Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikty zbrojne w Azji i Afryce widział z bliska. W książnicy opowiadał o swojej pracy

Joanna Bejma
W barcińskiej bibliotece gościł Wojciech Jagielski, znany pisarz i dziennikarz.
W barcińskiej bibliotece gościł Wojciech Jagielski, znany pisarz i dziennikarz. Joanna Bejma
Napisał książkę o Ugandzie, ponieważ nie napisał jej Ryszard Kapuściński. - Gdyby to zrobił, ja bym się nie ośmielił - wyznał Wojciech Jagielski w Barcinie.

Pisarz i dziennikarz gościł w bibliotece w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki. Gość sporo mówił o swoim ostatnim wydawnictwie, a więc o książce pt. "Wszystkie wojny Lary ", choć nie tylko. Spotkanie było doskonałą okazją do dyskusji o dziennikarstwie - także tym współczesnym - oraz o bieżących aktualnościach. Dowiedzieliśmy się przy okazji wielu ciekawostek.

Przestał się mieścić w krótkiej formie
Wojciech Jagielski ponad pięćdziesiąt razy wyjeżdżał za granicę, by opisywać konflikty zbrojne. Miał bardzo dobre kontakty z prawdziwym guru reportażu, wspomnianym Ryszardem Kapuścińskim. Przyznał, że była między nim nić porozumienia.

- Byliśmy ulepieni z jednej gliny. To się wyczuwa od razu - oświadczył. - Kiedy przychodził do redakcji, pewnego razu pochwaliłem się, że będę pisał książkę. On wtedy stanął i powiedział "Wojtku, musisz? "- dodał z uśmiechem na twarzy. Wtedy powstała książka pt. "Dobre miejsce do umierania ".
Wyznał, jak to w życiu często bywa, z dziennikarstwem i z reportażem zetknął się przez przypadek. Najpierw pisał depesze.

- Reportaż to szczególny gatunek dziennikarstwa. Bardziej trwały, pracochłonny. Trzeba umieć lepiej pisać niż depeszować. Reportażystą stałem się z przypadku, bo przestałem się mieścić w krótkiej formie trzykartkowej - powiedział czytelnikom barcińskiej książnicy.
Kiedy odkrył, że reportaż to właśnie "to "pracował zarówno jako dziennikarz informacyjny i reportażysta. Potem ten rodzaj dziennikarstwa pochłonął go bez reszty. Przyznał, że wszystko to, co widział i przekazywał w swoich tekstach, chciał opowiedzieć również w innej formie "mniej ulotnej, bardziej trwałej ".

W jego pracy bardzo przydatna jest znajomość języka rosyjskiego i angielskiego. Gorzej idzie mu porozumiewanie się po francusku. Chciałby nauczyć się języka perskiego (posługują się nim głównie mieszkańcy Iranu, Iraku i Afganistanu) i języka suahili (język używany w Afryce Środkowej i Wschodniej).
Jak mówi, wszystko ma swoje dobre i złe strony. - Kolega mówił, że dziennikarze szybko się starzeją, ale długo pozostają młodzi. Jeśli dziennikarz dostrzeże korzyści płynące z dziennikarstwa, to może mieć wspaniałe życie - dodał.
Jako młody chłopak wcale nie marzył o tym fachu. Fascynował się Afryką. Kiedy już zaczął poznawać tajniki zawodu okazało się, że zaprowadzi go on na ukochany kontynent.

Splot wszystkich możliwych problemów
Wojciech Jagielski jest autorem reportaży z Azji Środkowej, Zakaukazia, Kaukazu oraz Afryki. W swoich książkach przytacza wiele rozmów z ludźmi zamieszkującymi tereny, które odwiedza. Wśród nich zwykli mieszkańcy, także żołnierze, nawet politycy. W Barcinie powiedział, że ostatnia jego książka "Wszystkie wojny Lary" opowiada o problemie tożsamości Europy i pierwszego pokolenia imigrantów. Co ciekawe, w pierwotnych założeniach, książka wcale nie miała być poważna, raczej żartobliwa.
- Ona nie jest tylko o uchodźcach, ona tylko trąca problem uchodźców - wyznał. Tytułowa Lara jest gruzińską Czeczenką. Jej synowie wyjeżdżają do Polski, potem trafiają na Zachód. Zakładają rodziny, ale... po latach wciąga ich "święta wojna "i wyjeżdżają do Syrii. Bohaterka chce, by wrócili do domu.

Wojciech Jagielski zapytany jak przez pryzmat tej książki i opowiedzianej w niej historii patrzy na teraźniejszy problem uchodźców odpowiedział. - Ja nie powiem nic mądrego, bo tym problem tak naprawdę nigdy się nie zajmowałem. Ja mogę powiedzieć, że znam lepiej Czeczenię, Afrykę, ale nie znam żadnego Irakijczyka, Syryjczyka, czy Erytrejczyka. Każdy los jest inny i każdy ma powód, by opuścić swój kraj. A odpowiedź "wpuścić "czy "nie wpuścić "nic nie da. To dopiero początek problemu. Jak się buduje mur to też się staje swego rodzaju więźniem. Nie wierzę tym, którzy mówią, że oni przyjechali tylko po tysiąc euro zasiłku.

Dodał, że Syryjczycy to niebywale wykształceni ludzie, a takie zdarzenie, jak wojna jest bolesne.
- I tu mamy do czynienia ze splotem wszystkich możliwych problemów etycznych, społecznych, gospodarczych i religijnych. Nie czuję się kompetentny do tego co mam mówić, co należy zrobić - usłyszeliśmy.
Inne jego książki, jak już wspomnieliśmy, nawiązują do problemów Czarnego Lądu. To "Nocni wędrowcy ", "Trębacz z Tremisy ", "Wypalanie traw ". Ciekawostką jest jednak fakt, iż pierwsza jego książka o Afryce powstała dość późno bo w pierwszej dekadzie XXI wieku.

Czy będzie dobrze?
Opisywanie konfliktów zbrojnych niesie za sobą wiele niebezpieczeństw. Raz do niego strzelano.
- I wiedziałem, że strzelano właśnie do mnie. To było bardzo przykre doświadczenie - oświadczył. W takich chwilach człowiek zadaje sobie pytanie, co on tu robi. - Ale, aby coś opisać, trzeba być blisko tego czegoś. W tym zawodzie trzeba brać wszystko z dobrodziejstwem inwentarza - usłyszeliśmy.

Cztery lata temu z powodów rodzinnych postanowił, że nie będzie już jeździł na tereny konfliktów zbrojnych. Stwierdził, że o wyborze miejsc, do których się uda nie będzie decydowało dane wydarzenie. Będzie jeździł tam, gdzie sam zdecyduje. Na dzisiaj z wydawnictwem wiąże go jeszcze umowa na napisanie jednej książki.
Na koniec, nawiązując do jego podróży, pracy, usłyszanych historii i tego co widział na własne oczy, jeden z czytelników barcińskiej książnicy zapytał Wojciecha Jagielskiego, czy jego zdaniem istnieje dobro? Czy będzie dobrze i czy świat będzie istniał dalej?

- Poza tym ostatnim, mogę powiedzieć, że dobro jest, ale świat rzeczywiście jest mocno zagmatwany. Dzieje się coś poza nami, poza naszą kontrolą, co nie pozwala na hurraoptymizm. Ale to, co się dzieje, dzieje się z naszej winy - stwierdził.
Patrząc na historię, na to, co już się wydarzyło zasugerował, że ludzie nie potrafią uczyć się na własnych błędach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto