Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna breja spuszczona do Wisły w Bieruniu. Próbek wody nie pobrano. Ale władze zapewniają, że woda nie jest została skażona. To nie ropa

Arkadiusz Nauka
Arkadiusz Nauka
Ciecz przypominająca węglowy szlam wpłynęła do rzeki Wisły w Bieruniu. Zszokowani mieszkańcy mówią o katastrofie ekologicznej. Czym jest ta czarna substancja? Mamy najnowsze ustalenia dotyczące pochodzenia substancji. Na miejscu była policja, straż pożarna i straż miejska. Był też bieruński urzędnik, który stwierdził, że... woda jest czysta. Zobaczcie, jak wygląda Wisła. Ustalono, że nie doszło do skażenia, ale próbek nie pobrano.

Katastrofa ekologiczna w Bieruniu? W sieci pojawił się film, na którym widać jak do rzeki Wisły w Bieruniu wpływa ciemna ciecz przypominająca węglowy szlam. Materiał został opublikowany na Facebooku na fanpage'u "Kataklizmy w Polsce i na świecie". Nagranie zostało wykonane w sobotę, 6 lipca.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

- Potwierdzam, że mieliśmy zgłoszenie w tej sprawie - mówi asp. szt. Katarzyna Skrzypczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bieruniu. - Policjanci od razu udali się na miejsce. Okazało się, że ciecz o której mówimy to woda spuszczona z pobliskiego zbiornika melioracyjnego. Obecny tam przedstawiciel Bieruńskiego Przedsiębiorstwa Inżynierii Komunalnej stwierdził, że woda jest czysta i nie ma żadnego zagrożenia katastrofą ekologiczną - dodaje rzecznik bieruńskiej policji.

Nie przegapcie

Na oficjalnym Facebooku Bierunia ukazało się oświadczenie:

- Doszło do przedostania się ciemnej cieczy do systemu odpływowego - najprawdopodobniej z przepompowni PGG KWK "Piast" obsługiwanej przez BPIK, która według zapewnień BPIKu nie jest szkodliwa dla środowiska, mimo, iż ma nieprzyjemny wygląd. Gromadzone są dokumenty w tej sprawie - czytamy.

W poniedziałek 8 lipca rano na temat zanieczyszczenia Wisły wypowiedział się Krystian Grzesica, burmistrz Bierunia. Poinformował, że rano został zwołany Zespół Zarządzania Kryzysowego. Uspokaja jednocześnie, że z zebranych informacji wynika, że woda nie miała znamion zanieczyszczenia substancją ropopochodną.

- Z przekazanych informacji wynika, że ciecz pochodziła ze zbiornika retencyjnego wód powierzchniowych i mogła być zmieszana z mułem dennym. Tadeusz Kowalik, prezes Bieruńskiego Przedsiębiorstwa Inżynierii Komunalnej (obsługującego na zlecenie kopalni przepompownię tego zbiornika) zapewnił, że ciecz ta nie ma żadnego związku z oczyszczalnią ścieków ani funkcjonowaniem kopalni, gdyż zbiornik retencyjny nie jest z nimi technologicznie połączony. Prowadzone są dalsze czynności wyjaśniające - napisał w oświadczeniu na Facebooku.

Mieszkańców jednak zapewniania władz nie do końca przekonują. Na popularnym bieruńskim Facebooku dopytują, czy w ogóle ktoś pobrał próbki do badania, aby wykluczyć szkodliwość substancji, która dostała się do rzeki. Zaznaczają też, że nawet jeśli substancja nie jest szkodliwa dla zdrowia, to tego typu sytuacja nie powinna mieć miejsca, bo uderza w wizerunek Bierunia.

Zobaczcie koniecznie

Oficjalne oświadczenie w poniedziałek przed południem wystosował również prezes Bieruńskiego Przedsiębiorstwa Inżynierii Komunalnej Tadeusz Kowalik. Tłumaczy, że w toku procesu technologicznego doszło do awaryjnego zassania mułu dennego ze zbiornika retencyjnego wód melioracyjnych przy ul. Bijasowickiej w Bieruniu.

W następstwie został on automatycznie przetransportowany rurociągiem do systemu wodnego. Muł denny jest substancją naturalnie występującą w zbiornikach retencyjnych i nie jest substancją agresywną dla środowiska. Dodatkowo sytuację pogarsza bardzo niski stan wód powierzchniowych. Dołożymy starań, aby zminimalizować ilość namułu dennego w czerpni. W trybie awaryjnym przystąpiono do prac.

Magdalena Kutyńa, rzeczniczka UM w Bieruniu zapewnia, że woda zostanie przebadana przez WIOŚ, ponadto zapewniła, że ciecz, która dostała się do Wisły nie pochodzi ani z oczyszczalni ścieków, anie też nie z kopalni, jak wcześniej sądzono. Ustalono, że czarna woda pochodzi ze zbiornika retencyjnego, a do wycieku doszło na skutek awarii czujnika.

- Pracownik podczas prac konserwacyjnych nie sprawdził, czy czujnik odpowiednio reaguje. Nastąpiło automatyczne spuszczenie wody, tak jakby jej stan w zbiorniku został przekroczony. W rzeczywistości, stan wody był bardzo niski, przez co razem z wodą popłynął muł z dna - tłumaczy Kutynia. Dodaje, że wobec pracownika zostaną wyciągnięte konsekwencje.

Niestety nie zdecydowano się na pobranie próbek wody w momencie wycieku, jak poinformował nas rzecznik tyskiej straży pożarnej, strażacy będący na miejscu zdecydowali, że nie ma takiej potrzeby. Gdyż z cała pewnością można było stwierdzić, że zanieczyszczenie nie jest chemiczne ani ropopochodne.

Czarna breja spuszczona do Wisły w Bieruniu. Próbek wody nie...

Zobaczcie film i sami oceńcie. Do sprawy na pewno jeszcze wrócimy.

Znacie tę śląską piosenkę? Tak brzmi po kazachsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska