Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byle nie w karetce

Maja Erdmann
Coraz mniej lekarzy chce pracować w pogotowiu ratunkowym. W Szczecinie jest przeszło sześćdziesiąt wolnych etatów. W Kujawsko-Pomorskiem nie jest tak źle, jednak młodzi lekarze nie chcą dyżurować w karetkach.

     W toruńskiej stacji pogotowia wszyscy lekarze są zatrudnieni na kontraktach i nie ma braków w obsadzie. Jednak nikt nowy nie zgłasza się do pracy. - Młodzi lekarze nie garną się do pracy w pogotowiu - mówi Henryk Wróbel, dyrektor toruńskiego pogotowia. - Nie dziwi mnie to, praca u nas to zawsze była ostatecznością. Jest niewdzięczna, niebezpieczna i nieatrakcyjna finansowo.
     We włocławskiej stacji od dłuższego czasu nie ma drugiego chirurga. - Brakuje specjalistów do pracy - mówi Piotr Przybylski, zastępca dyrektora placówki. - Młodzi ludzie po studiach nie mają pieniędzy na specjalizację. To trwa pięć lat. W tym czasie mają kłopoty, bo dyrektorzy przychodni nie chcą zatrudniać dokształcającego się lekarza. A jeśli już lekarze zyskają zawodowe szlify, nie chcą u nas pracować.
     Szefowie pogotowia obawiają się, że za parę lat może zabraknąć lekarzy w karetkach. Ich zdaniem młodych bardzo kusi perspektywa pracy na Zachodzie. - Ze swoimi umiejętnościami i stosunkowo niewielkimi wymaganiami są konkurencyjni dla kolegów z Niemiec czy Norwegii - mówi Jarosław Potemski, dyrektor pogotowia w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska