Jeszcze nie zaczęli się wspinać na szczyt Makalu, a już piętrzą się przed nimi góry. Najpierw grudziądzcy himalaiści Lech i Wojciech Flaczyńscy utknęli w Katmandu - stolicy Nepalu. Mały samolot, który miał ich przewieźć do miejscowości Tumlingtar, nie wystartował z powodu kiepskiej pogody.
Aura nie poprawiła się w następnych dniach, więc wspinacze podjęli decyzję o podróży autobusem. Pojazd jechał na miejsce 32 godziny, żółwim tempem - 10 kilometrów na godzinę, po fatalnej jakości drogach. Następnie Flaczyńscy przesiedli się do jeepów. Ostatni odcinek pierwszego etapu drogi pokonali helikopterem.
Obecnie podróżują karawaną do bazy pod szczytem Makalu. Powinni dotrzeć tam za kilka dni. przed wyruszeniem w trasę pisali na Facebooku:
"Przygotowania zakończone, ruszamy w 11 dniowy trekking do BC Makalu na 5.600 m. Nadal nie udało się wydostać naszej beczki ze sprzętem nadanej na cargo, gdzie mamy między innymi czołówki. Wczoraj na kolacji spotkaliśmy Azima, znajomego z wyprawy na Lhotse, ponownie atakuje Lhotse i po raz drugi Everest, tym razem bez tlenu. Poznaliśmy też kilku wspinaczy z wyprawy na Makalu."
Pierwsze zdjęcia z wyprawy można obejrzeć na profilu facebookowym Lecha.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?