Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura w konspiracji

Iwona Woźniak
Kierownik Wiejskiego Domu Kultury w Rogowie, który w połowie stycznia br. otrzymał z rąk wójta Józefa Sosnowskiego wypowiedzenie umowy o pracę, odwołał się w tej sprawie do szubińskiego Sądu Pracy. - Zwolniono mnie bezpodstawnie - powiedział Roman Bleja.

     Chociaż od czasu odwołania Romana Blei ze stanowiska kierownika WDK w Rogowie minęły już prawie trzy tygodnie, sprawa nadal budzi wiele emocji. Sytuacja niezrozumiała jest dla wielu osób, które miały okazję współpracować z byłym kierownikiem. Jak twierdzą - mało jest teraz ludzi, którzy serce oddaliby kulturze regionu jak właśnie wspomniany kierownik. - Przecież otrzymał za swoją działalność wiele nagród. Są na to dokumenty! - alarmują nasi Czytelnicy.
     Jego wina
     
Zarzutów Józefa Sosnowskiego - wójta Rogowa, pod adresem Romana Blei jest sporo. Wśród nich pojawiają się na przykład uwagi na temat kapeli "Rogowiacy" oraz chóru "Rogowskie Astry" (instruktorem był R. Bleja - co określała oddzielna umowa). - O żadnych zespołach nic nam, Zarządowi Gminy, nie wiadomo. Czy one działały w konspiracji? - wypowiedział się w tej kwestii, już po odwołaniu kierownika, wójt Sosnowski. Skomentował również fakt, iż w tym roku Rogowo - jako chyba jedyna gmina w Polsce - nie zorganizowało finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - To tylko wina pana Blei. Nikt inny za to nie odpowiada - usłyszeliśmy.
     Kontrola przed imprezą
     
Licznym zarzutom pod adresem Romana Blei towarzyszyły rozmaite działania przedstawicieli urzędu dotykające bezpośrednio osoby kierownika Domu Kultury. Dla przykładu - w ubiegłym roku w WDK przeprowadzono dwie inwentaryzacje - pierwsza odbyła się w dniach 24-27 sierpnia, druga - między 23 a 28 listopada. Sierpniową inwentaryzację rozpoczęto w dniu poprzedzającym imprezę. - Tego dnia brakowało więc wielu sprzętów, również strojów ludowych, co było jak najbardziej zrozumiałe, bowiem wszyscy przygotowywaliśmy się właśnie do imprezy. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy do WDK przybyła grupa osób, która bez wcześniejszej zapowiedzi ogłosiła szczegółową kontrolę! - opowiada kierownik placówki. Nic więc dziwnego, że po spisaniu brakującego sprzętu okazało się, że WDK jest stratne na około 5 tys. złotych.
     - Ale to było przecież niezgodne ze stanem faktycznym. Wiadomo, że tak naprawdę nic nie zginęło - dodał szef WDK. Tego samego dnia Roman Bleja trafił do szpitala w Żninie, z powodu m. in. nadciśnienia tętniczego, niedokrwienia serca i dławicy piersiowej stabilnej. Po hospitalizacji przebywał na zwolnieniu lekarskim aż do 12 stycznia 2002 roku. - Sytuacja bardzo odbiła się na moim zdrowiu - nie ukrywa kierownik.
     Szef WDK trafił do szpitala, a kontrola trwała. Podczas kolejnej inwentaryzacji, tym razem w listopadzie 2001 roku, z 5 tys. zł zrobiło się 335 złotych i na taką kwotę wystawiono R. Blei kwit sugerując, że musi się rozliczyć z gminną kasą.
     Kto i co zaniedbał?
     
14 stycznia br. Roman Bleja otrzymał wypowiedzenie umowy o pracę. Tego dnia wrócił do pracy po trwającym od sierpnia 2001 r. zwolnieniu lekarskim. Jako przyczyny odwołania wójt gminy podał: nieuzupełnienie kwalifikacji zgodnie z wymaganiami określonymi w rozporządzeniach oraz fakt, iż pracodawca utracił zaufanie do kierownika, albowiem z tytułu ewidentnych zaniedbań w wykonywaniu obowiązków na tym stanowisku kierownik dopuścił się dewastacji sprzętu i przyczynił się do powstania szkody w mieniu WDK. Wśród argumentów znalazł się również zarzut, że podczas pobytu na zwolnieniu lekarskim, mimo wielokrotnych wizyt w UG w Rogowie, kierownik nie wyznaczył spośród pracowników osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie placówki.
     - Ale przecież jako kierownik WDK podlegałem bezpośrednio dyrektorowi Samorządowej Administracji Placówek Oświatowo - Kulturalnych. Od niego właśnie otrzymałem angaż. Zresztą nie tylko ja, również panie świetlicowe ze Złotnik i Gościeszyna. Czy mogłem zatem wspomnianym paniom nakazywać, aby mnie zastąpiły i przejęły moje obowiązki? - dziwi się R. Bleja. W czasie, gdy kierownik WDK trafił do szpitala, pełniącą obowiązki dyrektora SAPOK (po odejściu Mirosława Grochowalskiego) była Weronika Wrzesińska - sekretarz gminy. Jak się dowiedzieliśmy, sprawuje tę funkcję do dziś.
     Oczy w stronę Opatrzności
     
Roman Bleja czuje, że został zwolniony bezpodstawnie. - Wójt wielokrotnie dawał mi odczuć, że nie docenia mojej pracy. Wręcz przeciwnie - stawiano mi przysłowiowe kłody pod nogi. Największym utrudnieniem był stanowczo za niski budżet. Realnie pieniędzy w 2001 roku, przy przestrzeganiu dyscypliny budżetowej, mogło wystarczyć jedynie na pierwsze półrocze - tłumaczy. - Swojej pracy nie ograniczałem nigdy do ramowych godzin, byłem dyspozycyjny zawsze, gdy wymagały tego sytuacje. Mowa tu również o imprezach w Złotnikach, Lubczu i Gościeszynie - dodaje.
     - Imprezy nigdy nie były ubezpieczane, bo brakowało na to pieniędzy. Pozostawało mi więc tylko wznosić oczy ku niebu i błagać Opatrzność, aby nic się nie wydarzyło - opowiada kierownik WDK. Roman Bleja nie może pogodzić się ze stawianymi mu zarzutami. Dlatego skierował sprawę do szubińskiego Sądu Pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska