Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedziemy syrenką! IV Bydgoska Syreniada [wideo, zdjęcia]

Redakcja
"Zawsze chciałem ją mieć", "Gdy tylko zobaczyłam ogłoszenie w internecie zakochałam się" - tak o swoich syrenkach mówią ci, którzy przyjechali w sobotę do Bydgoszczy na IV Syreniadę.

Ona już stara, on jeszcze młody. Ale przecież liczy się wnętrze, a to, które ma ona - jest naprawdę urzekające, choć takie niedzisiejsze. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Co w niej zobaczył? Pokryta kurzem, dawno nieużywana. Znalazł ją porzuconą na parkingu. Wystarczyło jedno spojrzenie i wiedział, że to ta. Przywróci ją do życia, wyciągnie do ludzi. Dlatego w soobtę są tu razem. Ona to syrena 105. Są razem od kilku lat, ale on już myśli o tym, żeby... wymienić ją na starszy model.

Podobnie prezentują się historie innych posiadaczy syrenek, którzy 17 maja wzięli udział w IV Bydgoskiej Syreniadzie. Wśród nich ludzie, którzy może nawet nie mają 30 lat, ale syreny pokochali. Dlaczego? Były produkowane do 1983 roku. Czasu upłynęło sporo, a jednak wśród uczestników zlotu wcale nie dominują ludzie bardzo dojrzali. Wielu jest tych młodych i to ich postanowiliśmy zapytać, skąd pasja właśnie to takich aut.

Samochód chimeryczny, ale ukochany

Dominik swój wymarzony samochód ma od 8 lat. - Po zakupie przeszedł gruntowny remont. Ma wymieniony silnik, naprawioną skrzynię biegów. Ogólnie został rozebrany do przysłowiowej ostatniej śrubki i złożony powtórnie - opowiada o swojej syrence młody mężczyzna, który do Bydgoszczy przyjechał z Gdańska. Jego auto jest z 1973 roku, model 105 z biegami jeszcze przy kierownicy. Chłopak przyznaje, że samochód bywa zawodny, mówi o nim chimeryczny. - Jak chce - odpala, jak nie chce - nie odpala. Dużo śmiechu jest zawsze, jak gdziekolwiek wyjeżdżamy tym samochodem - mówi.

Dlaczego syrenka? - A wie pani, zawsze chciałem mieć syrenę. Kiedyś, mając 16 lat, pierwszą kupiliśmy z kolegami. No niestety uległa dość szybko mocnemu uszkodzeniu. Po paru latach zapragnąłem mieć swoją syrenę i o tą już dbam - zapewnia. Zakupu dokonał na portalu ogłoszeniowym. - Dobre było to, że była cała, kompletna, w 1 kawałku, niepoprzerabiana. Także szukałem długo. Była dosyć zapuszczona, brudna, ale kompletna.

Autem jeździ od święta, raz w miesiącu, choć ma nadzieję, że latem będzie więcej przejazdów. Z Gdańska do Bydgoszczy tym zabytkowym pojazdem jechał 3 godziny.

Ta albo żadna

U Iwony pasja do syrenek zrodziła się w domu rodzinnym. - Tato miał syrenę, ale rolniczą R20 i zawsze jeździliśmy do Bydgoszczy sprzedawać ziemniaki. Dawno temu syrena może nie była jakimś luksusem i czasem było wstyd nią jeździć, no ale pasja przetrwała z pokolenia na pokolenie, tak jakoś wyszło, że została.

Tą, którą przyjechała na Syreniadę kupiła w styczniu 2011 roku. - Szukałam syreny na swój ślub, bo chciałam mieć wyjątkowe auto, którym pojadę tego dnia i wyszukałam ją w internecie. Pojechałam pod Kraków, zimą. Tak wyszło, że przyjechała tutaj na własnych kołach - wspomina. - Jak zobaczyłam ją w internecie, nawet nie na żywo, to wiedziałam, że to jest ta albo żadna. Tak, to była dokładnie miłość od pierwszego wejrzenia - śmieje się. Samochód kupiła w bardzo dobrym stanie i teraz nie wymaga wielu napraw. Również autem wyrusza tylko czasami, przyznaje, że syrena dużo pali. Na zjazd dotarła spod Bydgoszczy.


Kolejnymi uczestnikami Bydgoskiej Syreniady jest małżeństwo z Rumii. Pan Adam i pani Aneta zabierają nas do swojego auta:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto