Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deficytowy doktor

DARIUSZ NAWROCKI (IWO, AJ)
Na spotkanie z endokrynologiem czeka się w Inowrocławiu najdłużej. W innych poradniach specjalistycznych jest tylko nieco lepiej.
Na spotkanie z endokrynologiem czeka się w Inowrocławiu najdłużej. W innych poradniach specjalistycznych jest tylko nieco lepiej.
W czasach PRL-u staliśmy w kolejkach po mięso, telewizory, kawę i dywany. Dziś "towarem deficytowym" jest lekarz specjalista.

W Inowrocławiu na wizytę u endokrynologa czeka się ponad rok.
I właśnie na dostępność do endokrynologa najbardziej narzekają inowrocławianie. - To straszne, że na kolejną wizytę u lekarza mogę liczyć dopiero w 2009 roku. Powinnam odwiedzać go co trzy miesiące. Co ja biedna mam teraz robić? - pyta emerytowana mieszkanka Inowrocławia.

Mariusz Włodarczak, kierownik lecznictwa specjalistycznego w inowrocławskim szpitalu tłumaczy, że pacjenci często sami decydują się na dłuższe oczekiwanie chcąc odwiedzić lekarza, u którego leczą się od lat. Nasza Czytelniczka czekałaby krócej, gdyby zdecydowała się odwiedzić innego endokrynologa. Kolejka do drugiego lekarza jest bowiem o połowę krótsza.

Na spotkanie z endokrynologiem czeka się w Inowrocławiu najdłużej. W innych poradniach specjalistycznych jest tylko nieco lepiej. Siedem miesięcy trwa oczekiwanie na wizytę u neurochirurga, sześć - do okulisty, pięć - do urologa i na rehabilitację, cztery - do diabetologa, trzy - do kardiologa i reumatologa.
Co jest powodem tak długich kolejek? Po pierwsze, przewija się tu około tysiąca pacjentów dziennie, a szpital narzeka na brak lekarzy. - Kadra się starzeje i brakuje nowego narybku - tłumaczy Włodarczak. W niektórych poradniach przyjmuje zaledwie jeden specjalista. Wcześniej Inowrocław wspierali lekarze z Bydgoszczy. Teraz przyjeżdża tylko jeden.

Mariusz Włodarczak zauważa również pewną praktykę stosowaną przez pacjentów, która sprawia, że kolejki się wydłużają. - Rejestrują się na kilka wizyt u lekarza przed otrzymaniem pierwszej porady. W ten sposób blokują miejsca do rejestracji innym pacjentom, choć nie wiedzą, czy będą musieli przyjść na następną wizytę. Potem nie przychodzą, ale nas o tym nie informują - opowiada. Być może w przyszłym roku zostanie wprowadzony system komputerowy, który uniemożliwi takie praktyki. - Pacjent nie będzie mógł się zarejestrować na kolejny cykl wizyt bez udzielenia mu pierwszej porady - tłumaczy.

Często zdarza się, że skierowany do poradni pacjent czeka na wizytę kilka miesięcy, po czym specjalista wysyła go na badania. Z wynikami wraca na koniec długiej kolejki i znów czeka miesiącami. A mogłoby być inaczej. - Lekarz pierwszego kontaktu powinien najpierw wysłać pacjenta na podstawowe badania i dopiero z nimi kierować do specjalisty - mówi Włodarczak.
W mniejszych szpitalach kolejki są znacznie krótsze, bo i pacjentów dociera tu mniej. - Z neurologiem jest o tyle ciekawa sytuacja, że mamy dwóch lekarzy. Do jednego zapisujemy na bieżąco, do drugiego trzeba czekać dwa miesiące - mówi Jerzy Kriger, dyrektor szpitala w Mogilnie. Na wizytę do kardiologa czeka się 40 dni, a na zabiegi rehabilitacyjne - trzy miesiące. Do pozostałych poradni pacjenci zapisują się z około tygodniowym wyprzedzeniem.

W Żninie do specjalisty czeka się miesiąc, czasami półtora. Dotyczy to wizyty u neurologa, psychiatry, urologa, pulmunologa, okulisty czy dermatologa. - Łatwiej mamy z laryngologiem, gdzie pacjent właściwie ma umówioną wizytę "z biegu". Krótko czeka się również na chirurga czy ortopedę, bo tych ostatnich specjalistów mamy na miejscu. Pozostali, w zdecydowanej większości, to lekarze przyjezdni - relacjonuje Tomasz Zwolenkiewicz, rzecznik Pałuckiego Centrum Zdrowia w Żninie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska