Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BYDGOSZCZ 326-32-86

Not. (ms)

     Denerwuje mnie jak prezydent Dombrowicz z uśmiechem opowiada o tym, że będzie Twardowski pojawiał się na Starym Mieście zachwalając jaka to wielka atrakcja turystyczna. Uważam, że atrakcje turystyczne Bydgoszcz już ma. Są nimi bydgoskie drogi i wygląd miasta. Jako mieszkaniec wolałbym, aby nasz prezydent - nawet bez uśmiechu - zabrał się wreszcie za to co istotne.
     Dzwonię w sprawie autobusu numer 59 chodzi o ostatni kurs z Błonia. W rozkładach jazdy publikowanych w gazecie podane było, że kierowca zawozi pasażerów na przystanek w rejonie ulic: Fordońskiej i Szajnochy. Na rozkładzie jazdy zamieszczonym na przystanku wymieniona jest ulica Łęczycka. Tymczasem jak ostatnio jechałem autobusem kierowca wyrzucił mnie z wozu na ulicy Kazimierza Wielkiego. Byłem zaskoczony. Poszedłem do dyspozytora wyjaśnić tę sprawę, ale niewiele wskórałem. Tymczasem uważam, że sprawa powinna być wyjaśniona. Dla podróżnych jest to ważne, gdzie mogą dojechać...
     Jestem kategorycznie przeciwna organizowaniu rozrywkowych imprez na Starym Rynku, w pobliżu pomnika Walki i Męczeństwa. Organizatorzy zabaw - nim podejmą decyzję - powinni się zastanowić, czy ich propozycja nie narusza powagi tego miejsca. Uważam, że zbyt często się tak dzieje. Oburza mnie to.
     Często parkuję samochód na parkingu przy placu Wolności. Zauważyłam, że gromadzi się tam woda. Wszystko przez to, że właściciele stoisk z kwiatami upodobali sobie to miejsce i właśnie tam wylewają wodę po kwiatach. Rozumiem, że muszą gdzieś to robić. Nie mam też nic przeciwko ich działalności handlowej. Nie podoba mi się jednak, że pod moje auto wylewane są nieczystości po kwiatach. Służby pilnujące porządku powinny zwrócić na to uwagę.
     Zmarł mi mąż i byłam zmuszona zająć się pogrzebem. Właściciel firmy, która dzierżawi prosektorium w nakielskim szpitalu nagabywał mnie zaraz po śmierci męża, bym - załatwiając formalności pogrzebowe - skorzystała z usług jego zakładu. Nie podobało mi się to. Gdy poszłam na cmentarz załatwić sprawy z grabarzem - znów go tam spotkałam. Czyżby siedziba jego firmy znajdowała się także na cmentarzu?
     Na ulicy Nakielskiej spotkało mnie wczoraj bardzo nieprzyjemne zdarzenie. Po chodniku jechał rowerzysta. Nie był to jakiś nastolatek. Wyglądał na około 30 lat. Przejeżdżał obok mnie, gdy poczułem nagle rękę na szyi. Człowiek ten zerwał mi łańcuszek i uciekł. Rozglądałem się za policją lub strażą miejską. Liczyłem, że może patrol złapie złodzieja, który uciekał starym rowerem. Policji jednak w okolicy nie było. Chciałbym przestrzec innym mieszkańców przed podobną napaścią.
     Nie zgadzam się z wypowiedzią jednej z Czytelniczek, która apelowała do bydgoszczan o dokarmianie gołębi. Nie powinno się tego robić. Wystarczy zobaczyć co dzieje się na Starym Rynku. W ciepłe dni resztki jedzenia szybko się psują i śmierdzą. Ptaki przenoszą też niektóre choroby. Uważam, że powinno się raczej usunąć gołębie z centrum Bydgoszczy, by nie zanieczyszczały miasta odchodami.
     Przyglądam się pracom nad Balatonem i mam mieszane uczucia. Miasto obiecywało, że remont deptaku potrwa trzy tygodnie. Tymczasem roboty prowadzone są już miesiąc i to ciągle w tym samym miejscu. Jak tak dalej będzie nie uda się nawet wyremontować do zimy zejścia nad Balaton.
     Rację ma osoba, która w tej rubryce mówiła o słabym wykorzystaniu ulicy Gdańskiej. Aż prosi się, by stała się ona miejscem spacerów i wypoczynku. Dlatego popieram postulat, by m.in. uruchomiono tu uliczne kawiarenki. W wielu miejscach chodnik jest wystarczająco szeroki.
     Mieszkam przy ulicy Moczyńskiego jest to mała ulica łącząca ulicę 3 Maja z parkiem. Teren ten nie jest właściwie zagospodarowany architektonicznie. Znam się na tym trochę. Zgłaszałam różne propozycje, ale były one ignorowane. Tymczasem panuje tu bałagan. A to ktoś wyrzuci starą kanapę, obok stoją budy dla psów. Wszystko to wygląda koszmarnie. Aż wstyd przyprowadzić tu kogoś, a przecież nasze miasto odwiedza coraz więcej obcokrajowców.
     Wczoraj rano jechałem tramwajem numer dwa. Motorniczy wpuścił wszystkich stojących na przystanku i dał sygnał do zamknięcia drzwi. Choć wyraźnie na drzwiach jest napisane, że po sygnale nie wolno wsiadać, ani wysiadać z tramwaju, na wejście do wagonu zdecydowała się około 50-letnia kobieta. Drzwi ją przytrzasnęły. Motorniczy natychmiast odblokował je. Choć ona była winna sytuacji zaczęła krzyczeć na motorniczego wyzywając go wulgarnie. Zrobiła straszną awanturę. Wysiadałem na placu Wolności, a kobieta ta nadal krzyczała na kierowcę. Obserwowałem całą sytuację i nie wierzę, by motorniczy zamknął drzwi złośliwie. Winna była kobieta, która na dodatek nie potrafiła przyznać się do błędu. Jaki to przykład dla młodzieży.
     Postulowałem o ograniczenie prędkości na kilku ulicach w centrum miasta, między innymi na ulicy Hetmańskiej, Bocianowo, Chodkiewicza. Liczyłem, że policja weźmie sobie moje sugestie do serca. Nic się jednak nie zmieniło. Kierowcy nadal jeżdżą jak szaleni nie bacząc na bliskość szkół i przedszkola. Wczoraj jak wracałem z rynku - na ul. Hetmańskiej minął mnie autobus numer 67. Jechał tak szybko, że nie zdążyłem zobaczyć numeru bocznego. Na pewno było to więcej niż 40 kilometrów na godzinę. Policja obiecuje kontrole, ale ja ich nie widzę.

     Nie wszystkie opinie zgodne są ze stanowiskiem redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska