Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kot zdychał w bólu, bo nikt mu nie pomógł. Zwierzę zaklinowało się w płocie

Paulina Targaszewska
Zwierzę umierało w męczarniach, tymczasem nie było nikogo kto mógłby mu pomóc.
Zwierzę umierało w męczarniach, tymczasem nie było nikogo kto mógłby mu pomóc. Czytelnik
Przerażające zdjęcia nieżywego zwierzęcia zostały przesłane na [email protected] do redakcji przez naszą Czytelniczkę. Widać na nich czarnego, pokrwawionego kota z ranami na łapach, który zaklinował się między prętami w płocie. Do zdarzenia doszło w poniedziałek rano w Pilchowie przy ul. Osowskiej.

- Kota o godz. 7.15 zauważył mój narzeczony. Zwierzę zaklinowało się w płocie, nie mogło się wydostać, bardzo cierpiało - opowiada pani Małgorzata. - Narzeczony natychmiast zaczął więc szukać pomocy. O godz. 7.20 zadzwonił do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Szczecinie, ale odesłano go do przytuliska w Dobrej. Tam kazano mu skontaktować się ze strażą miejską, z której to ponownie odesłano go do schroniska w Szczecinie. Wszyscy mówili mu, żeby sam kota nie próbował wyjmować, bo może tylko zrobić mu dodatkowo krzywdę. Kot cały czas jeszcze żył. Co 15 minut mój narzeczony wraz ze znajomymi dzwonili na przemian pod wszystkie możliwe numery, a każdy rozmówca twierdził, że to nie jego rejon.

Zwierzę w ogromnym bólu i cierpieniach czekało na pomoc. Kot próbował samodzielnie wydostać się z pułapki. Z cierpienia zaczął odgryzać sobie łapy. Niestety, pomoc zjawiła się za późno.

- Kot zdechł przed godziną 10, dopiero wtedy przyjechał człowiek, który zajmuje się odławianiem zwierząt na terenie Polic i go zdjął - mówi nasza Czytelniczka. - To się w głowie nie mieści, żeby nie przejmować się tak losem zwierzęcia. Przecież służby publiczne są od tego, żeby takim stworzeniom pomagać!

Dlaczego nikt wcześniej kotu nie pomógł? Okazuje się, że głównym problemem było ustalenie, do kogo należy teren, na którym kot zaklinował się w płocie. Służby nie mogły ustalić, czy jest to teren podległy gminie Szczecin czy gminie Police.

- O kocie, który zaklinował się w Pilchowie w płocie dostałem informację o godzinie 9.10 - mówi Ryszard Czeraszkiewicz z firmy Lupar, która odpowiada za odławianie bezdomnych psów i kotów w gminie Police. - Sprawy nie przedstawiono jednak jakoś dramatycznie. Myślałem, że kot utknął na wysokim płocie i nie może zejść. Na miejscu byłem o godzinie 9.40, ale zwierzę już nie żyło. Myślę, że jest kilku winnych tej sytuacji. Płot, w którym kot się zaklinował, jest fatalnie zrobiony. Już wcześniej wpadały i ginęły w nim m.in. lisy. Wkrótce pewnie sytuacja się powtórzy, dlatego najlepiej by było, gdyby właściciel płotu zabezpieczył go siatką. Niezrozumiałe jest dla mnie też to, że mężczyźni, którzy jako pierwsi zobaczyli kota, nie próbowali mu pomóc. Zaraz obok jest warsztat samochodowy, mogli spróbować kota wyjąć z pułapki albo nawet przeciąć pręty. A oni go zostawili cierpiącego i czekali aż ktoś przyjedzie z pomocą. Co prawda, nie wiadomo, czy kot by przeżył, mógł mieć bowiem poważne uszkodzone narządy, ale należało próbować.

Gdzie zatem powinniśmy dzwonić, jeśli zauważymy podobnie uwięzione zwierzę?

- Zarówno straż miejska, jak i schronisko dla bezdomnych zwierząt mają kontakt z firmą Lupar, która odpowiada za odławianie zwierząt na terenie gminy Police - mówi Ryszard Szremski, komendant straży miejskiej w Policach. - Bez względu na to, czy sygnał o uwięzionym zwierzęciu otrzymają strażnicy czy pracownicy schroniska, będą mogli pomóc.

Opisany przykład kota pokazuje jednak, że nie do końca tak jest.


Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Zrobiłeś zdjęcie lub nagrałeś film? Chcesz podzielić się czymś z innymi internautami? Napisz do nas na adres [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński