Czynsz pod semaforem

     Budynek przy Grudziądzkiej 40, w którym pan Henryk (nazwisko do wiadomości redakcji) zajmuje 28-metrowe mieszkanie, jeszcze kilka lat temu w całości należał do kolei. W połowie lat 90. PKP sprzedały część lokali. Powstała wspólnota mieszkaniowa. Pan Henryk jednak do niej nie przystąpił, mieszkania nie wykupił i dalej, zgodnie z nadsyłanymi przez centralę Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Bydgoszczy formularzami wpłat, przekazywał czynsz na wskazane przez kolej konto.
     - Aż tu nagle w tym roku dostaję pismo od komornika z Bydgoszczy zatytułowane "Zajęcie wierzytelności", z którego w pierwszej chwili zrozumiałem, że nie płacę czynszu i mój dług z odsetkami wynosi ponad 10 tys. zł. Mało nie dostałem zawału - mówi emeryt i pokazuje skrupulatnie zbierane od lat odcinki wpłat_. - Dopiero jak się dokładniej wczytałem zrozumiałem, że pieniędzy domaga się wspólnota, która administruje budynkiem, a dłużnikiem jest kolej, która przez kilka lat nie przekazywała im moich pieniędzy. Tylko dlaczego PKP nie poinformowały mnie, że komu innemu mam płacić i dlaczego zatrzymywały mój czynsz? Komornik twierdzi, że dyrektor Nowak z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami powiedział mu, że po prostu nie ma pieniędzy.
     _Przez dwa dni próbowaliśmy skontaktować się z dyrektorem Zbigniewem Nowakiem, szefem ZGN PKP w Bydgoszczy, sekretarka twierdziła jednak, że ciągle uczestniczy w jakiś naradach. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się natomiast, że w Zakładzie trwa kontrola.