Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice, z kulturą!

Redakcja
Piłkarze i zarząd Chełminianki cieszą się z  dopingu kibiców, którzy potrafili się  zorganizować, ale krytykują ton stadionowych  przyśpiewek
Piłkarze i zarząd Chełminianki cieszą się z dopingu kibiców, którzy potrafili się zorganizować, ale krytykują ton stadionowych przyśpiewek Fot. Monika Smól
Do dwóch incydentów doszło podczas sobotniego meczu Chełminianki z Unią Wąbrzeźno, inaugurującego sezon na chełmińskim boisku.

"Zawsze i wszędzie policja jeb..a będzie", "Polsce sędziowie to k...wy i sprzedawczykowie" - to tylko nieliczne z wielu podobnych kawałków, które można było usłyszeć.**

- Teksty piosenek śpiewanych przez zorganizowaną grupę kibiców są nie do przyjęcia! - ubolewa Tomasz Guzek, członek zarządu Chełminianki, który obserwował spotkanie naszych z Unią. - Nie zabrałbym mojego syna na stadion, gdybym wiedział, że może usłyszeć takie kawałki. A przecież zależy nam, aby na mecze przychodziły całe rodziny.

Początek był dobry, potem uszy więdły

Zaczęło się dobrze. Kibice z wodzirejem na czele śpiewali kawałki zagrzewające chełmińskich piłkarzy do boju.

- Rzadko się zdarza, że klub w piątej lidze ma kibiców, którzy potrafią się tak zorganizować - dodaje Tomasz Guzek. - Jesienią te przyśpiewki stadionowe były całkiem fajne. Teraz kompletnie zwaliło nas z nóg, mówię o sobie i niektórych członkach zarządu, gdy usłyszeliśmy, co oni śpiewają. Uszy więdły! Nie spodziewaliśmy się, że tak będzie wyglądało dopingowanie piłkarzy. Oczywiste jest, że nie podobało nam się to!

Dla uszu kibiców piłki nożnej, którzy są stałymi bywalcami stadionów także innych klubów - chociażby w regionie: Olimpii Grudziądz, TKP Toruń czy Zawiszy Bydgoszcz, to nie była nowość.

- Nie czerpmy jednak wzorców z tych, którzy na stadion przychodzą po to, aby obrażać kogoś obelżywymi wyzwiskami - apeluje Tomasz Guzek. - Zamierzamy dotrzeć do tych, którzy śpiewali i są odpowiedzialni za ten "występ". Chcemy im wytłumaczyć, że powinni zrobić selekcję tego, co wykrzykują. Konsekwencji nie możemy wyciągnąć. Pewnie gdyby na stadionie była policja, to by się ze trzy razy zastanowili zanim wyzwaliby sędziów od k... Jednak policja na meczach nie chce być, ale mówią, że są w pobliżu.

Zdaniem policjantów, interwencję powinna podjąć ochrona stadionowa.

- Stadion nie spełnia warunków, mecze Chełminianki nie są imprezą masową, więc nawet nie mamy prawa być w ich trakcie na stadionie - mówi Sławomir Bęben, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego KPP Chełmno. - Wejść możemy tylko, gdy coś się dzieje. O porządek powinien zadbać organizator, a tych, którzy go zakłócają może przecież wyprosić ochrona.

- Moim zdaniem wytknąć należy brak reakcji ze strony nauczycieli, radnych i mundurowych, którzy "w cywilu" byli na stadionie - mówi jeden z obserwatorów spotkania. - Przecież niektórzy z tych krzykaczy byli uczniami siedzących tam pedagogów. Poza tym, podobno za przeklinanie w miejscach publicznych można ukarać.

Komendant powiatowy chełmińskiej policji, Dariusz Borowski obiecuje, że uczuli policjantów, aby wyłapywali i karali przeklinające na stadionach osoby, nawet gdy na meczu będą w swoim wolnym czasie.

- Wniosek o ukaranie można złożyć nie mandatując łamiącego przepisy kibica bezpośrednio na stadionie - mówi komendant Borowski. - Sprawą zajmie się Sąd Grodzki, bo używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym to wykroczenie. Policjant nie powinien interweniować sam z tłumem kibiców, ale zawsze może poprosić dyżurnego o posiłki.

Zarząd klubu liczy na kulturalny doping

- Mamy nadzieję, że nam się uda dotrzeć do kibiców i że był to jednorazowy incydent - podkreśla Tomasz Guzek.

Nie był to jedyny incydent, który wzburzył środowiskiem związanym z chełmińską piłką nożną.

- Wchodząc do szatni usłyszałem od chłopaków, jak mówią o wyzwiskach i groźbach, które padły w stosunku do dwóch piłkarzy z Bydgoszczy z strony byłych zawodników Chełminianki: Baranowskiego i Szulca - mówi Leszek Ślęga, szkoleniowiec Chełminianki. - To przykre, bo wzmocniłem skład chłopakami z Bydgoszczy, którzy mają pomóc. Tymczasem obrażają ich ci, którzy z klubu odeszli wyzywając od "buraków". Przecież nie mogą mieć żalu, bo nikt ich z klubu nie wyrzucał.

Oburzeni zachowaniem swoich do niedawna klubowych kolegów są także piłkarze.

- Słyszałem, jak Adam Szulc krzyczał do nowych kolegów, że mają spier..ć do Bydgoszczy, bo tu mogą dostać w mordę - mówi napastnik Krzysztof Wiśniewski. - Pamiętam, jak kiedyś mieli pretensje, że kibice przeklinają. A sami, co teraz robią?

- Odeszliśmy z klubu i od tej chwili zaczęto nas atakować - tłumaczy Adam Szulc. - Nie zaczęliśmy pierwsi nikogo obrażać. Zaczęliśmy się śmiać, gdy mężczyzna, który stal koło nas krzyczał na tego zawodnika z Bydgoszczy. Wtedy "Wiśnia"krzyknął do nas, że mamy wypier...ć do Przechowa. Włączył się Lewicki i od tego się zaczęło. Nie używaliśmy wulgarnych słów, a jedynie kazaliśmy mu zająć się grą. Gdyby zamiast nas prowokować zaczął grać, to może strzeliłby te trzy "setki".

Monika Smól

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska