- Dziękujemy, bardzo dziękujemy za dary - ze szkieletu dachu kłania się Franciszek Blomberg, najstarszy mieszkaniec budynku w Dolnej Grupie (pow. świecki), który spłonął pod koniec listopada. To dzięki panu Frankowi przeżyła cała rodzina. - Codziennie o godz. 5.30 zięć przychodzi do mnie. Razem pijemy kawę, zanim on wyjdzie do pracy. Tego dnia pomyślałem, że o mnie zapomniał. Coś stuknęło, sądziłem, że już wyszedł. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ogień.
Łóżko runęło na parter
Zięć jeszcze spał. Pan Franciszek wybiegł na dwór i łomocząc w okna budził wszystkich domowników. W sumie jest ich 16: córka pana Franka z rodziną i ich kuzynostwo, też z rodzinami.Najmłodszy krewny ma dwa miesiące. - Ocaleliśmy, to najważniejsze - zaznacza Beata Chruszinska. - Zadrżałam, gdy zobaczyłam jak łóżko mojego syna całe w ogniu spada na parter do pokoju brata.
Zanim płomienie ogarnęły dom, mężczyźni zdecydowali się wyjąć dwie butle gazowe. - Nie dało się wejść drzwiami, wytargali je przez okna. Poświęcili się, żeby chociaż mury ocalały. To nasz rodzinny dom - tłumaczy pani Beata. Jej mąż jest dekarzem. - Gdy patrzył w ten żar, powiedział do mnie: "Tego już za wiele.
Uciekajmy stąd!"
Trudno mu się dziwić. Dach, który stał w ogniu, odbudował zaledwie trzy lata temu. - 16 kwietnia 2008 roku o godz. 16.05 zerwała go trąba powietrzna. Nigdy nie zapomnę tej daty - uzupełnia pani Beata. - To był ciepły dzień, dziwiliśmy się, że ogrodnicy grzeją w foliach, bo zobaczyliśmy wirujący dym. Wtem zerwała się wichura, potem był huk. Trąba szarpnęła dach, przewróciła ścianę na piętrze i zniknęła za lasem.
To nasz rodzinny dom
- Limit nieszczęść macie już wyczerpany - mówią nam ludzie.Staramy się w to wierzyć, bo z jednej strony, strach tu mieszkać, a z drugiej, tu się wychowaliśmy - podkreśla Krzysztof, brat pani Beaty.
Dlatego, mimo przeciwności losu, uwijają się, żeby odtworzyć dach. Spędzą na nim Boże Narodzenie. Wspiera ich gmina Dragacz i wojewoda. W sumie przekazali oni na materiały budowlane po 5 tys. zł na rodzinę. - Mówimy o dobrych i pracowitych ludziach, których dopadł przeraźliwy pech. Nie wiem, jak inaczej to opisać - przyznaje Andrzej Lorenc, wójt gminy Dragacz.
Trudno być obojętnym na ich los, dlatego co rusz zajeżdża na pogorzelisko jakiś samochód z pomocą. Ostatnio pościel, słodycze, proszek do prania itp. przywieźli uczniowie Zespołu Szkół Menedżerskich w Świeciu. Diabetycy ze Świecia przygotowali lodówkę, piecyk gazowy, stół i krzesła. Anonimowy darczyńca zostawił 600 zł. Przydaje się wszystko, a najbardziej materiały budowlane, bo choć spłonął głównie strych, ze strażackich węży spłynęło na parter 20 tys. litrów sześc. wody. Zimą schnie długo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu