Córka ze zdjęcia

     Suddera Lakmal ma siedem lat. Na zdjęciu widać, że chłopiec ma ciemne włoski, a na sobie jasną koszulkę i krótkie spodenki. I ponurą minę.
     Dziewczynka ma pół roku. Zaczyna siadać. Jest wesoła i... bezimienna. Rodzice Suddery i małej zginęli w tsunami na Sri Lance w grudniu ubiegłego roku. Teraz dzieci mają nowych rodziców, bydgoszczan.
     Prośba pocztą
     Zaadoptowali je rotarianie. - Na początku tego roku nasi koledzy-rotarianie ze Sri Lanki przesłali nam pocztą elektroniczną prośbę: chcieli, żebyśmy wspomogli dzieci, które straciły rodziców w tsunami - mówi Małgorzata Cierpikowska, prezydent "Rotary Bydgoszcz Brda". - Zdecydowaliśmy, że pomożemy dwójce dzieci. Na początku myśleliśmy o dziewczynkach. Kiedy jednak oglądaliśmy zdjęcia maluchów i wpadła nam fotografia Suddery, wiedzieliśmy, że to właśnie go zaadoptujemy. _Do siedmiolatka wkrótce dołączyła półroczna dziewczynka.
     Rotarianie zaadoptowali dzieci "na odległość". - _To znaczy, że nie mieszkają z nami. Po prostu utrzymujemy je - tłumaczy Cierpikowska. - Dzieci przebywają w tamtejszym domu dziecka. My opłacamy szkołę chłopca, płacimy za lekarstwa i ubranka dla obu maluchów. _Miesięcznie na utrzymanie jednego podopiecznego rotarianie wydają dziesięć dolarów. To tyle, ile kosztuje bluzka.
     Wiele niewiadomych
     Rotarianie nie wiedzą wiele o dzieciach. - _Nie mamy pojęcia, do jakiej szkoły chodzi chłopiec. Wiemy tylko, że jego tata był prawdopodobnie rybakiem - opowiadają. - Rodzice dziewczynki są nieznani.
     Klubowicze planują wysłać maluchom podarunki na Dzień Dziecka. - Mamy nadzieję, że kiedyś odwiedzimy te dzieci. Jesteśmy przecież ich rodzicami - mówią.