Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Figura. Z Indii do Bydgoszczy [rozmowa]

Redakcja
Andrzej Muszyński
Niedawno wróciła z Indii. Do Bydgoszczy przyjechała na zaproszenie Hotelu Bohema, organizatora cyklu „Artyści w Bohemie”. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z artystką.

Katarzyna Figura jest osobą zapracowaną – w Teatrze Kapitol gra „Gąskę”, w Teatrze Dramatycznym w Warszawie przygotowuje się do roli w sztuce wg Elfriede Jelinek, wystąpi też w filmie „Baby blues” w reżyserii Katarzyny Rosłaniec („Galerianki”). Na ekranach kinowych zobaczymy ją niebawem w „Wyjeździe wakacyjnym” oraz „Yumie”. Mimo natłoku obowiązków, Katarzyna Figura znalazła czas, żeby zamienić z nami kilka słów.

- Wyjazd do Indii to przeżycie duchowe?

- Właśnie o przeżycie duchowe mi chodziło, chociaż przez pierwszy tydzień, z kamerami za plecami, sytuacja nie wyglądała do końca tak, jak sobie wyobrażałam. Po wyjeździe ekipy telewizyjnej zostałam tam jeszcze tydzień sama, żeby się wyciszyć i uspokoić. Pojechałam do Kashmiru – moja córka ma tak na imię – tam rzeczywiście można było się oderwać, nie było tam zasięgu, nie docierały nawet sms-y. Uroda tego miejsca, przypominającego nieco polskie góry, wpłynęła na mnie bardzo kojąco. Byłam daleko, a jednocześnie blisko naszego kraju, bo obudziły się we mnie wspomnienia. Indie zawsze były mi bliskie, to co pisze Dalajlama, Osho… od dawna chciałam wybrać się do Indii, żeby odpocząć od tego, co jest u nas. Niestety, dwa tygodnie to stanowczo za mało, na pewno tam wrócę. Myślę, że po powrocie jestem inna, zauważyli to ludzie, z którymi pracuję na stałe. Pozbyłam się nerwowości, nabrałam dystansu. Pewne rzeczy trzeba traktować ze spokojem, co ma się zdarzyć, to się i tak zdarzy.


Zobacz też:Rozmowa z Czesławem Mozilem [wideo]


- Religia jest tam wszechobecna, ale chyba trochę inaczej niż u nas?

- Zupełnie inaczej niż u nas. Ujęło mnie, że tam ludzie potrafią szanować różne wyznania. Dzisiaj świat jest tego zaprzeczeniem. Wiele wojen, kryzysów ma przecież podłoże religijne. W Indiach muzułmanin, hinduista, buddysta i chrześcijanin potrafią ze sobą współistnieć, dążą do pokoju. Zachwyciło mnie, że tam pozwala się być drugiemu człowiekowi takim, jakim jest. Znalazłam w tym swoją przestrzeń, poczułam się dobrze. Zupełnie inaczej jest w Ameryce, konflikty wybuchają tam z dużym natężeniem. Pamiętam scenę, którą obserwowałam podczas odprawy na lotnisku. Dwóch białych mężczyzn niezwykle agresywnie zaczęło się awanturować, kiedy czarnoskóry mężczyzna przeszedł dalej bokiem, nie czekając w kolejce. Wyzywali go od najgorszych, potwornie krzyczeli. Okazało się, że jest pilotem i ma prawo przejść bez kolejki. On też się zdenerwował, prawie doszło do bójki. W Indiach czegoś takiego nie widziałam. Myślę, że nasza cywilizacja przeżywa kryzys, jesteśmy ogromnym zapalnikiem. Nosimy w sobie bomby. Od małego jesteśmy uczeni rywalizacji, walki. W Indiach, w tamtejszej filozofii, religii występuje równość – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Szukałam tam azylu, ucieczki od wyścigu, który jest tutaj.

- Czym się pani kierowała, decydując się na wystąpienie w Yumie?

- Magnesem jest na pewno ciekawy scenariusz. Następnie liczy się moja postać, musze mieć „coś” do zagrania. A Yuma to bardzo ciekawy projekt, trafił już do mnie dwa lata temu, ale ze względów finansowych nie mógł być realizowany od razu. Łatwe i komercyjne projekty powstają szybko, ciekawe projekty czekają. Ale dzięki temu miałam czas się przyzwyczaić do postaci, a bardzo to lubię. „Yuma” To opowieść o pograniczu polsko – niemieckim z przełomu lat 80-tych i 90-tych. Był tam pewnego rodzaju tygiel kulturowy, który mnie zainteresował. Przyciągnęła mnie też estetyka westernowo gangsterska. Kobiety w takich filmach, męskich filmach, występują rzadko, ale jeżeli już się pojawiają, to są to silne, wyraziste osobowości. Dodatkowym atutem filmu jest pokazanie ciekawego okresu w historii Polski. Tytuł jest inspirowany westernem, ale także naszym slangowym określeniem kradzieży. Moja postać się rozwijała, nie czułam jej za bardzo na początku. Ale potem spodobało mi się, że jest to kobieta-gangster, pociąga za wszystkie sznurki, jest trochę jak Tony Montana („Człowiek z blizną”). W roli głównej występuje Kuba Gierszał, znany z „Sali samobójców”. Bardzo zdolny, młody aktor. Jest również Tomasz Kot. Film będzie na jesieni w kinach, zapraszam. Z Tomkiem Kotem gram też w gorzkiej komedii „Wyjazd integracyjny”, niedługo pojawi się na ekranach.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Piotr Kubica



od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto