Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do końca grudnia lepiej nie chorować

Monika Musiał [email protected]
Wygląda na to, że dyrektorzy szpitali nic na to poradzić nie mogą, bo oprócz NFZ nie mają innego źródła dofinansowania.
Wygląda na to, że dyrektorzy szpitali nic na to poradzić nie mogą, bo oprócz NFZ nie mają innego źródła dofinansowania.
- Chciałam zarejestrować się do kardiologa, ale powiedziano mi, że mam przyjść po Nowym Roku.
A to nie jedyny problem bydgoskich pacjentów. Bo, kiedy już uda nam się w końcu zapisać do specjalisty, musimy jeszcze odczekać w kolejce dobrych kilka miesięcy.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że od 1 stycznia ma wejść w życie dyrektywa unijna określająca maksymalny czas pracy lekarzy. Dzisiaj, łącznie z dyżurami, lekarze mogą pracować 90 godzin tygodniowo, a od stycznia tych godzin ma być maksymalnie 48.

- Zastanawiam się, czy już teraz nie złożyć wypowiedzenia - mówi jeden z lekarzy Szpitala Uniwersyteckiego, który woli nie ujawnić swoich personaliów. - Mniej godzin pracy, to i mniejsza płaca. To dzięki dodatkowym dyżurom wychodziłem na swoje. A co będzie po Nowym Roku? Trzeba chyba pomyśleć o jakiejś prywatnej praktyce.

Już teraz w kolejce do specjalistów trzeba czekać po kilka miesięcy, a jeśli część bydgoskich lekarzy postanowi zmienić pracę, wówczas poczekamy jeszcze dłużej.
}człowiek najpierw wydzwania do rejestracji, dodzwonić się nie może, potem przyjeżdża, stoi godzinami w kolejce. I co? Musi czekać kilka miesięcy na specjalistę.

W bydgoskiej Poliklinice, do końca roku już nie rejestrują.
- Powiedziano mi, że lekarze nie mają jeszcze rozpisanego grafiku i najlepiej, żebym przyszła po Nowym Roku, w styczniu - opowiada Katarzyna Wojciechowska. Nie trudno więc sobie wyobrazić, jak długa będzie kolejka do rejestracji już 2 stycznia. Bo każdy z pacjentów będzie przecież chciał zapisać się na wizytę, jak najszybciej.


W Wojewódzkim Szpitalu im. Biziela zarejestrować można się jeszcze, np. do alergologa. Co prawda do końca tego roku lekarz nas nie przyjmie, ale na wizytę poczekamy tylko, a może aż, miesiąc.

Z kolei w Szpitalu Uniwersyteckim im. Jurasza rekordy w długości kolejek bije poradnia immunologiczna. Okres oczekiwania to jakieś 5-6 miesięcy. Niewiele lepiej jest jeśli chodzi o kardiologa, czy neurologa - 3 miesiące.

A chorzy czekają
- Szkoda gadać, człowiek najpierw wydzwania do rejestracji, dodzwonić się nie może, potem przyjeżdża, stoi godzinami w kolejce. I co? Musi czekać kilka miesięcy na specjalistę. Bo lekarzy jest mało i miejsc brakuje. Czy ktoś w ogóle pamięta o tym, że do lekarza przychodzą chorzy? - pytają pacjenci.

Wygląda na to, że dyrektorzy szpitali nic na to poradzić nie mogą, bo oprócz NFZ nie mają innego źródła dofinansowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska