Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak głodny rottweiler. Anwil Włocławek gotowy na mistrzostwo Polski?

Joachim Przybył
Joachim Przybył
Anwil Włocławek - Stal Ostrów
Anwil Włocławek - Stal Ostrów Paweł Czarniak
Tylko narodziny dziecka lub ślub mogą wywołać większe emocje - mówi trener Przemysław Frasunkiewicz po fantastycznym meczu ze Stalą Ostrów. Włocławianie zachwycają na parkiecie i na trybunach.

Po jednym z najsłabszych sezonów w historii klubu teraz Anwil przeżywa wielkie chwile. Mecz ze Stalą Ostrów był testem dla włocławian. To mistrz Polski miał pokazać, na co stać w tej chwili ekipę trenera Przemysława Frasunkiewicza. Wnioski? Anwil na dziś wydaje się zespołem, może nie kompletnym, ale z pewnością gotowym do walki o najwyższe laury.

Co mecz, to inny lider

Pierwsza kwestia: wielu potencjalnych liderów. "Anwil pokonał Stal, bo dzień konia miał Jonah Mathews" - takie opinie można przeczytać po meczu ze Stalą. To niesprawiedliwa ocena, bo drużyna nie jest uzależniona od kaprysu dwóch czy trzech zawodników. W Toruniu czy Zielonej Górze drużynę do zwycięstwa prowadzili weterani Kamil Łączyński i Szymon Szewczyk, w sobotę w tej roli wystąpił Mathews, ale przecież świetne mecze w tym sezonie zaliczali także James Bell i Kyndall Dykes, wciąż na efektywniejsze wykorzystanie czeka Ziga Dimec.

A to wcale nie musi być koniec możliwości Anwilu. Nie udało się pozyskać Jakuba Garbacza (to była bolesna porażka, której Frasunkiewicz nie chce nawet komentować), ale w budżecie wciąż są pieniądze na nowego zawodnika.

- Jeżeli będzie taka okazja, to kogoś pozyskamy. Jeśli nie, to dokończymy sezon w takim składzie, ale musimy pamiętać, że w play off po takim meczu połowa zawodników nie jest w stanie się ruszyć. Przydałby się ktoś, ale musi być to zawodnik, który będzie pasował do naszej drużyny - wyjaśnia Frasunkiewicz.

Perfekcja w obronie

Druga kwestia: defensywa. Według zawansowanych statystyk Anwil broni najlepiej w PLK i potrafił zatrzymać niebywale utalentowanych ofensywnie mistrzów Polski z Ostrowa. Dzięki defensywnym atutom włocławianie potrafią wygrywać mecze, w których im nie idzie, ale także potrafią zagrać z wielką pasją w kluczowych momentach, a na chwile słabości rywala reagują, jak głodny rottweiler na rzuconą kość.

- Bardzo dokładnie przygotowywaliśmy się do złamania sposobów defensywnych Stali. Wykonaliśmy dokładnie nasz plan. W ofensywie skuteczność była duża, choć trafialiśmy trudne rzuty, a pudłowaliśmy z wielu łatwiejszych. Na początku trochę się zagapialiśmy przy powrocie do obrony. Mieliśmy 28 asyst i tylko 7 strat, dzięki temu Stal nie mogła grać cały czas swojej ulubionej szybkiej koszykówki - wylicza trener Frasunkiewicz.

Czy pod tym względem był to najlepszy mecz Anwilu w sezonie? - Jeśli chodzi o wykonanie planu, to tak. Chłopcy wiedzieli o co gramy i bilans bezpośredni może mieć duże znaczenie na koniec sezonu zasadniczego. Staram się być umiarkowanym optymistą. To nie jest koniec roboty, w każdej kolejce trzeba udowadniać swoją wartość, zwłaszcza w meczach wyjazdowych. Im bliżej będzie play off, tym gra będzie bardziej intensywna - dodaje Frasunkiewicz.

Hala Mistrzów, czyli witamy w piekle

Trzecia kwestia: kibice. Żadna drużyna w Polsce, a także niewiele w Europie, może liczyć na takie wsparcie. W Hali Mistrzów wygrać może drużyna tylko niebywale odporna na presję. W sobotnim meczu fani w najtrudniejszych momentach ponieśli swoją drużynę na wyższy poziom. Ten huragan sprawia, że gospodarze są zdolni do wielkich rzeczy i rozpędzony Anwil zatrzymać już nie sposób.

- Jestem w tej lidze prawie 30 lat w roli zawodnika i trenera, a nigdy nie uczestniczyłem w takim widowisku. Nie chcę mówić już o odśpiewaniu "100 lat", to wielka rzecz, ale całej otoczce i atmosferze. Hala Mistrzów to wyjątkowe miejsce i ciężko to wyrazić słowami - podkreśla Frasunkiewicz.

Trwa głosowanie...

Czy Anwil Włocławek zdobędzie mistrzostwo Polski?

Mathews także był pod wrażeniem tego, co się działo na trybunach. - W NCAA bywało więcej kibiców, ale nie wspierali zespołu tak mocno jak we Włocławku. Granie w takich warunkach to błogosławieństwo dla każdego zawodnika.

To fenomen, który Anwil potrafi także coraz lepiej monetyzować. Klub właśnie poinformował, że w grudniu przychód ze sprzedaży gadżetów grubo przekroczył 100 tys. zł. To fenomenalny wynik jak na PLK.

To ważne, bo Anwil ogrywa najgroźniejszych rywali i na razie pewnie zmierza po najwyższe rozstawienie w play off. A wtedy będzie grał większość meczów przy wsparciu swoich wspaniałych fanów i ich rola będzie jeszcze większa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska