowa opisująca, jak Tartakower wraz z grupą żołnierzy odbywa niebezpieczny rajd zwiadowczy w głąb pozycji rosyjskich w okolicach Opatowa. Za ten wyczyn otrzymał medal za odwagę. W Austrii był wtedy wydawany periodyk „Polen”, w którym przeczytać możemy, że Tartakower chciał wstąpić do Legionów. Tak się nie stało, ale...

– Gdy wybuchła II wojna, toczyła się olimpiada szachowa w Buenos Aires. Niektórzy polscy szachiści, np. Najdorf, pozostali w Argentynie.

– A Tartakower też mógł osiąść w Argentynie, kraju, w którym szachy cieszyły się uznaniem. Z pewnością poradziłby tam sobie, lecz wrócił do Francji. Chciał wstąpić do armii gen. Władysława Sikorskiego, ale powiedziano mu, że jest za stary, nie będzie pożytku z niego. Wtedy pojechał do Afryki Północnej, zaciągnął się do Legii Cudzoziemskiej, ale widząc, że panują w niej nastroje defetystyczne, wyjechał do Anglii. Tam przystąpił do armii tworzonej przez gen. Charles’a de Gaulle’a. Koniec końców nie wystrzelił co prawda w kierunku Niemców ani razu, ale przynajmniej chciał.

– Mieczysław (Mendel, Miguel) Najdorf to kolejna niezwykła postać. Urodził się w 1910 r. w Warszawie jako poddany cara Mikołaja II. Zmarł w Maladze 17 lat temu.

– Można powiedzieć, że w latach 30. był najsilniejszym polskim szachistą mieszkającym w kraju. Rubinstein przebywał na stałe w Brukseli, a Tartakower w Paryżu. W czasie II wojny światowej zginęło około 200 osób z rodziny i bliskich Najdorfowi. On przebywał wtedy w Argentynie, jego listy pozostawały bez odpowiedzi, a chciał dać znać rodzinie, że żyje. W tym celu zaczął grać symultany „na ślepo”. Był w tym największym mistrzem. W 1947 r. w Sao Paulo przez 23 godziny prowadził (w pamięci!) jednocześnie 45 partii. Przy wielu szachownicach jego rywale, z reguły szachiści I i II kategorii, zmieniali się, bo tylko nieliczni potrafili wysiedzieć przy grze kilkanaście godzin. Wygrał 39 partii, a tylko 2 przegrał, pozostałe 4 zremisował.

– Najdorf przez dziesięciolecia należał do czołówki szachistów, choć reprezentował Argentynę.

– Ale całe życie pamiętał o Polsce. Byłem świadkiem, gdy jako mniej więcej 65-latek w Warszawie grał mecz złożony z partii błyskawicznych z Aleksandrem Sznapikiem, ówczesnym mistrzem Polski w szachach, dwudziestokilkulatkiem. Wygrał Najdorf 7,5 do 2,5. W 1991 r. natomiast już ponad 80-letni Najdorf w Warszawie grał 7-minutowe partie z czołowymi młodymi polskimi szachistami. Gdy po kilku godzinach skończył, przyszedł 28-letni arcymistrz Aleksander Wojtkiewicz, wtedy jeden z najlepszych na świecie specjalistów od gry błyskawicznej. Wygrał Wojtkiewicz, lecz z niewielką przewagą. Wówczas Najdorf, a była północ, zażądał rewanżu „w poważnym meczu”. Po wielkich trudach udało się odwieść sędziwego maestro od kontynuowania gry.

– Znaczna część polskiej czołówki szachowej przed 1939 r. to byli Polacy pochodzenia żydowskiego.

– Nie siląc się na wyczerpującą analizę, można odnotować, że gra szachowa stanowi znakomity trening intelektu: wygrywa ten, kto lepiej, dokładniej zaplanuje wszystkie warianty przyszłych operacji, łącząc długofalowy plan strategiczny z dokładnością wykonania poszczególnych manewrów taktycznych. Nawet biedak może pozwolić sobie na zakup tanich figurek i jak równy z równym rywalizować z milionerem. Widać wyraźnie, że tam, gdzie Polaków pochodzenia żydowskiego, a zwłaszcza inteligencji żydowskiej, było niewiele, jak np. w Wielkopolsce czy na Pomorzu, szachy przed wojną stały na dużo niższym poziomie. I odwrotnie. Zagłada, która bezpowrotnie zniszczyła świat polskich Żydów, musiała spowodować również kolosalny regres w polskich szachach.

– Dawid Przepiórka stracił życie na początku 1940 r., bo był Żydem.

– Został rozstrzelany w Palmirach. Był synem bardzo zamożnego człowieka, warszawskiego kamienicznika. Nie musiał w związku z tym troszczyć się o pieniądze. Poświęcił się szachom. Przede wszystkim uwielbiał układać kompozycje szachowe. Był w tym wielkim mistrzem, a przy okazji niejednokrotnie dobrze wypadał w normalnych turniejach. Był nieformalnym gospodarzem, organizatorem i mecenasem polskich szachów w międzywojniu. Jemu m.in. zawdzięczamy zorganizowanie olimpiady szachowej w Warszawie w 1935 r.

CV

Tomasz Lissowski jest autorem wielu książek o szachistach, m.in. Najdorfie, Przepiórce, Lewim, Zukertortcie . Napisał też „Karol Irzykowski. Pióro i szachy”. Przewodniczy Komisji Historycznej Polskiego Związku Szachowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski