Jakub zginął na pasach na Piątkowie. Kierowca, który go potrącił, chce uniewinnenia. Winą obarcza... dziewczynę zmarłego

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Łukasz Cieśla

Jakub zginął na pasach na Piątkowie. Kierowca, który go potrącił, chce uniewinnenia. Winą obarcza... dziewczynę zmarłego

Łukasz Cieśla

Prokuratura oskarżyła 65-letniego Mariusza G. o tragiczny wypadek na os. Batorego w Poznaniu. W mowie końcowej zażądała dla niego 2 lat więzienia uznając, że jechał za szybko, nie hamował i na pasach potrącił Jakuba oraz jego dziewczynę. 25-latek zmarł. Tymczasem oskarżony chce uniewinnienia, twierdząc, że sam jest ofiarą. Winą za wypadek obarcza… Anię, dziewczynę zmarłego, która sama została poważnie ranna.

Bliscy i znajomi zmarłego Jakuba są zdruzgotani postawą kierowcy. Do tej pory, jak mówią, nie przeprosił, nie wyraził skruchy, żalu. Nie mogą się pogodzić z tym, że zaprzecza, jak mówią, oczywistym faktom.

- Kuba był świetnym człowiekiem, marzył o zostaniu dziennikarzem radiowym. Interesował się polityką i w tej tematyce był chodzącą encyklopedią. Nie zasłużył sobie na takie traktowanie przez tego kierowcę, który wciąż wszystkiego się wypiera

– podkreśla Hania, koleżanka zmarłego 25-latka. Po jego śmierci, wspólnie z drugą przyjaciółką Izą, zapala znicze w pobliżu miejsca tragedii na os. Batorego w Poznaniu.

Zobacz film: Kolejny tragiczny wypadek w Poznaniu - mieszkańcy postawili znicze

W najbliższy czwartek sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto. Oskarżony Mariusz G. zapowiada, że na ogłoszenie wyroku nie przyjdzie, ale jeśli tylko będzie dla niego niekorzystny, od razu będzie pisał odwołanie i domagał się uniewinnienia.

Wypadek na os. Batorego w Poznaniu: Prokuratura uznała, że potrącenie było na pasach, a kierowca jechał za szybko i nie był ostrożny

9 stycznia 2019 roku był już wieczór, padało, było wietrznie. 25-letni Jakub i jego dziewczyna Ania zbliżali się do przejścia dla pieszych na dwupasmowej ulicy Opieńskiego w Poznaniu. Szli od strony marketu Aldi w stronę bloków w nowszej części osiedla Stefana Batorego. Jak ustaliła prokuratura, tuż po wejściu na przejście dla pieszych potrącił ich daewoo matiz kierowany przez 65-letniego Mariusza G. Zdaniem biegłych jechał za szybko, około 65 km/h, przy ograniczeniu do 50 km/h. Śledczy wskazali także, że nie hamował i obciąża go ponadto fakt, że nie zatrzymał się przed przejściem, a zrobiła to jadąca prawym pasem kobieta.

Czytaj też: Nie było śladów hamowania, kierowca jechał za szybko - tak wypadek na os. Batorego opisuje prokurator Michał Smętkowski

Ania i Kuba, oboje w ciężkim stanie, trafili do szpitala. Ją udało się uratować, choć skutki wypadku odczuwa do tej pory. Kuba niestety zmarł, po 2 dniach walki lekarze odłączyli go od aparatury. Jego organy pomogły sześciu innym osobom. Oświadczenie woli podpisał jeszcze w technikum, po spotkaniu z przedstawicielką „Drużyny szpiku”. Nosił je w portfelu. Gdy zmarł, jego mama, słysząc wcześniej o postawie syna, wyciągnęła zamazane już nieco oświadczenie. Jej największym marzeniem - choć wie, że nie może poznać danych biorcy - jest spotkać i przytulić osobę, która nosi serce jej syna.

- Dwa dni po wypadku, nad ranem, Kuba mi się przyśnił. Przyszedł, pochylił się, powiedział do mnie: mamo. Uznałam, że przyszedł się pożegnać. Obudziłam męża, nie był w stanie prowadzić. Zawiózł nas mój brat. Gdy dotarliśmy do szpitala, lekarze powiedzieli nam o śmierci pnia mózgu. Zapadła decyzja o odłączeniu Kuby, o pobraniu jego organów zgodnie z jego wolą

– pani Iwona opowiada relacjonuje zdarzenia ze stycznia ubiegłego roku.

Żyje tamtą sprawą, prowadzi konto syna na Twitterze, umieszcza posty m.in. o sprawie wypadku syna. Nie może się pogodzić z postawą kierowcy.

- Choć potrącił ich na przejściu, choć kierowca z samochodu z prawego pasa zatrzymał się i zeznał, że widział zbliżających się pieszych, on stworzył własną historię. I w nią wierzy. Opowiada, że mój syn ze swoją dziewczynę wbiegli na jezdnię, poza pasami. Twierdzi tak, choć w pobliżu są krzaki i barierki. W samochodzie jechała z nim jego partnerka. Ona zeznała, że nie pamięta tej sprawy

– mówi mama zmarłego Jakuba. W poniedziałek, na ostatniej rozprawie, gdy odtwarzano nagranie wypadku z monitoringu, wybiegła z sali. Nie była w stanie tego oglądać.

Kierowca oskarżony o spowodowanie wypadku na os. Batorego ma inną wersję. „A po co ludzie skaczą z mostu? Są pytania, na które nie znamy odpowiedzi”

Mariusz G. faktycznie ma wersję sprzeczną z ustaleniami prokuratury, która chce dla niego 2 lat więzienia.

- Prokuratura może chcieć i 50 lat, może mówić wszystko – odpowiada Mariusz G.

Jego zdaniem niezbyt wyraźny monitoring wskazuje, że dwie osoby wbiegły na jezdnię, poza pasami. Dlaczego miałyby to robić?

- A po co ludzie skaczą z mostu? To są pytania, na które nie znamy odpowiedzi – stwierdza oskarżony kierowca.

Czytaj też: Wypadek na Hetmańskiej w Poznaniu: motornicza śmiertelnie potrąciła chłopca. Miała czerwone światło

On wypadek zapamiętał tak: jechał sobie lewym pasem, widział, że samochód z prawej staje przed przejściem dla pieszych, ale on nie wie dlaczego. Może stało się coś z silnikiem w tym drugim aucie? Nie widział żadnych ludzi w pobliżu „zebry”. Wrzucił na luz, obserwował, co się dzieje z prawej strony i nagle wbiegły mu jakieś osoby. Z lewej strony. Przekonuje, że jak wjeżdżał na pasy, pieszych tam nie było, wbiegli już za pasami.

- Miałem prawo jechać, a żaden pieszy nie miał prawa wchodzić. To są fakty. Po drugie, oni wbiegali. To nie było uderzenie, to były trzy kontakty z nimi już poza pasami. On dostał pierwszy. Ona, widząc, co się dzieje, porzuciła go. W wyskoku, w biegu, została podbita. Miała rozbitą głowę, ale od jezdni, nie od samochodu. To on wybił głową szybę w samochodzie, przypuszczam, że bezwładnie to zrobił

– w takich słowach Mariusz G. opisuje zdarzenia.

Twierdzi też, wyraźnie przeciągając słowa, że Ania pi-lo-to-wa-ła Jakuba, on powielał jej ruchy i wbiegał za nią na drogę. 65-latek postrzega siebie jako ofiarę zdarzenia. Opowiada, że cały ten stres doprowadził do rozbujania się u niego cukrzycy. Lekarze amputowali nogę. Jest inwalidą. W internecie zaczęto zbierać pieniądze na protezę dla niego. Organizowano nawet pielgrzymkę w intencji jego zdrowia.

Ofiara wypadku na osiedlu Batorego: To boli, że kierowca nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy i broni się moim kosztem

Na poniedziałkowej rozprawie, gdy Mariusz G. w mowie końcowej domagał się uniewinnienia i winą obarczał dziewczynę Jakuba, Ania siedziała na sali rozpraw. Wszystkiego słuchała.

Czytaj też: Pod Poznaniem pijany złodziej samochodów spowodował wypadek. Zginęły dwie młode matki i ich synowie

Dzwonię do niej. Ania przeprasza, jeśli zabraknie jej jakiegoś słowa. Po wypadku na nowo uczyła się mówić, straciła słuch w jednym uchu, samego wypadku nie pamięta. Do domu wypuszczono ją ponad miesiąc po wypadku. Przechodziła rehabilitację. Straciła pracę. Szuka teraz nowego zajęcia.

- Ten wypadek wydarzył się jakieś 50 metrów od mojego mieszkania, ale co się dokładnie wydarzyło, wiem z zeznań świadków i z nagrań, które potem zobaczyłam. Bardzo mnie boli, że ten kierowca nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy. Jego słowa są bardzo nieprzyjemne, broni się moim kosztem

– mówi Ania.

Wyrok zostanie wydany w czwartek.

-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.