Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas na sprzątanie

(saki)
Grubo ponad milion złotych kosztowała budżet Torunia tegoroczna powódź.

     570 tysięcy złotych strat poniósł Miejski Zarząd Dróg, który będzie musiał naprawiać zniszczone przez wodę ulice. Praktycznie drugie tyle wyniosą koszty sprzątania odbudowy wału i odtworzenia zieleni. Powódź zniszczyła również elementy infrastruktury wodociągów. Jeżdżące objazdami autobusy spaliły więcej paliwa. Te straty szacowane są na około 17 tys. złotych.
     Przy umacnianiu wałów, ewakuacji ludzi mieszkających na działkach, dowożeniu siana do stadniny koni czy ratowaniu zwierząt, którym woda odcięła drogę ucieczki pracowało 270 strażaków, policjanci, strażnicy miejscy i wojsko. Do tej pory jeszcze 30 osób, mieszkańców ogródków ma zapewnione schronienie przez miasto w internacie i domu małego dziecka.
     Prawie dobrze
     
Zdaniem prezydenta Michała Zaleskiego wszystkie służby podczas powodzi pracowały dobrze. Gdyby nie wpadka ze zbyt późnym oznakowaniem informującym o zamkniętych wiaduktach, trudno byłoby się z tą oceną nie zgodzić.
     Szczepan Burak, dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni zapewnia, że specjaliści przeanalizują możliwość rozbudowy wału na Przybyszewskiego, który nie zdał egzaminu. Woda przeszła bokiem.
     W sobotę na działkach
     
Służby sanitarne zapewniają, że szczególnego zagrożenia epidemiologicznego nie ma. Dmuchając na zimne działkowicze jak dotąd odebrali ponad 90 kilogramów chloraminy. W sobotę środek dezynfekujący będzie wydawany również na terenie ogródków. Sanepid zwraca uwagę, by powstrzymać się od picia wody ze studni zlokalizowanych na terenie, który został zalany. - Te studnie są bardzo płytkie i nawet bez powodzi, woda z nich nadaje się wyłącznie do podlewania, ale w żadnym wypadku nie do celów spożywczych - ostrzega Wojciech Dejewski, powiatowy inspektor sanitarny.
     Po tegorocznej powodzi po raz kolejny pojawiły się kontrowersje związane z działalnością włocławskiej tamy. Nie brakuje głosów, że gdyby zapora wcześniej rozpoczęła spuszczanie wody i czyniła to stopniowo, stan wody nie podniósłby się tak wysoko i tak gwałtownie. Hydrotechnicy z Włocławka bronią się jednak. - Przypływ był korygowany właściwie. Nasza zapora ma bardzo ograniczone możliwości zatrzymywania wody - broni się Janusz Flaszyński, z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Włocławku.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska