Dąb kością niezgody. Spór pomiędzy radnym Bogdanem Dzakanowskim i ratuszem trwa

Przypomnijmy, że 23 maja bydgoski radny Bogdan Dzakanowski posadził w alejach Ossolińskich dąb poświęcony "Ofiarom rzezi Polaków na Wołyniu". Był to wyraz sprzeciwu wobec posadzeniu dębu "Wolnej Ukrainy", który tego samego dnia znalazł się w poczcie dębów w alei.

Radny Dzakanowski w sobotnie popołudnie przyszedł do alei z łopatą i drzewkiem i sam je posadził. Na odpowiedź ratusza nie trzeba było długo czekać. Pod koniec maja urzędnicy wystosowali pismo do radnego, w którym podano trzy miejsca, w jakie można ten dąb przesadzić. To Dolina Śmierci, Cmentarz Bohaterów i teren przy ulicy Ludwikowo w sąsiedztwie dębów upamiętniających ofiary Katynia.

Przeczytaj również: Radny Bogdan Dzakanowski posadził własny dąb w bydgoskich Alejach Ossolińskich! [zdjęcia]
- Nasadzenia pamiątkowych dębów w alei Ossolińskich odbywają się ściśle według ustalonych procedur. Uroczystości nasadzeń odbywają się każdorazowo za zgodą prezydenta Bydgoszczy, a lokalizację kolejnych drzew wskazuje ogrodnik miejski. Samowolne sadzenie nowych drzew, bez zachowania powyższych procedur jest niedopuszczalne - napisał w piśmie do radnego Wiesław Zawistowski, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska w bydgoskim ratuszu.

Radny Dzakanowski jednak odmawia. - Celem mojego działania nie było nielegalne zalesienie miasta, ale upamiętnienie ofiar ukraińskiej rzezi Polaków na Wołyniu przez symboliczne wsadzenie tego dębu - mówi radny.

Ratusz działanie Dzakanowskiego odbiera wyłącznie jako akcję polityczną. Ponadto Wiesław Zawistowski zapowiada, że jeśli radny sam nie przesadzi dębu, zrobi to za niego wydział ochrony środowiska.