Helena Kamerska urodziła się w Warszawie, od wielu lat mieszka jednak w Opolu.
1 sierpnia 1944 roku, mając 19 lat, powstańcy warszawscy poprosili, żeby ugotowała im zupę. Później do końca walk powstańczych służyła jako sanitariuszka w Zgrupowaniu „Chrobry II”. Przyjęła pseudonim „Hala”. Brała udział w walkach o Pastę, a podczas próby przebicia przez Ogród Saski została ranna. Tuż po kapitulacji wyszła za poznanego podczas powstania Tadeusza Kamerskiego ps. „Pol”. Ich ślub odbył się w jednym ze zrujnowanych warszawskich kościołów.
Po wojnie Kamerscy przez kilka lat próbowali ułożyć sobie życie na Dolnym Śląsku, aż trafili do Opola, z którym związali się na resztę życia. Wychowała troje dzieci, czwarte zmarło w okresie dziecięcym. Dotychczas doczekała się 7 wnucząt, 13 prawnucząt i 4 praprawnucząt.
Mimo sporego bagażu doświadczeń życiowych, Helena Kamerska jest pełna werwy. Zachwyca pogodą ducha, sprawnością ciała i umysłu. Wciąż czynnie angażuje się w działania struktur opolskich Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Współpracuje ze Stowarzyszeniem Odra-Niemen. Chętnie spotyka się z młodzieżą szkolną, w domu odwiedzają ją harcerze. Dba o to, aby być aktywną każdego dnia.
- Rano wstaję, a tak czasem się nie bardzo chce, ale ja się zmuszam. Muszę wstać i koniec, bo jakbym leżała, to wiem, że to się może źle skończyć. Wstaję, troszkę posiedzę i zabieram się za codzienne zajęcia: piszę pamiętnik, rozwiązuję krzyżówki, książki czytam. Później telewizję obejrzę, idziemy na spacer, a po spacerze odpoczywam. Staram się coś robić, w kuchni się pokręcę. Cokolwiek, żeby się nie zastać – mówi Helena Kamerska i dodaje, że nie narzeka na problemy z pamięcią. – Pamiętam wszystko, co się działo i co się dzieje. Czasem nie pamiętam nazwisk. Muszę pomyśleć trochę i wtedy mi się przypominają.
Świetna kondycja 99-letniej Opolanki nie wiąże się ze specjalną dietą. Szanowna jubilatka konsumuje wszystko, co jej smakuje i na co ma ochotę.
- Normalnie jem wszystko. Nie mam żadnej diety. Lubię słone, tłuste. Nie lubię słodkiego. Kiedyś lubiłam, ale teraz mnie odrzuciło. Kawy nie lubię. Herbatę kiedyś piłam czarną, teraz wybieram raczej ziołowe – zdradza swoje żywieniowe nawyki pani Helena.
Na pytanie o alkohol, odpowiada żarobliwie, że czasem napiłaby się wina, ale nie ma z kim. Poprosiliśmy, aby zdradziła przedstawicielom młodszych pokoleń, jakie jest źródło jej witalności.
Recepta Heleny Kamerskiej jest prosta:
- Być pogodnym. Nie mieć w sobie złości, nienawiści. Trzeba kochać ludzi i żyć z nimi w zgodzie. Przede wszystkim bliźniego w domu, żeby tam była zgoda. Z moją córką mieszkamy wspólnie od 40 lat i my się nigdy nie kłócimy. Nie wiem, jak to jest - mówi z uśmiechem.
Szanowna Pani Heleno, proszę przyjąć od naszej redakcji życzenia wszelkiej pomyślności, niesłabnącej radości oraz wielu kolejnych lat życia w zdrowiu i otoczeniu życzliwych ludzi.
Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?