To naprawdę kuriozalna sytuacja. Ciepło do budynku, dawniej "nauczycielskiego" w Ciechrzu nadal dostarczane jest ze szkolnej kotłowni. Szkoła właściwie tylko na tym traci, a i tak jedna z lokatorek złożyła do rady miejskiej skargę na dyrektora Jacka Jabłońskiego, bo w mieszkaniu ma za zimno. Skarga lokatorki została odrzucona przez radnych, wywołała jednak pytania o to, dlaczego od lat trwa taka niekorzystna dla gminy sytuacja.
Nie ma regulaminu, jest tylko zwyczaj
Dyrektor Jabłoński mówi, że zastał taką sytuację kiedy został dyrektorem. Nie podpisywał żadnych umów, ciepło rozlicza urząd gminy.
- To budynek prywatny, podłączony do szkoły "zwyczajowo", nie spotkałem się z żadnym regulaminem - mówi.
Dyrektor i palacz są jednak w stałym kontakcie z lokatorami budynku. Nie ma stałego terminu trwania sezonu grzewczego, obie strony ustalają na bieżąco, kiedy włączane ma być ogrzewanie.
- Zwyczajowo dbamy, by w mieszkaniach było ciepło - mówi dyrektor. Oznacza to, że kotłownia pracuje pełną parą także w ferie, weekendy i święta, kiedy dzieci nie mają zajęć.
Lokatorzy płacą tylko za zużycie ciepła w swoich mieszkaniach. Tymczasem nie są doliczane im koszty ogrzewania klatki schodowej. Takie rozwiązanie budzi wiele kontrowersji. Koszty utrzymywania szkół na wsiach są wysokie, gmina do oświaty dopłaca kilka milionów złotych.
Ciepło dostali z aktem notarialnym?
Już kilka lat temu radni apelowali do burmistrza, aby rozdzielić ogrzewanie szkół od mieszkań prywatnych. Częściowo udało się to rozwiązać w Markowicach. Jednak wspólne ogrzewanie nadal jest m.in. w szkole podstawowej w Strzelnie, w gimnazjum. Burmistrz Ewaryst Matczak mówi, że trudno rozdzielić ogrzewanie tam, gdzie mieszkania są w budynku szkoły.
W Ciechrzu szkoła ogrzewa stojący osobno budynek.
- Musiałaby być wola mieszkańców, aby oddzielić się od szkoły - przyznaje włodarz.
Jednocześnie dodaje, że dostarczenie ciepła zagwarantowano lokatorom w aktach notarialnych, kiedy kilkanaście lat temu wykupowali mieszkania.
- Sprzedaż mieszkań nastąpiła jeszcze zanim zostałem burmistrzem - dodaje Ewaryst Matczak.
Jednocześnie burmistrz sam przyznaje, że część osób, które kupiły mieszkania już je odsprzedały kolejnym osobom.