Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co próbują ukryć producenci żywności?

Katarzyna Hejna [email protected] tel. 56 619 99 12 fot. maare6/fot.sxc
Często okazuje się, że w dżemie jagodowym owoce są tylko dodatkiem - reszta wypełniona jest pektyną jabłkową
Często okazuje się, że w dżemie jagodowym owoce są tylko dodatkiem - reszta wypełniona jest pektyną jabłkową
Napój udający mleko, chleb słonecznikowy bez grama słonecznika, sok malinowy z... aronii. Co jeszcze zafundują nam producenci?

Łąkowe - produkt do picia UHT produkowany przez ROTR Spółdzielnię Mleczarską w Rypinie. Do złudzenia przypomina opakowanie mleka. Ale mlekiem nie jest. Zamiast tłuszczu mlekowego zawiera 3,2 proc. tłuszczu roślinnego.

Nawet inspektorzy handlowi dają się nabrać. - Koleżanka kupiła ten produkt. A ponieważ ma już taki nawyk, w domu przeczytała skład, i okazało się, że Łąkowe to nie mleko - opowiada Luiza Chmielewskaz Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy.

Małym druczkiem

- Nigdzie nie jest napisane, że to mleko - stwierdza Anna Grabowska, rzeczniczka spółdzielni ROTR. - Jest to napój UHT. Opakowanie nie wprowadza w błąd - to, co znajduje się w środku wygląda tak samo, jak na opakowaniu.

Dodaje, że pomysł na taki napój ma być wyjściem naprzeciw potrzebom rynku. - Niektórzy klienci ze względów zdrowotnych nie mogą spożywać tłuszczu mlecznego. Dlatego zmieniliśmy go na roślinny - tłumaczy Grabowska. - Napój przyjął się na rynku i dobrze się sprzedaje.

Przeczytaj: Skandal. Napój udaje sok, a za pasztet "100 proc. gratis!" trzeba zapłacić!

Nic dziwnego - cena Łąkowego (bez marży ito 1.67 zł, a cena mleka u tego samego producenta wynosi ok. 2 zł. Pytamy, czy zdarzają się klienci skarżący się, że zostali wprowadzeni w błąd? - Nie mogę udzielić takiej informacji - odpowiada rzeczniczka spółdzielni.

Inspektorzy przyznają - to nie jest oszustwo. Prawo nie precyzuje takich przypadków. Bo diabeł tkwi w szczegółach.

- To, że widzimy szklankę mleka, krowę, nie oznacza, że mamy do czynienia z produktem mlecznym. Zawsze trzeba czytać opakowania - mówi Marek Szczygielski, kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w Bydgoszczy. Radzi, aby, nawet jeśli w zakupowym szaleństwie nie zdążymy wczytać się w skład produktu, warto w domu, spokojnie przejrzeć etykiety.

Gdy okaże się, że zamiast soku malinowego kupiliśmy napój zawierający 3 proc. tych owoców, a reszta to aronia, zaś w dżemie jagodowym owoce są tylko dodatkiem (bo reszta wypełniona jest pektyną jabłkową) to następnym razem w sklepie nie popełnimy tego błędu.

Warto zwracać uwagę zwłaszcza na to, co zostało napisane małym drukiem - tu znajdują się te informacje, które producenci starają się ukryć.

Co jeszcze powinno wzbudzić naszą czujność? Podejrzane są hasła typu "świeży", "tradycyjny", "domowy", "wiejski". - Jak mleko pasteryzowane może być równocześnie świeże? - pyta Marek Szczygielski. - Albo jak pierogi produkowane w fabryce mogą być domowe lub tradycyjne, jeśli są wytwarzane dopiero od dwóch lat?

Przeczytaj: Tutaj zrobisz „dobre zakupy”. Rusza portal dla przedsiębiorców i konsumentów

Ale inspektorzy tłumaczą, że nie mogą nic zrobić w takich przypadkach. - Przedsiębiorca może powiedzieć, że receptura jest tradycyjna, bo pochodzi ze starych przepisów - wyjaśnia inspektor.

Jeśli natomiast producent podaje np. błędny skład na opakowaniu, wówczas uznaje się, że doszło do zafałszowania.

Waldemar Sieńko z WIJHARS informuje, że w Kujawsko-Pomorskiem w ub.r. karę za zafałszowanie otrzymało ok. 20 producentów w łącznej wysokości ok. 38 tys. zł.

Marchew zamiast pomidorów

Wśród firm z Pomorza i Kujaw, których etykiety odbiegały od rzeczywistości, znalazło się PPH-U Piekarnia-Cukiernia w Bydgoszczy. Za stosowanie nazwy "chleb słonecznikowy" i "chleb sojowy" bez wskazania procentowej zawartości słonecznika oraz soi, a także za używanie niedozwolonej substancji barwiącej.

Jednym z bardziej rażących przypadków firm z kraju jest - "Krakus Pasztet drobiowy z pomidorami" wyprodukowany przez "Animex Grupa Drobiarska" z Dębicy. Do produkcji użyto nie drobiu, a "tłuszczu wieprzowego" oraz "tkanki łącznej wieprzowej", zaś w składzie wymieniono "suszone warzywa", mimo że do produkcji użyto jednego warzywa - suszu marchwiowego.

Podkarpackie Gospodarstwo Drobiarskie OVO-RES używało określenia "jaja podkarpackie" oraz "Dobre, bo podkarpackie", podczas gdy jaja pochodziły z Małopolskiego. Zaś firma Primavika umieszczała informacje "Produkt Polski", mimo że do jego wytworzenia użyto surowców pochodzących z innych państw (soja - Chiny, koncentrat pomidorowy - Włochy, cukier trzcinowy - Brazylia).

 

W czerwcu Parlament Europejski przyjął nowe przepisy dotyczące etykietowania żywności. Mają być czytelniejsze dla konsumentów. Firmy dostały trzy lata na ich wprowadzenie. Ale, zdaniem inspektorów - producenci i tak znajdą sposób by przechytrzyć kupujących.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska