Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łęgnowo: Ciemno, dziurawo i niebezpiecznie

Redakcja
J. Pruss
Mieszkańcy Łęgnowa mają żal do miasta, że o nich zapomina. Sporo mocnych i gorzkich słów padło na wczorajszej debacie.

Pędzące ciężarówki, pijani kierowcy, rozboje i wymuszenia, zdemolowane chodniki i drogi - to główne zagrożenia Łęgnowa.

- Mamy tutaj całą paletę przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu lub żeby go zdobyć - mówił podinspektor Sławomir Szymański, zastępca komendanta miejskiego policji, który otworzył wczorajszą debatę o bezpieczeństwie. - Problemem jest picie alkoholu w miejscach publicznych. W Śródmieściu jest sporo lokali, a tutaj żadnego. Rozumiemy, że sporo sprawców wykroczeń, mając tę alternatywę, wybrałoby taką możliwość, a nie piła pod sklepem.

Szymański porównał też czasy reakcji na interwencję policjantów w tej oddalonej dzielnicy. W tym roku (styczeń - wrzesień) było ich 933 - aż o 100 więcej niż w analogicznym okresie 2013 roku. Lepszy jest za to czas reakcji mundurowych na zdarzenia. Obecnie wynosi średnio 12 minut i 53 sekundy. W ubiegłym roku - średnio 15 minut i 11 sekund. Nie zmienia to faktu, że to znacznie więcej np. w porównaniu ze starówką. Tam policjanci dojeżdżają na miejsce średnio w niewiele ponad 8 minut.

Wypowiedź Szymańskiego skomentował później jeden z mieszkańców: - Od lat czekamy na obiecane posterunki policji i straży miejskiej. Obiecują nam je zawsze przed wyborami, ale nadal ich nie ma.

Gorąco zaczęło się robić, kiedy Adam Ferek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego ratusza, zaczął opowiadać o miejskim monitoringu. Tyle, że w Łęgnowie kamery są jedynie w szkole. Pod koniec krótkiego wystąpienia Ferka mieszkańcy zaczęli głośno się sprzeciwiać.

- Dość tej mowy! Chcemy rozmawiać o naszej dzielnicy!

Pomruk niezadowolenia przeszedł przez salę szkoły przy ul. Hutniczej, kiedy jeden z pracowników wydziału polityki społecznej i zdrowia zaczął mówić o reakcjach kierowców na alkohol. Nie bez powodu. W  tym roku zatrzymano tu 23 pijanych kierowców. Mieszkańcy mieli jednak znacznie ważniejsze sprawy do obgadania.

Najwięcej oberwało się od nich wicedyrektorowi drogowców. Janusz Trafara mówił m.in. o planach, dotyczących wybudowania ścieżki rowerowej i chodnika przy ul. Toruńskiej oraz o tzw. gruntówkach. - Ja na Pionierów mieszkam od 1951 roku i ani kawałka chodnika nie widziałem! Ulica jest zdewastowana przez "Zachem", na środku leży siedem słupów, które tutaj zakład porzucił - pieklił się jeden z mieszkańców.

- A ja jestem z Hutniczej. Niech mi pan powie, jak mam skręcić do swojej posesji, kiedy pędzi  tu tir za tirem? - pytał młody mężczyzna. - Nawet zatoczki tu nie ma. A gdzie mają zatrzymać się moi goście? Kto w ogóle pozwolił na odbiór takiego bubla?!

Mówiono też o wypadkach, do których dochodzi na ul. Toruńskiej. - Nie ma i przez lata nie będzie tutaj chodnika, bo obiecujecie nam go od 40 lat. A kiedy dojdzie do wypadku, to policja i prokuratura zawsze zwalają winę na pieszych - podkreślali zebrani. Przypominali też o egipskich ciemnościach w Łęgnowie i smrodzie z oczyszczalni ścieków.

Uwag dotyczących ulic w Łęgnowie było tyle, ze Trafara przestał na nie odpowiadać i poprosił, żeby rada osiedla je zebrała i przesłała do zarządu dróg.

Maciej Myga

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto