Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były komendant policji oskarża "przedstawicieli mediów" o próbę zniszczenia go

possowski
Weszliśmy w posiadanie wewnętrznej analizy policyjnej, oceniającej kontakty ostrołęckiej komendy z mediami. Jest dla niej druzgocąca. Co więcej, wynika z niej, że były komendant zastanawiał się, czy dziennikarze nie działali za pieniądze bandytów, którzy chcieli go "załatwić"!

Ostrołęcka policja, prowadząc wojnę z TVN 24, poległa na całej linii. Policyjny fachowiec od kontaktów z mediami z Komendy Głównej Policji - oceniając to jak zachowywali się w kontaktach z dziennikarzami - wystawił naszym funkcjonariuszom pałę.

Ale, były już, komendant policji w Ostrołęce, Janusz Pawelczyk, krytyki nie przyjmuje. Mało tego. Oskarża dziennikarzy, że działali na zlecenie (i za pieniądze) jakichś podejrzanych typów i mieli zlecenie "zniszczenia go". Na czym opiera te podejrzenia i kto chciał zniszczyć komendanta?

Dotarliśmy do wewnętrznego opracowania policyjnego, przygotowanego przez mł. insp. dra Mariusza Sokołowskiego, rzecznika prasowego KGP. Tytuł "Ostrołęka. Anatomia porażki", mówi sam za siebie. To analiza zachowania szefostwa ostrołęckiej komendy (i jej oficera prasowego) w dwóch - nagłośnionych przez stację TVN 24 - bulwersujących opinię publiczną sprawach.

Rzecznik Sokołowski w swoim opracowaniu skupił się głównie na błędach ostrołęckich funkcjonariuszy. I nie zostawił na nich suchej nitki. Właściwie każdy kontakt z mediami to porażka. Już na samym początku - przy realizacji pierwszego reportażu - ostrołęcka policja popełniła błędy, które wylicza Sokołowski: "Oficer prasowy nie kontaktuje się z KWP, że będzie miał wizytę dziennikarzy z programu Prosto z Polski", udziela "wymijających odpowiedzi, które nie ucinają spekulacji, lecz dają pożywkę dziennikarzowi".

Ale według Sokołowskiego, ostrołęcka policja nie tylko popełniała szkolne błędy, ale także sama prowokowała kolejne krytyczne publikacje w mediach. "Prowokacja kryzysu" - tak Sokołowski tytułuje jedną z części swojego opracowania. I nic w tym dziwnego. Sokołowskiemu nie umknęły takie zachowania ostrołęckiej policji jak: "embargo informacyjne - bo zadano trudne pytanie", "unikanie mediów", "odkładanie słuchawki, ucieczka".

Kiedy w końcu sprawa pijanego policjanta znajduje swój finał - sąd odbiera mu prawo jazdy, Sokołowski w pełni zgadza się z tezami postawionymi wówczas przez TVN. Zachowanie ostrołęckiej policji w całej tej sprawie to kompromitacja.

A przecież to dopiero pierwsza ze spraw, o których kilka miesięcy było głośno w całej Polsce. Okazuje się jednak że po medialnej wpadce z pijanym policjantem, w Ostrołęce niczego się nie nauczono - w przypadku sprawy "blue taxi" popełniano takie same błędy: nieprzemyślane odpowiedzi, unikanie kontaktu, nieodbieranie telefonu…

Najciekawsze znajduje się jednak na samym końcu opracowania. W części zatytułowanej "A może to jeszcze nie jest koniec?" Sokołowski ujawnia treść listu, który Janusz Pawelczyk wysłał do dziennikarzy TVN 24.

Okazuje się, że Janusz Pawelczyk na całą sprawę ma zupełnie inny pogląd niż dziennikarze i autorytety z zakresu prawa i medioznawstwa (które wielokrotnie krytycznie wypowiadały się o zachowaniu ostrołęckiej policji w materiałach emitowanych na antenie TVN a także TVP Info). Ale przecież nie tylko oni. Bo i rzecznik Komendy Głównej Policji oraz przełożeni, byłego już, komendanta miejskiego policji.

Tam gdzie oni wszyscy widzieli i widzą błędy ostrołęckiej policji, Janusz Pawelczyk widzi… spisek.

Otóż w swoim liście do dziennikarzy telewizji TVN informuje ich, że "stał się adresatem informacji", z której wynika, że "za jego głowę zostały wyłożone pieniądze".
Zagrażać ma mu bliżej nieokreślona grupa osób, wśród których są też takie, przeciw którym Pawelczyk prowadził postępowania karne. Wśród tych osób są też - według Pawelczyka - "przedstawiciele mediów".

Owa grupa osób ma - zdaniem byłego komendanta - zniszczyć go, i kilku jego podwładnych, atakami medialnymi. A jeśli taka akcja medialna nie przyniesie skutku "planowane jest fizyczne działanie wobec mojej osoby".

Janusz Pawelczyk zastrzega jednocześnie, że nie wie… w jakim stopniu informacja ta jest prawdziwa.

Dużo więcej na ten temat w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego. Już w kioskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki