Ksiądz molestował i gwałcił chłopców. A biskupi przenosili go z parafii na parafię
Ksiądz molestował i gwałcił chłopców
Jak jest z pani wiarą w Boga po sprawie księdza pedofila, który pracował także w Bydgoszczy?
Ciągle wierzę. Ale sprawa księdza Pawła Kani (podajemy jego imię i nazwisko, gdyż został skazany prawomocnym wyrokiem - przyp. red.), który skrzywdził chłopaka, któremu pomagam, zakwestionowała moją wiarę w autorytet instytucji Kościoła i sens jej istnienia. Całkowicie.
Jak to się stało, że zaczęła pani pomagać chłopcu skrzywdzonemu przez księdza pedofila?
Kompletny przypadek. Trafiło na mnie. W odpowiednim momencie i czasie nasze drogi się skrzyżowały. Dla Arka (imię zmienione) była to sytuacja absolutnie graniczna. Znałam go wcześniej jako kolegę moich dzieci, czasem bywał u mnie w domu. Zawsze okazywałam mu sympatię, zdarzało nam się prowadzić luźne rozmowy. Chyba wyczuwał, że go tak zwyczajnie lubię. Wtedy, to było niedługo po procesie, w którym zeznawał jako świadek oskarżenia, on rozpadł się emocjonalnie na moich oczach. Wszystko to go przerosło. Powiedział mi, że był molestowany przez księdza Pawła Kanię. Jeszcze bez szczegółów. Przypomniałam sobie tego księdza z kościoła i moją pierwszą reakcję na jego widok. To była msza dla dzieci, stał wśród nich, pamiętam, że powiedziałam wtedy do męża: to nie jest twarz uczciwego człowieka. Nie wiem, intuicja, przeczucie?
Aby przeczytać całą rozmowę kliknij strzałkę w prawo na klawiaturze lub na zdjęciu.