Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
5 z 9
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
W dniach 4-16 stycznia 2019 roku miała miejsce wyprawa na...
fot. Nadesłane

Kinga Sawicka spod Gniewkowa opłynęła przylądek Horn! [zdjęcia]

Kinga Sawicka spod Gniewkowa opłynęła przylądek Horn! [zdjęcia]

W dniach 4-16 stycznia 2019 roku miała miejsce wyprawa na nieprzejednany przylądek Horn, organizowana przez Toruńskie Stowarzyszenie Żeglarzy Morskich.

W rejsie na "koniec świata", ponieważ Horn jest najbardziej na południe wysuniętym skrawkiem Ameryki Południowej, uczestniczyła Kinga Sawicka, uczennica VIII LO w Toruniu, mieszkanka Godzięby (gmina Gniewkowo) i laureatka ogólnopolskiego programu "Kurs na Horn".

Oto jej relacja z podróży:

Zwycięstwo w wieloetapowym, trzyletnim konkursie pozwoliło mi na opłynięcie przylądka Horn w gronie znakomitych żeglarzy. Wydarzeniem szczególnym było wejście na Horn, ponieważ jest to miejsce magiczne. Ten osławiony zakątek świata znany ze sztormów, huraganów i swojej niezłomności był dla nas przychylny.

Mieliśmy to szczęście, że cały rejs przebiegł pomyślnie. Pomimo różnych ambicji, którymi każdy z nas kierował się indywidualnie biorąc udział w podróży, jedna idea przyświecała całej załodze. Było to upamiętnienie 50. rocznicy rejsu pierwszych Polskich Wolnych Żeglarzy oraz uczczenie 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Mieczysław i Piotr Ejsmontowie są symbolem wolności, walki w dążeniu do celu i realizacji własnych marzeń. Znani przede wszystkim ze swojej nieustępliwości, już od najmłodszych lat chcieli związać swoją przyszłość z morzem. Po wielu incydentach i trudnych sytuacjach, które uwarunkowane były polityką, w 1967r. wyruszyli z Kopenhagi na jachcie "John" w rejs przez Atlantyk. Pływali pod banderą Polskich Wolnych Żeglarzy. Była to polska bandera z wcięciem i niebieską obwódką. W Argentynie, po zmianie jednostki na jacht "Polonia", do załogi dołączył Wojciech Dąbrowski. Kolejnym punktem na mapie ich podróży miało być opłynięcie przylądka Horn. W 1969 roku spotkali się w Martin Coronado (Buenos Aires) z ojcami Franciszkanami, gdzie przyjęli błogosławieństwo i zostali poświęceni przed dalszym rejsem. Niestety, najprawdopodobniej w okolicach Falklandów "Polonia" z trójką załogantów na pokładzie zaginęła.

My swój główny cel, a zarazem marzenie nasze i Ejsmontów - opłynięcie przylądka Horn - osiągnęliśmy na pokładzie jachtu "Selma Expeditions" 8 stycznia 2019 roku
, o godzinie 9.03. Była to ekscytująca wyprawa, ze względu na swoistość tamtejszych regionów, które są dla żeglarzy niezwykle ciekawe i różnorodne. Trafiliśmy na sprzyjające warunki pogodowe, co dodawało komfortu całej załodze i umożliwiało bezpieczniejsze wykonywanie manewrów oraz dłuższe przebywanie na pokładzie, a co za tym idzie podziwienie zjawiskowych widoków i elementów przyrody.

Poza dostrzeganiem niezwykłości oceanu i jego żywiołu, ogrom satysfakcji sprawiło mi pływanie z tak wytrawnymi żeglarzami, którzy w każdej chwili służyli swoim doświadczeniem i radami, a w wolnych chwilach oddawali się morskim opowieściom. Jest to dla mnie kluczowe, ponieważ z każdej sytuacji mogłam czerpać praktykę, którą na pewno wykorzystam wielokrotnie w kolejnych rejsach.

Poza uczestnikami na uwagę zasługuje także sam jacht. "Selma Expeditions" to stalowa konstrukcja o nieco ponad 20 metrach długości, zbudowana w 1981 roku. Jej specyfika i wyposażenie pozwalają żeglować na trudnych akwenach. Istotne jest też to, że przebywanie na pokładzie "Selmy" daje możliwość sprawdzenia się w prawdziwie żeglarskich warunkach, ponieważ nie jest to nowoczesny jacht, gdzie wystarczy wcisnąć guzik, aby uzyskać pożądany efekt. Do sprawnego sterowania i manewrowania potrzebna jest zgrana załoga, posiadająca umiejętności i chęci do pracy ręcznej na pokładzie, jak i pod pokładem. Bo to właśnie w dużej mierze od aktywności załogi zależy powodzenie rejsu.

Ale ta wyprawa miała służyć także utrwaleniu pamięci o braciach Ejsmontach i Wojtku Dąbrowskim, którym nie udało się spełnić marzeń, chociaż pomimo wielu przeciwności nie bali się podejmowania ryzyka. W związku z tym, po zakończonym rejsie udaliśmy się do Buenos Aires, do Polskiego Ośrodka Katolickiego OO. Franciszkanów w Martin Coronado, gdzie spotkaliśmy się z polskimi misjonarzami, złożyliśmy kwiaty pod tablicą upamiętniającą braci Ejsmontów oraz przekazaliśmy replikę banderki Polskich Wolnych Żeglarzy, która towarzyszyła nam w rejsie na Horn.

Opłynięcie Przylądka Nieprzejednanego, uprawnia mnie do wstąpienia w szeregi Bractwa Kaphornowców - stowarzyszenia zrzeszającego osoby, które opłynęły Horn pod żaglami.

Warto zaznaczyć, że program "Kurs na Horn", którego jestem laureatką organizowany był właśnie przez Bractwo Kaphornowców, na czele z Grotmasztem, kpt. Cezarym Bartosiewiczem, pomysłodawcą całego przedsięwzięcia.



Dni wolne 2019 - kiedy wziąć wolne, żeby było ich jak najwięcej?

Zobacz również

Betonują płytę główną wiaduktu w ulicy Żeromskiego i Lubelskiej w Radomiu [ZDJĘCIA]

Betonują płytę główną wiaduktu w ulicy Żeromskiego i Lubelskiej w Radomiu [ZDJĘCIA]

Bytomianie w ostatniej chwili wypuścili zwycięstwo z rąk ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU

Bytomianie w ostatniej chwili wypuścili zwycięstwo z rąk ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU

Polecamy

Rozbój w Tucholi! Sprawcy są już w rękach policji, jeden z nich to recydywista

Rozbój w Tucholi! Sprawcy są już w rękach policji, jeden z nich to recydywista

Przed meczem Falubaz - ZOOleszcz GKM Grudziądz. Gospodarze mają obawy

Przed meczem Falubaz - ZOOleszcz GKM Grudziądz. Gospodarze mają obawy

Serial Fallout powróci z nowym sezonem! Są powody do radości

Serial Fallout powróci z nowym sezonem! Są powody do radości