Pisaliśmy, że gmina nie rozliczyła się jeszcze z browarem, który miał wyłączność na sprzedaż piwa na festynie historycznym, czyli inscenizacji bojów nadgranicznych w Krajenkach. - Gmina musi wiedzieć, ile zarobiła - mówi Bartosz Luptowski z Kęsowa.
Luptowski nie ukrywa, że nie był zachwycony, kiedy dowiedział się, że nie stanie z piwem na festynie. - Byłem u wójta wiosną, ale dowiedziałem się, że jeszcze za wcześnie na decyzje - opowiada. - Później okazało się, że z piwem stanie przedsiębiorca nie z naszej gminy. Mnie na odczepnego zaproponowano, żebym stał z kiełbaskami, ale nie mogłem mieć własnych krzeseł i moi klienci musieliby korzystać ze stolików pana, który sprzedawał piwo. A do tego nie mogłem mieć auta, więc gdzie miałem trzymać wędliny? Zrezygnowałem z tego.
Luptowski uważa, że w gminie powinno się odbyć spotkanie, na którym każdy z zainteresowanych miejscowych przedsiębiorców określiłby, co może dać w zamian za postawienie stoiska, tak żeby wspomóc organizację przyszłego festynu. - W gminie tłumaczą, że nie wiedzą jeszcze, ile zarobili - mówi Luptowski. - Jak długo można się rozliczać? I jak można takich rzeczy nie wiedzieć?
Poprosiliśmy o komentarz wójta Radosława Januszewskiego. - Nie chcę już wracać do tej sprawy i tego, czy ktoś miał stać, czy nie, komentować nie będę - mówi Januszewski. - Jeśli chodzi o przejrzystość finansów, to są radni, jest komisja rewizyjna, a ja nie mam nic do ukrycia. Jeśli komisja rewizyjna zażąda ode mnie odpowiedzi, udzielę jej zgodnie z zasadą przejrzystości finansów.