Grosze z ulicy

     Najczęściej spotkać ich można na ulicy Gdańskiej. Lokują się na chodnikach i zaczynają występy. Grają na gitarach, skrzypcach, zdarza się, że na trąbkach. Ci bardziej uzdolnieni dodatkowo śpiewają i tańczą.
     Ten pierwszy raz
     Tomek ma 25 lat. Od wielu lat gra na gitarze i śpiewa. Ma nawet swój zespół.
     - Zawsze uważałem siebie za artystę - mówi. - Nie przypuszczałem, że kiedyś przyjdzie mi grać na ulicy. Ale braki w kasie mnie do tego zmusiły.
     Szybko przyzwyczaił się do nowego sposobu zarabiania na życie i raz w tygodniu można go zobaczyć i usłyszeć w najbardziej uczęszczanych miejscach Bydgoszczy.
     Mydło i szynka
      Swoje występy traktuje jako rodzaj sztuki ulicznej. Przed sobą stawia mały garnek, do którego zbiera pieniądze.
     - Ludzie wrzucają tam różne rzeczy - opowiada. - Oprócz pieniędzy, w garnuszku znalazłem jabłko, czekoladę czy szynkę. Ktoś wrzucił nawet mydło.
     Jak twierdzi, kokosów z tego nie ma, ale można dorobić do normalnej pensji. Ludzie zazwyczaj reagują pozytywnie na ulicznych artystów. Zdarza się, że zatrzymują się na dłużej, słuchają i nagradzają oklaskami.
     Uczą bezrobocia?
     Coraz częściej jednak na ulicach pojawiają się ci, którym zarabiać się po prostu nie chce. Siedzą na chodniku, a przed sobą stawiają kartki: "zbieram na piwo", "wyjazd na wakacje"... To irytuje przechodniów.
     - Wrzucam pieniądze tym, którzy trochę się starają - mówi pan Henryk. - Ci, co bezczynnie siedzą, uczą się tylko bezrobocia. Nie można przyzwyczajać młodzieży do żebrania.