Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Bydgoszczy matka nie ma najgorzej

Redakcja
J.Pruss
Najgorzej nie, ale zawsze mogłaby mieć lepiej. Zapytaliśmy bydgoskie mamy (i tatusiów) o to, jak im się tu żyje, a ratusz, czy w ogóle i jak to życie próbuje rodzicom ułatwić.

Magda pod koniec zeszłego roku urodziła Wojtusia. To jej pierwsze dziecko, więc wszystko, co związane z macierzyństwem, to dla niej nowość. Nowością jest również poruszanie się z wózkiem i niemowlęciem po mieście.  - Najogólniej mówiąc, nie jest źle. Zazwyczaj przy schodach są podjazdy. Z autobusami raczej nie ma problemów, bo są prawie same niskopodłogowe. Gorzej z tramwajami - mówi. - Zawsze muszę kogoś prosić o pomoc. A reakcje ludzi są różne. Zwykle jednak ktoś do pomocy się znajdzie.

Urzędy są chwalone

- Jeśli chodzi o miejsca, w których znajduje się kącik z przewijakiem to nie jest tak kolorowo. Owszem, w większości marketów nie ma z tym problemu - mówi dalej Magda. - Czasem jednak czystość tych miejsc pozostawia wiele do życzenia i lepiej to robić na kolanach. W porządku jest w bydgoskich urzędach. Ostatnio bardzo się pod tym względem poprawiło. W prawie wszystkich wydziałach są toalety dla rodziców z dziećmi i kąciki zabaw.

- W budynkach urzędu miasta dostępne są miejsca przyjazne rodzicowi i małemu dziecku - mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bruskiego. - Staramy się, żeby rodzice z dziećmi czuli, że są miłymi gośćmi. Udogodnieniem dla dużych rodzin od czerwca 2013 roku jest także program Bydgoska Rodzina 3 plus. A o tym, że miasto chce być przyjazne mamom niech świadczą odbywające się cykliczne spotkania klubu przedsiębiorczych mam - kończy.

Kąciki można też znaleźć w większości kawiarni i restauracji, ale głównie tych, które powstały niedawno. - Lubię chodzić z koleżanką, też mamą, do Zapałki. My pijemy kawę, a dzieciaki mogą się wyżyć na ścianach - mówi za to Justyna, mam 4-letniego Franciszka. - Ściana to wielka tablica, można na niej rysować kredą. W porządku jest też na przykład w centrum squasha. Maluchy można zostawić w kąciku z zabawkami i kredkami i trochę się poruszać, mając na nie cały czas oko.

Justyna chwali też restaurację nad klubem Eljazz. - Dzieci są tam mile widziane, mogą się pobawić, starsze coś poczytać. Co pozytywne, to fakt, że w większości restauracji i kawiarni można znaleźć krzesełka dla dzieci.

Ojcowie bardziej krytyczni

Tatusiowie też mają w kwestiach poruszania się z dziećmi po mieście coś do powiedzenia.
- Denerwują mnie wysokie krawężniki w niektórych miejscach - mówi Piotr, tata 5-letniej Gabrysi i półrocznego Adasia. - Denerwuje mnie wciąż za mała liczba placów zabaw.

Z jedzeniem dla najmłodszych na bakier

- Ale najbardziej - i to nie tylko dotyczy Bydgoszczy - irytuje mnie menu dla dzieci w restauracjach - wyznaje. - W miażdżącej większości są to zazwyczaj dwa trzy dania do wyboru - paluszki rybne, frytki i surówka, albo kotleciki z kurczaka z frytkami, ewentualnie jeszcze ryż z jabłkiem. To straszne.

- Nie będę karmił mojej córki mięsem w panierce i frytkami smażonymi w głębokim tłuszczu. Marzy mi się w Bydgoszczy knajpka, która serwowałaby kolorowe, pełne witamin dania - gotowane mięso, a jeśli ryba, to pieczona. Może makaron, albo placuszki z różnymi dodatkami. Z deserami jest o wiele lepiej. Ale dania główne kuleją. Wiem, że jedzenie to nie wszystko - śmieje się. - Ale jakoś zwracam na to uwagę. Poza tym, myślę, że wszystko zmierza w dość dobrym kierunku.

(JPL)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto