Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego przed jednym z marketów w Lipnie są takie duże kolejki?

Ewelina Fuminkowska
EF
W mieście jest 11 sklepów należących do dużych sieci handlowych, ale tylko przed jednym są ogromne kolejki. Dlaczego?

Przed otwarciem jednego z marketów już o 7.30 tworzy się ogromna kolejka. - Pani z tym wózkiem się tak nie pcha. Kolejka jest - mówi mężczyzna do jednej z klientek.

Kolejka tworzy się w każdy poniedziałek i czwartek, od czasu do czasu przy dorzucaniu nowego towaru. - To straszne, przypominają mi się czasy PRL. Kiedy stało się w kolejce, by dostać jakąś rzecz- mówi jedna z kobiet.

O gigantycznych kolejkach powiedziała nam nasza Czytelniczka, która przypadkowo podjechała pod Lidl, by kupić coś do zjedzenia przed pracą. - Nie wiedziałam, o co chodzi - mówiła nam.

Sprawdziliśmy. Rozmawialiśmy z osobami, które tłoczą się przed drzwiami marketu. - Od czasu do czasu przyjdę, bo pojawi się coś fajnego i taniego w gazetce - mówi jedna z mieszkanek Lipna. - Tym razem przyszłam po pościel.

Inna pani przyjechała z Radomic. - Są piżamy dziecięce w rozsądnej cenie. Warto przyjechać - tłumaczyła. Pracownicy marketu nie są zdziwieni tłumem przed sklepem. - Tak jest zawsze. Otwieramy drzwi i nagle wszyscy biegną do koszy - mówiła jedna z pracownic, która chciała zostać anonimowa. - Później jest szarpanina i bieg do kas.

Wraz z tłumem klientów weszliśmy do sklepu. Spokojnie. Na końcu. Rzeczywiście, szybkim krokiem wszyscy udali się do koszy. Po pościel i inne dodatki. Kobiety brały po kilka kompletów. - Czy to taka dobra pościel. Cena w końcu nie jest aż tak atrakcyjna - pytamy. - Opłaca się, ja biorę kilka i będę sprzedawać sąsiadkom - słyszymy w odpowiedzi. - Mam też ślub znajomych, więc przy okazji wezmę jeden komplet na prezent.

Jak się okazało, część osób towar z marketu kupowało w dużej ilości, by następnie go sprzedawać. - Tu dochodzi do różnych sytuacji i nierzadko do kłótni - mówi jedna z pracownic. - Wcześniej były plecaki. Jedna z mam dała córce tornister, a inna klientka wyrwała go małej z rąk.

Najwięcej nieporozumień było podczas sprzedaży karpi przed Wigilią. - Ostatniego podniosłem z podłogi - wspomina jeden z klientów. Inna klientka wspomina wyprzedaż torebek znanej marki. - Brali po kilkanaście sztuk. Wyrywali je sobie z rąk . Dochodziło do kłótni.

Klienci nie widzą w tym niczego złego. - To, że ktoś chce zaoszczędzić, to chyba dobrze - uważa pani Grażyna. - Kolejka jest, ale kulturalna. Nikt się nie pcha ani nie szarpie. Przyznaję, że rzeczy są później odsprzedawane, w końcu nikt nie patrzy na rozmiary i kolory ubrań.

Inną mieszkankę Lipna zastanawia jednak coś innego. - Skąd ludzie biorą tyle pieniędzy, by utrzymać ogromne sieci handlowe, które w naszym mieście rosną jak grzyby po deszczu- zastanawia się pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto