Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie są zbiory?

(aga)
Bydgoska policja ma do rozwiązania zagadkę: czy z muzeum skradziono ponad tysiąc zabytkowych przedmiotów, czy je tam zniszczono.

     Do prokuratury trafiło doniesienie o kradzieży ponad tysiąca zabytków, które zginęły w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Pod koniec maja zgłosiła to Iwona Loose, obecna szefowa placówki. Zaginionymi zbiorami opiekował się muzealny Dział Archeologii. - Do kradzieży masowej nie doszło - twierdzi jego wieloletni, emerytowany od miesiąca szef, Wojciech Kuczkowski. - Prawdą jest, że z roku na rok przedmiotów było coraz mniej, ale z powodu warunków, w jakich je przechowywaliśmy. Zwyczajnie niszczały.
     Nie ma siedziby
     
Początkowo archeolodzy z muzeum mieli swoją siedzibę w spichrzach. W 1995r., gdy rozpoczął się ich remont, zdecydowano o przeniesieniu działu na Wyspę Młyńską. - Tam trafili ludzie i ewidencja zabytków. One same były przerzucane z miejsca na miejsce - wspomina Kuczkowski. - Lokowano je gdzie popadnie, w sumie w dziewięciu siedzibach. Właściwej nie ma do dziś.
     _Od dawna archeolog zabiegał o odpowiednie pomieszczenia na przedmioty pochodzące z wykopalisk. Bezskutecznie. -
Nie reagowała była dyrektor muzeum, Małgorzata Winter, nie pomogła też moja rozmowa z prezydentem Obremskim - podkreśla Kuczkowski. - Liczyła się tylko sztuka współczesna. Archeologię traktowało się i nadal traktuje po macoszemu.
     **Nie ma spisu
     Trudno się temu dziwić, skoro nawet kontrola w muzeum, przeprowadzona przez ratusz w 2003r., nie wykazała żadnych nieprawidłowości.
- Do naszych piwnic weszli urzędnicy i bez pomocy archeologów stwierdzili, że warunki są odpowiednie - mówi Kuczkowski. - Nikt niczego nie liczył. Z resztą dokładnego spisu nie było nigdy.
     Nie można więc ustalić ile czego zginęło. - _Skradziono kilkanaście antycznych figurek - przyznaje Kuczkowski. - Ale doszło do tego w 1998 roku. Zgłosiłem sprawę policji. Wówczas wszczęto dochodzenie, które z czasem umorzono. Zniszczonych fragmentów ceramiki nie określimy nigdy. Nie prowadzi się ich ewidencji.
     _Dlaczego zarzut trafił do prokuratury? - _To porachunki między byłą a obecną szefową
- uważa Kuczkowski. - Nie wydarzyło się nic nagłego i niespodziewanego.
     
"Pomorska" próbowała się skontaktować z dyrektor Loose. Nie udało się.
     Tymczasem materiały z prokuratury zostaną przesłane do Komendy Miejskiej Policji. - Najprawdopodobniej rozpocznie w tej sprawie śledztwo - zapowiada
Jan Bednarek**, rzecznik prasowy prokuratury.
     Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska