Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruzinowi nic nie zastąpi rodziny

MARIETTA CHOJNACKA [email protected]
Vladimir Erkvania i Maia Nanitaszvili z podopiecznymi Tomkiem, Kasią i Izą
Vladimir Erkvania i Maia Nanitaszvili z podopiecznymi Tomkiem, Kasią i Izą
Maia Nanitaszvili odlicza dni do wyjazdu. Vladimir Erkvania chce zostać jeszcze rok. Wojna zaskoczyła ich w Polsce, w Sępólnie Krajeńskim.

I zamiast cieszyć się igrzyskami olimpijskimi, cztery dni i cztery noce, z zaczerwienionymi od płaczu i zmęczenia oczami, siedzieli przy komputerach, żeby na bieżąco kontrolować, co w kraju i w domu, w Tbilisi. - Jak będzie gorzej, wracamy - mówią. - Dla Gruzina najważniejsza jest rodzina, a nasze są w Tbilisi.
Oboje czekają na wieści od rodziców i rodzeństwa. Na razie jest spokój. Jednak w Gruzji Rosjanom nikt nie wierzy.

Rodzina Lado pochodzi z Sochomi w Abchazji, ale przed laty wyprowadzili się do Tiblisi i nikt tam nie został. Maia jest rodowitą mieszkanką stolicy, ale jej ojciec otarł się o tereny starć z rosyjskim wojskiem w Gori, gdzie jeździł na kontrole z ministerstwa ochrony środowiska.

Gościnne Sępólno
Jak trafili do Sępólna i poznali tak dobrze język polski? Przez Wolontariat Europejski Fundacji Schumana i program "Młodzież w działaniu". Podobnie jak czworo wcześniejszych wolontariuszy Stowarzyszenia "Dorośli Dzieciom" zostali wolontariuszami w świetlicy terapeutycznej i warsztatach terapii zajęciowej. Przed nimi w Sępólnie byli Włoszka, Hiszpanka, Czech i Francuzka. I podobnie jak Gruzini wszyscy świetnie poznali język, bo z dziećmi i niepełnosprawnymi trzeba się porozumieć.

Maia, jeżdżąc na spotkania wolontariuszy z Fundacji Schumana do Łomży, zauważyła, że jako jedyni, ona i Lado, radzą sobie z polskim. - Wszyscy tylko po angielsku - przyznaje Maia.

W Stowarzyszeniu "Dorośli Dzieciom" polubili wolontariuszy. Maia i Lado nie będą ostatnimi, a poza tym po raz pierwszy to sępolanie będą decydować, kogo chcą gościć. - Kandydatów było sporo, przepytałem 14 osób i wszystkie były fajne - mówi Daniel Wargin, koordynator wolontariatu w Stowarzyszeniu "Dorośli Dzieciom" w Sępólnie. - Trzeba było jednak wybrać. Po Mai i Lado spodziewamy się w Sępólnie Ormianina i Hiszpanki.

Polski epizod Gruzinów
Wolontariat Europejski pozwala raz w życiu skorzystać z programu, dając mieszkanie i kieszonkowe na czas pobytu . Warunek - trzeba wspomóc instytucje potrzebujące wsparcia wolontariuszy, ale to jednocześnie okazja do czerpania, ile się da z kontaktów z ludźmi z innych krajów.
I tak zapracowana 28-letnia psycholog dziecięca Maia Nanitaszvili z Tbilisi postanowiła przeżyć coś nowego, zobaczyć Polskę i komuś pomóc. Podobnie jak 23-letni Lado Erkvania. W Tiblisi zrobił licencjat z marketingu turystycznego i wychowania fizycznego, ale do pracy na etat jakoś mu nietęskno. W Tiblisi głównie grał w piłkę. Przez 14 lat jako zawodnik "Dynamo Tbilisi" doszedł do ekstraklasy gruzińskiej. Przyznaje, że nie lubi pracować, nosi go i nie ma pojęcia, co chciałby robić, gdy kiedyś wydorośleje, więc wolontariat jest dla niego odskocznią od myślenia i odpowiadania na trudne pytania. Jedno wie na pewno, bez Gruzji nie wyobraża sobie życia.

Polska to dla Lado i Mai wyłącznie ciekawy epizod. Lado jest nie tylko ulubieńcem dzieciaków w świetlicy i niepełnosprawnych w warsztatach terapii zajęciowej. Kochają go również kibice i młodzież klubu "Krajna". Jako piłkarz i trener starszych juniorów ma swoich zaprzysięgłych fanów. Odkąd drużyna piłkarska MLKS "Krajna" wzięła Gruzina do składu, ma dobrą passę. - Od drugiej rundy wiosennej dobrze nam idzie. Liczymy na awans z "A"- klasy do piątej ligi - rozmarza się Lado. - Trzy kolejki wygraliśmy.

Gdyby nie tęsknota
Maia i Lado stwierdzili, że dobrze trafili, bo Polska i Gruzja są bardzo podobne. - Ludzie podobni - gościnni, religijni i rodzinni - mówi Maia. - Dla Gruzinki najważniejsze, że historia podobna. Z sąsiadami ciągle wojowaliście , ziemie wam odbierano, tak jak nam - Gruzinom.

Choć tęsknota i myśli o przerwie w pracy gnębią Maię, jakoś wytrzyma do listopada w Sępólnie. - W Gruzji mam pracę, konsultacje psychologiczne. Nie mogę wytrzymać, nawet na miesiąc pojechałam do domu - zdradza Maia. - Pojadłam i byłam trochę z rodziną. W Polsce nie jest źle, ale trudno mi się przyzwyczaić do jedzenia. Nijaki smak, pikanterii zero, a już najokrutniejszy był chleb ze smalcem i ogórkiem na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Ale polskie słodycze są smaczne.

Lado na jedzenie nie narzeka. Jako sportowiec przywykł do każdej kuchni. Gdy Maia nie może się doczekać powrotu do domu, Lado marzy o kolejnym roku w Sępólnie. Już nie jako wolontariusz, ale piłkarz. - Jeśli w Gruzji będzie dobrze, to zostaję jeszcze przynajmniej rok w Polsce - mówi. - "Krajna" mnie chce. Choć wizę i pozwolenie na pracę dostać ciężko, mam nadzieję, że mi się uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska