Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokładnie 2 lata temu Jakub Krzewina z Kruszwicy dokonał niemożliwego. Przeżyjmy to jeszcze raz [wideo]

(dan)
Dokładnie w lata temu (4 marca 2018 roku) Jakub Krzewina z Kruszwicy razem z kolegami zdobył mistrzostwo świata i pobił halowy rekord świata w sztafecie 4x400 metrów.
Dokładnie w lata temu (4 marca 2018 roku) Jakub Krzewina z Kruszwicy razem z kolegami zdobył mistrzostwo świata i pobił halowy rekord świata w sztafecie 4x400 metrów. Fot. Paweł Skraba/Archiwum Polska Press
Dokładnie w lata temu (4 marca 2018 roku) Jakub Krzewina z Kruszwicy razem z kolegami zdobył mistrzostwo świata i pobił halowy rekord świata w sztafecie 4x400 metrów.

Dwa lata temu świętowali polscy kibice lekkoatletyki. Świętowali mieszkańcy Kujaw, a przede wszystkim niezwykle dumni kruszwiczanie.

Polska sztafeta (Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina) pobiła bowiem halowy rekord świata.

Na ostatniej zmianie Jakub Krzewina dokonał niemożliwego, odrabiając ogromną stratę do ekipy USA. Pokonany przez Polaka Vernon Norwood ponoć do dziś na pytanie: "jak do tego doszło?", odpowiada: "nie wiem"

- czytamy dziś na portalu bieganie.pl.

Przeżyjmy to jeszcze raz:

Gdy dwa lata temu Jakub Krzewina przyjechał do Kruszwicy, witały go tłumy kibiców.

Tak Kruszwica witała mistrza świata Jakuba Krzewinę [zdjęcia]

Było gromkie "Sto lat" i "We are the champions" zespołu Queen grane nieustannie z głośników.

- Jestem w szoku. Bardzo się wzruszyłem - wyznał w rozmowie z nami Jakub Krzewina. - Zawsze i wszędzie podkreślam, że w Kruszwicy mam naprawdę wielu fanów, którzy zawsze w trudnych chwilach mnie wspierają. Chcę im za to bardzo podziękować.

Dlatego też chętnie rozdawał autografy, pozował do zdjęć i przez kilkadziesiąt minut przyjmował gratulacje. Ludzie płakali i wpadali mu w objęcia. - Jesteśmy dumni z naszego Kuby - powtarzali.

Spontaniczną akcję zorganizowały panie Ewa Uklejewska i Ewa Bączkowska.

Taki mistrz w takim miasteczku jak Kruszwica rodzi się raz na sto lat. Trzeba było go uhonorować

- Taki mistrz w takim miasteczku jak Kruszwica rodzi się raz na sto lat. Trzeba było go uhonorować. Należą mu się ogromne brawa i podziękowania. Rozsławił Kruszwicę na cały świat. Jest na ustach wszystkich. To ogromna promocja naszego miasta. Stoch rozsławił swój rodzinny Ząb, a Krzewina Kruszwicę - podkreślała Ewa Uklejewska.

Ewa Bączkowska zna Kubę od dziecka. - Zawsze w Kubę wierzyłam. Był uparty i dążył do celu. Ma teraz to, na co w pełni zasłużył. Wszyscy go dopingowaliśmy i wszyscy cieszymy się z jego sukcesu. To co zrobił w wielkim finale było niesamowite. Jakiś wiatr w nogi dostał. Ktoś go chyba popychał. To było coś niesamowitego - wyznała.

Jakub Krzewina z Kruszwicy mistrzem świata! Poznajmy go bliżej [zdjęcia]

Rodzice Jakuba Krzewiny nie ukrywali, że są bardzo dumni ze swojego syna. - Jest duma, wzruszenie i ogromna radość, że w końcu syn po ciężkiej pracy jaką wykonał, doczekał się upragnionego sukcesu - wyznała Magdalena Krzewina, mama Jakuba. W samych superlatywach się o nim wypowiada. - To skromny, fajny chłopak, który kocha swoją rodzinę i swoje miasto. Może być na końcu świata, ale Kruszwica to jest miejsce, gdzie wraca najchętniej. Jest cudowny. Zawsze taki był, od dziecka. Nigdy nie mieliśmy z nim żadnych problemów - przekonywała.

Jak był pięcioletnim brzdącem, chciał być piłkarzem. - Obiecywał mi wtedy, że jak dorośnie, będzie tak dobrym piłkarzem, że wyprowadzimy się do Barcelony, gdzie kupi mi willę. Tak mówił - opowiadała wzruszona.

Został lekkoatletą. Jednak nieustannie zmaga się z kontuzjami. - Kuba jest jednak człowiekiem o bardzo silnym charakterze. Mówią, że jest walczak, że zawsze walczy do końca. Ma to za swoim tatą - mówi pani Magdalena. Zdradza, że uwielbia patrzeć, jak Kuba kończy sztafetę. - Mówią, że biega jak lew wypuszczony z klatki. Coś w tym jest. Może być nawet na szóstej pozycji, ale gdy tylko ma siłę i jest zdrowy, to da z siebie wszystko. Tak właśnie było na tych mistrzostwach - podkreślała.

Tłumy mieszkańców Kruszwicy witało dziś Jakuba Krzewinę, kruszwiczanina, który razem z kolegami zdobył mistrzostwo świata i pobił halowy rekord świata w sztafecie 4x400 metrów. Mieszkańcy dowiedzieli się, że dziś na chwilę odwiedzi rodziców. Skrzyknęli się więc na Facebooku i czekali na niego pod domem. Jakub Krzewina był kompletnie zaskoczony. Rodzina zdołała utrzymać tę niespodziankę w tajemnicy. Gdy wysiadał z samochodu, nie wierzył własnym oczom i uszom.Było gromkie "Sto lat" i "We are the champions" zespołu Queen grane nieustannie z głośników.- Jestem w szoku. Bardzo się wzruszyłem - wyznał w rozmowie z nami Jakub Krzewina. - Zawsze i wszędzie podkreślam, że w Kruszwicy mam naprawdę wielu fanów, którzy zawsze w trudnych chwilach mnie wspierają. Chcę im za to bardzo podziękować.Dlatego też chętnie rozdawał autografy, pozował do zdjęć i przez kilkadziesiąt minut przyjmował gratulacje. Ludzie płakali i wpadali mu w objęcia. - Jesteśmy dumni z naszego Kuby - powtarzali.Spontaniczną akcję zorganizowały panie Ewa Uklejewska i Ewa Bączkowska.- Taki mistrz w takim miasteczku jak Kruszwica rodzi się raz na sto lat. Trzeba było go uhonorować. Należą mu się ogromne brawa i podziękowania. Rozsławił Kruszwicę na cały świat. Jest na ustach wszystkich. To ogromna promocja naszego miasta. Stoch rozsławił swój rodzinny Ząb, a Krzewina Kruszwicę - podkreśla Ewa Uklejewska.Ewa Bączkowska zna Kubę od dziecka. - Zawsze w Kubę wierzyłam. Był uparty i dążył do celu. Ma teraz to, na co w pełni zasłużył. Wszyscy go dopingowaliśmy i wszyscy cieszymy się z jego sukcesu. To co zrobił w wielkim finale było niesamowite. Jakiś wiatr w nogi dostał. Ktoś go chyba popychał. To było coś niesamowitego - wyznaje. Rodzice Jakuba Krzewiny nie ukrywają, że są bardzo dumni ze swojego syna. - Jest duma, wzruszenie i ogromna radość, że w końcu syn po ciężkiej pracy jaką wykonał, doczekał się upragnionego sukcesu - wyznaje Magdalena Krzewina, mama Jakuba. W samych superlatywach się o nim wypowiada. - To skromny, fajny chłopak, który kocha swoją rodzinę i swoje miasto. Może być na końcu świata, ale Kruszwica to jest miejsce, gdzie wraca najchętniej. Jest cudowny. Zawsze taki był, od dziecka. Nigdy nie mieliśmy z nim żadnych problemów - przekonuje. Jak był pięcioletnim brzdącem, chciał być piłkarzem. - Obiecywał mi wtedy, że jak dorośnie, będzie tak dobrym piłkarzem, że wyprowadzimy się do Barcelony, gdzie kupi mi willę. Tak mówił - opowiada wzruszona.Został lekkoatletą. Jednak nieustannie zmaga się z kontuzjami. - Kuba jest jednak człowiekiem o bardzo silnym charakterze. Mówią, że jest walczak, że zawsze walczy do końca. Ma to za swoim tatą - mówi pani Magdalena. Zdradza, że uwielbia patrzeć, jak Kuba kończy sztafetę. - Mówią, że biega jak lew wypuszczony z klatki. Coś w tym jest. Może być nawet na szóstej pozycji, ale gdy tylko ma siłę i jest zdrowy, to da z siebie wszystko. Tak właśnie było na tych mistrzostwach - podkreśla. Nie spodziewała się, że mieszkańcy Kruszwicy zorganizują aż takie powitania dla jej syna. - Jestem tym bardzo wzruszona. Dziękuję - wyznaje.

Tak Kruszwica witała mistrza świata Jakuba Krzewinę [zdjęcia]

Polska sztafeta zdobyła w Birmingham mistrzostwo świata w biegu 4x400 metrów. Ustanowiła również halowy rekord świata. Do tego sukcesu mocno przyczynił się Jakub Krzewina z Kruszwicy.Cała czwórka pobiegła rewelacyjnie. Decydujące o sukcesie zadanie wykonał jednak Jakub Krzewina z Kruszwicy. Gdy odbierał pałeczkę od Łukasza Krawczuka, do wyprzedzającego go Vernona Norwooda miał 5 metrów straty. Z metra na metr zmniejszał jednak dystans, a na ostatniej prostej wyprzedził Amerykanina. Radość Polaków była ogromna.Poznajmy bliżej naszego mistrza.Dwa lata temu w rozmowie z Mateuszem Stępniem zdradził, że gdy był w szóstej klasie szkoły podstawowej, lekarz zalecił mu, by zerwał ze sportem. Od trzech lat trenował piłkę nożną w młodzieżowych drużynach Gopła Kruszwica. Sport, zwłaszcza futbol, był jego pasją. Od deski do deski czytał każdą sportową gazetę, zbierał plakaty i piłkarskie karty, tymi ostatnimi wymieniał się z kolegami. Czas spędzał na treningach, po nich - na placu pomiędzy blokami, też ganiał za piłką. Od początku zmagał się jednak z częstymi urazami. Po którymś z kolei usłyszał od lekarza, żeby o sporcie nie myślał na poważanie i raczej zaczął się oszczędzać, a już najbardziej nogi, bo zawodowcem i tak nie zostanie. - Był to duży cios i szok jednocześnie - wyznał wówczas w rozmowie z "Pomorską". - To było dwa lata po tym, jak w mojej głowie pojawił się cel o występie na igrzyskach. Tamta sytuacja była dla mnie nierealna. No bo jak to, bez sportu? Dalej więc grałem z chłopakami - wspominał. Duży zwrot w jego karierze miał miejsce, kiedy był w ostatniej klasie gimnazjum. Najlepsi sportowcy - uczniowie szkoły jechali na powiatowe zawody lekkoatletyczne. Skład wybierał m.in. Paweł Borczak, jeden z nauczycieli wychowania fizycznego. - Ile ja się za nim nachodziłem i nagadałem, żeby też mnie zabrał - wspominał. I pojechał, z marszu, szczególnie się nie przygotowując. Wygrał bieg na 300 metrów, miesiąc później był drugi w zawodach wojewódzkich. Andrzej Luzak, trener LIUKS Kruszwica, zaczął namawiać Jakuba na treningi lekkoatletyczne. - Nie bardzo mi się to uśmiechało. Poszedłem dla świętego spokoju. Zaczął od treningu w tygodniu. Ostatni rok w Kruszwicy kończył z sześcioma, wolne miał tylko niedziele. Krzewina zaczął odnosić pierwsze sukcesy. Dwa lata po tym, jak przyszedł na pierwsze zajęcia, z sztafetą reprezentacji Polski 4 x 400 metrów, zdobył złoty medal podczas Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. Niedługo potem przeprowadził się do Krakowa. Tam trenował i studiował na Akademii Wychowania Fizycznego. Rok później był już w seniorskiej sztafecie. Od tamtego czasu zdobył w niej srebrne medale Młodzieżowych Mistrzostwach Europy i halowych Mistrzostwach Europy oraz srebrny i brązowy krążek w Mistrzostwach Europy. Krzewina ma dwie wielkie pasje – kibicowską i historyczną. Jest fanem Lecha Poznań. Już w gimnazjum, naukę i treningi piłkarskie, a później lekkoatletyczne, łączył z wyjazdami na mecze „Kolejorza”. Był też jednym z głównych inicjatorów założenia klubu kibica kruszwickiego Gopła. – Zdarzało się tak, że w sobotę miałem trening, później wyjazd na mecz Gopła, w niedzielę – do Poznania albo na wyjazd Lecha. Na stadionie dopinguję drużynę z tzw. kotła, tam są najbardziej zaangażowani i oddani kibice – opowiadał. Historią zainteresował się w szkole podstawowej. Fascynuje go cała historia Polski, z okresów – II wojna światowa. Ogląda dokumenty historyczne, czyta książki o tej tematyce, kilka dni temu zaczął obszerną pozycję o Józefie Piłsudskim. – Historia wciągnęła mnie od razu. Pierwsza lekcja tak mnie zaciekawiła, że później o historyczne wydarzenia wypytywałem dziadka. Dużo mi opowiadał, często spędzaliśmy czas – mówił Jakub. Jego przywiązanie do patriotycznych wartości można dostrzec na jego ciele. Na prawej łydce, piersi i przedramieniu ma tatuaże nawiązujące do ważnych momentów z historii Polski i patriotyczne hasła: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, „Chwała Wielkiej Polsce”, „Polska Walcząca”. We Wrocławiu, gdzie obecnie mieszka i trenuje pod okiem trenera reprezentacji Józefa Lisowskiego, na meczach piłkarskiego Śląska Wrocław był do tej pory trzy razy. – Za każdym wśród kibiców gości. Dwa razy, jak grał Lech, raz - Cracovia, która z „Kolejorzem” ma kibicowską zgodę – wyjaśnia. W stolicy Dolnego Śląska od trzech lat ma sportowy etat w jednostce wojskowej, jego zadaniem jest zdobywanie czołowych miejsc podczas zawodów rangi krajowej i międzynarodowej. W roku spędza średnio ok. 270 dni na obozach i wyjazdach. - Mam nowy cel - finał igrzysk olimpijskich w 2020 roku w Tokio. Po drodze - jak najlepsze miejsca w mistrzostwach Świata i Europy. Warto poświęcić się dla sportu, walczyć o jak najlepsze wyniki dla kraju. Nie raz się o tym przekonałem, po prostu to czułem. Najbardziej ostatnio, na igrzyskach w Rio. Nie byłem zadowolony z siódmego miejsca i czasu, ale spełniłem marzenie sprzed lat. Ciężka praca przynosi efekty – mówił nam w 2016 roku.Jak widać, dzielnie realizuje postawione sobie cele.Jest mocno związany z Kruszwicą. Gdy rok temu otwierano tu boisko lekkoatletyczne, był najważniejszym gościem.- Nie mogło mnie tu zabraknąć. Jest to dla mnie bardzo ważny dzień. Cieszę się niezmiernie, że taki cudowny obiekt powstał w naszym cudownym mieście. Nie wiem, jak potoczyłaby się moja kariera, gdyby takie boisko było w Kruszwicy za moich młodych lat, gdy tu mieszkałem - wyznał Jakub Krzewina i kontynuował: - Mam nadzieję, że wychowa się na tym stadionie wielu moich następców, którzy będą reprezentować nasze miasto na arenach międzynarodowych.

Jakub Krzewina z Kruszwicy mistrzem świata! Poznajmy go bliż...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska