https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gapie nie byli nam potrzebni

Pani z Wodnej
Fot. Andrzej Bartniak
- Powódź, która dotknęła znaczny obszar naszego kraju, stwierdzam z całą stanowczością, budzi zainteresowanie wszystkich obywateli, nie zawsze zdrowe - przekonuje w liście do redakcji nasza Czytelniczka. - Mieszkam przy ulicy Wodnej, która w ostatnich dniach stała się trasą spacerową, każdego lokalnego patrioty.

Sytuacja poważna, zagrożenie realne a mieszkańcy pozostawieni sami sobie. Standard, przecież za dużo wymagać nie można co najwyżej od siebie!
Piasek i worki trafiły na Wodną o 18 : 40 w niedzielę (23.05.2010). Folię, która była zarzucana na płoty, zorganizowaliśmy we własnym zakresie. Już od soboty prośby mieszkańców o potrzebne do zabezpieczenia posesji materiały spotkały się z głuchą ciszą. Dopiero interwencja Pana Henryka Trochowskiego uratowała sytuację i pozwoliła mieszkańcom działać. Panie Henryku bardzo dziękujemy! Mieszkańcy sami wypełniali worki piaskiem i układali wzdłuż płotów, chcąc chociaż trochę ochronić swój dobytek. Straży nie było, policja zawiodła. Ich pomoc ograniczyła się tylko do zabezpieczenia zejścia przy moście do Wdy. Zauważalne były pojedyncze patrole, które przejeżdżając przez Wodną obserwowały sytuację zza szyb samochodów. Panowie ubrani na niebiesko nawet na chwilę nie wyszli ze swych aut, żeby spytać czy czegoś nie potrzebujemy, na przykład pomocy, więcej materiałów. Miło jest wiedzieć, że na lokalnych dygnitarzach i służbach mundurowych można polegać i czuć się bezpiecznie w swoim mieście, bo w razie czego są ludzie, którzy z urzędu niosą pomoc! Bajka dla dorosłych dzieci! Rozumiem, że bardziej narażone tereny mogły potrzebować wsparcia panów w mundurach, ale ulica Wodna należała, jak się później okazało nie bez podstawy, do terenów zagrożonych, gdzie te siły były potrzebne.
Czemu nikt nie nadzorował wałów, które przypomnę dla mniej wtajemniczonych stanowią podstawową ochronę przed wielką wodą. Spacerowanie niepotrzebnych tłumów po podmokłych wałach, nie nadzorowanych przez żadnego przedstawiciela służb było co najmniej dziwne. Takie wyprawy dla zaspokojenia ciekawości były karane mandatami prawie wszędzie tylko nie w Świeciu. Ale to jeszcze nie jest najlepsze w tym wszystkim. Uwaga: szczyt głupoty wjeżdżanie na podmokłe wały samochodem bo tyłek za dużo waży. Brawo, gratuluje takim inteligencji. Skupiska ludzi na wałach ochronnych, tłumy na moście utrudniające przejazd patroli czemu most był nie zamknięty - nie wiem.
Dorzecza Wdy i Wisły budziły sensację gapiów. Tłumy przemierzające naszą ulice były imponujące. Wydawało się nam, że wszyscy mieszkańcy Świecia przyszli oglądać gdzie już wylała rzeka. Każdy wyszedł, żeby zobaczyć to, co do niedawna było możliwe tylko w telewizji. Ciekawość trzeba zaspokoić, ale najbardziej smutne w tej całej poważnej sytuacji poważnej przeważnie tylko dla mieszkańców zagrożonych terenów były ironiczne komentarz gapiów z serii: "Pożary im nie grożą"; "Obworkowywanie posesji i tak nic nie da". Na ilość ludzi przemierzających w tym czasie ulicę, osób chętnych do pomocy było naprawdę tylko kilka. A ich spontaniczna odsiecz i zrozumienie trudnej sytuacji budujące. W tym miejscu bardzo im chciałam podziękować za ich wrażliwość i ludzki odruch. W tym trudnym dla nas mieszkańców zagrożonego powodzią miejsca nagminne robienie zdjęć, filmowanie naszej ciężkiej, wielogodzinnej pracy było wstrętne. Nie sądzę aby wszyscy wyposażeni w sprzęt uwieczniający nasze traumatyczne przeżycia byli wysłannikami mediów. Co innego robienie zdjęć wzbierającej wodzie a co innego przestraszonym, zmęczonym ludziom. Tak na przyszłość - warto spytać czy robiąc komuś zdjęcie lub też nagrywając przy użyciu kamery, nasz potencjalny obiekt nie ma nic przeciwko. Mój wizerunek jest moją własnością i mam prawo nie godzić się na to. Ciągły błysk fleszy nie sprawił, że czułam się jak celebrytka. Powszechność telefonów z aparatem, media zachęcające do przysyłania zdjęć z terenów zalewowych i chęć uwiecznienia niecodziennej sytuacji sprawiły, że brak wyczucia, odrobiny taktu w ciężkich dla nas chwilach był czymś, czego wymagać nie można było.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
ktosiek
Zgadzam się z ta opinią!Gapiów było mnósto gdy my na ul.parowej która miesći się w kierunku Diabelec ciężko pracowaliśmy nadtym aby napełniać worki piaskiem i potem je układać ludzie raczej gapie robili nam zdjecia filmowali i nawet sie nasmiewali ze zabezpieczamy sie przed zalaniem naszych domow1to ludzie bez serca!Gdyby nie pomoc od pana dyrektora z tutejszego Zakładu Poprawczego ktory wraz z wychowawcami i podopiecznymi przyszli i zaoferowali bezinteresowna pomoc za co im jestesmy bardzo wdzieczni takze strazakom ktorzy tez byli pomocni i serdeczni i w spierali nas na duchu im wszystkim naprawde goraco dziekujemy!
~Tom~
W dniu 26.05.2010 o 17:37, Mateo napisał:

Zgadzam sie z tym ze miejscowe wladze powinne pomoc ludziom mieszkajacym na terenach zagrozonych powodzia. A z tymi gapiami to sie nie do konca zgadzam. Ludzie chodza na tereny zalane po to by sprawdzic co sie dzieje w ich okolicy tak wiec ich w tym popieram. Ja tez bylem dzien po dniu sprawdzac jak mocno zalewa ta okolice.



Częściowo się nie mogę zgodzić, wiem bo sam pomagałem obcym ludzią na ulicy wodnej, a dodam że nie mieszkam w Świecie! Gdzie chodzenie gapiów może aż tak nie denerwowało ale przeszkadzało, a wspomiane wyżej robinie zdjeć świadczy tylko i wyłącznie o prostocie mieszkańców ; )

Pozdrawiam
D
Dreadman
Faktem jest, że wiele osób mogło rzeczywiście bać się o swoje posesje i ze zgrozą obserwować rosnący poziom wody. Jednak tłumy gapiów, które przybywały w okolice Wodnej świadczą o zaściankowej moralności, chęci dowartościowania własnego ego tanią sensacją, którą upatrują w tragedii powodzian. Czysty psychologiczny mechanizm czerpania radości z czyjegoś niepowodzenia. Gdyby jeszcze Ci ludzie pomagali służbom...
M
Mateo
Zgadzam sie z tym ze miejscowe wladze powinne pomoc ludziom mieszkajacym na terenach zagrozonych powodzia. A z tymi gapiami to sie nie do konca zgadzam. Ludzie chodza na tereny zalane po to by sprawdzic co sie dzieje w ich okolicy tak wiec ich w tym popieram. Ja tez bylem dzien po dniu sprawdzac jak mocno zalewa ta okolice.
w
współczująca
W dniu 26.05.2010 o 12:23, Pavlo napisał:

Zgadzam się w 100% z autorką powyższego artykułu! szczególnie w kwestii robienia zdjęć przez gapiów - nie którym na prawde zabrakło taktu wyczucia i dobrego smaku - wiadomo, że niecodzienna sytuacja w naszym mieście, dotąd widziana tylko w TV mogła i miała prawo wzbudzić sensacje czego następstwem były rzesze gapiów przemierzających nasze miasto w pobliżu terenów zalanych ale robienie zdjęć to już solidna przesada! zważywszy na to, że niejednokrotnie dało sie zauważyć jednostki z dość pokaźnym sprzętem fotograficznym (dobrze, że ze statywami nie chodzili i nie robili sobie fotek na tle zalanych obszarów choć i to niespecjalnie by mnie zdziwiło przy braku taktu tych ludzi).


Znieczulica ludzka-tak można określić gapiów szukających sensacji, przecież to jest ogromne nieszczęście,jeden drugiemu powinien pomóc,a nie jeszcze żarty sobie stroić , przecież w każdej chwili sam może potrzebować pomocy! ,no ale niestety tak u nas jest . Trzeba było zamiast aparatów pozabierać worki,łopaty itp. i chociaz zapytać : jak wam pomóc!
P
Pavlo
Zgadzam się w 100% z autorką powyższego artykułu! szczególnie w kwestii robienia zdjęć przez gapiów - nie którym na prawde zabrakło taktu wyczucia i dobrego smaku - wiadomo, że niecodzienna sytuacja w naszym mieście, dotąd widziana tylko w TV mogła i miała prawo wzbudzić sensacje czego następstwem były rzesze gapiów przemierzających nasze miasto w pobliżu terenów zalanych ale robienie zdjęć to już solidna przesada! zważywszy na to, że niejednokrotnie dało sie zauważyć jednostki z dość pokaźnym sprzętem fotograficznym (dobrze, że ze statywami nie chodzili i nie robili sobie fotek na tle zalanych obszarów choć i to niespecjalnie by mnie zdziwiło przy braku taktu tych ludzi).
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska