Legitymacja agenta

     Przypomnijmy: 11 lutego, w piątek rano, wybuchł pożar w mieszkaniu przy ul. Niemcewicza. Działała w nim agencja towarzyska. Wewnątrz nie było nikogo. Sąsiedzi zawiadomili straż pożarną. Ogień zniszczył cały pokój, częściowo kuchnię i łazienkę. - Przypuszczamy, że było to podpalenie - mówi Konrad Grzywacz , rzecznik bydgoskich strażaków.
     Cisza nocna
     Sprawę wyjaśniają policjanci ze Śródmieścia, a mieszkańcy bloku domagają się likwidacji agencji. - Od ośmiu lat, co wieczór, oglądaliśmy zbiegające po schodach panienki w bieliźnie - opowiada lokator z parteru. - Mam 80 lat i widok gołych dziewczyn na mnie nie działa. O godzinie 22 powinna obowiązywać cisza nocna. Tutaj cicho robiło się dopiero nad ranem, kiedy klienci opuszczali agencję.
     Właściciel lokalu spieszy się z remontem. - Nie dopuścimy do tego, żeby znowu prowadził w nim dom publiczny - mówią mieszkańcy. Wystosowali w tej sprawie pismo, które trafiło do ministerstwa spraw wewnętrznych, komendy wojewódzkiej policji i władz Bydgoszczy.
     W odpowiedzi prezydenta Konstantego Dombrowicza czytamy m.in.: - "W obecnym stanie prawnym administracja nie posiada legitymacji do skierowania sprawy o eksmisję". Starsi lokatorzy nie wiedzą, o jaką legitymację prezydentowi chodzi. Domagają się przecież zamknięcia agencji. Funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej policji obiecali pomóc mieszkańcom. Lokatorzy czekają. - Strażnicy miejscy, którzy zaraz po pożarze byli na miejscu, też powiedzieli, że pomogą. Ciekawe, jak i kiedy? - dopytują mieszkańcy.
     W żółwim tempie
     Chociaż od pożaru minął ponad miesiąc, policja niewiele zrobiła w tej sprawie. Ewa Przybylińska , rzecznik komendy miejskiej policji: - Nasz biegły nie wydał jeszcze ekspertyzy, określającej przyczyny pożaru. Nie udało nam się wczoraj skontaktować z właścicielem spalonego mieszkania.
     ---
     Przypuszcza się, że agencji towarzyskich, które są prowadzone w mieszkaniach w blokach, działa w Bydgoszczy przynajmniej 30.