Dziki w kukurydzy

     W Nakonowie uprawy kukurydzy nie należą do rzadkości. Robert Kaczmarek obsiał 3,5 hektara. Niestety, pole sąsiaduje z lasem i uprawy są niszczone przez dziki, dla których kukurydza to przysmak. - Uprawy są tratowane, kolby ponadgryzane - mówi pan Robert. Nie jest jedynym mieszkańcem Nakonowa, którego plony zniszczyły dziki. Nie pomaga nawet ogrodzenie upraw i podłączenie do "pastucha". Rolnicy w trosce o własny zysk, wykorzystują
     nawet petardy
     do odstraszania zwierzyny. Nie zawsze jednak udaje się zapobiec zniszczeniom.
     Odszkodowania za szkody, wyrządzone przez zwierzynę leśną, wypłacają koła łowieckie. Na przykład koło PZŁ we Włocławku w ubiegłym roku przeznaczyło na ten cel ponad 12 tysięcy złotych. Są jednak i takie koła, gdzie wartość szkód wyceniono na 30 tys. zł. Problem narasta zwłaszcza, że rolnicy chcąc otrzymać dopłaty z Unii Europejskiej, zagospodarowują grunty, dawniej
     leżące odłogiem
     Aby zmniejszyć straty w uprawach koła łowieckie stawiają na polach "ambony" i organizują dyżury. Koło PZŁ "Łoś we Włocławku obsiało w ubiegłym roku dwa hektary gruntu kukurydzą przeznaczoną dla dzików. W tym roku powierzchnia tej uprawy zostanie powiększona. "Łoś planuje także zatrudnić pracownika, który będzie zajmował się odstraszaniem dzików. Problemu jednak całkowicie nie wyeliminuje się. Dziki bowiem są w lasach bardzo potrzebne, gdyż spulchniają ziemię, zjadają owady. - Staramy się ograniczyć populację tylko do pojemności łowiska - podkreśla Włodzimierz Bła- siak, łowczy koła PZŁ, członek Zarządu Okręgu. Dziki są największymi szkodnikami upraw. Czasami jeszcze szkody na polach wyrządzają jelenie. Sarny i zające są pod tym względem bez zarzutu.
     **