Marcin Jodła właśnie zamknął działalność gospodarczą. Musiał zwolnić 15 osób. Tymczasem jeszcze rok temu prowadził dobrze prosperującą firmę, specjalizującą się w wynajmowaniu rusztowań. Dziś zarzeka się, że już nigdy nie założy żadnej firmy na Opolszczyźnie ani w ogóle w kraju.
- Zostałem okradziony na 424 tys. zł i prawdopodobnie już nigdy nie odzyskam tych pieniędzy - bezradnie rozkłada ręce Marcin Jodła.
Jego problemy zaczęły się w ubiegłym roku. Znajomy z branży polecił mu wtedy dużego klienta z Warszawy, który poszukiwał rusztowań do wynajęcia.
Strzelecki przedsiębiorca zlecenie przyjął. Ale żeby je zrealizować, musiał jeszcze podnająć rusztowania w innej firmie na Opolszczyźnie.
- Wszystko wyglądało bardzo wiarygodnie, bo spółka z Warszawy była zarejestrowana na rynku już kilka lat - tłumaczy dziś Marcin Jodła. - Dokładnie wszystko sprawdziłem. Po podpisaniu umowy jej szef przysłał po odbiór sprzętu firmę transportową. Wynająłem im łącznie dwie ciężarówki rusztowań.
Współpraca z warszawską spółką przebiegała pomyślnie do czasu, aż nadszedł termin zapłaty. Pieniądze nie przyszły. Gdy strzelecki przedsiębiorca zadzwonił z ponagleniem, szef firmy tłumaczył, że opóźnienia spowodował sezon urlopowy. Zapewnił też, że przelewu gotówki dokona następnego dnia. Ale skończyło się na obietnicy.
Zaniepokojony taką sytuacją Marcin Jodła zgłosił sprawę na policję i do prokuratury.
- Niedługo po tym kontakt z Warszawą się urwał, nikt już nie odbierał telefonów - opowiada.
Działać zaczęła natomiast policja i okazało się, że Jodła padł ofiarą mafii budowlanej z podwarszawskiego Pruszkowa. Śledztwo w tej sprawie trafiło do Gorlic pod Nowym Sączem, bo na tamtym terenie przestępcy działali już wcześniej.
- Poszkodowanych jest więcej osób - mówi Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy gorlickiej policji. - To przedsiębiorcy z różnych części kraju, w tym jedna firma z Gorlic. Śledztwo jest rozwojowe i prowadzi je miejscowa prokuratura.
Oszuści działali w zorganizowanej grupie przestępczej. Wyłudzali sprzęt budowlany za pomocą firm słupów, które zakładali na podstawione osoby (głównie bezdomnych). Jako siedzibę spółki podawali fikcyjne adresy w Warszawie. Sprzęt wynajmowali tylko po to, żeby go sprzedać w innej części kraju. Ich łupem padły m.in. koparki i ładowarki. Śledczy nie podają szczegółów, wiadomo tylko, że w tej sprawie zatrzymano już trzech podejrzanych.
Marcin Jodła, żeby odzyskać pieniądze, podał warszawską firmę do sądu, a ten wydał nakaz zapłaty przedsiębiorcy ze Strzelec Opolskich 424 tys. zł. Problem w tym, że komornik nie odnalazł majątku warszawskiej spółki. Tymczasem firma, od której Jodła podnajął rusztowanie, domaga się jego zwrotu lub pieniędzy za nie.
Na domiar złego Jodłę ściga też urząd skarbowy - domaga się 47 tys. zł podatku od faktur, które przedsiębiorca wystawił oszustom. Jodła musi go zapłacić niezależnie od tego, czy dostał pieniądze czy nie.
- Podatnik, który wykonał usługę i wystawił fakturę VAT, jest obowiązany rozliczyć podatek należny od takiej transakcji - informuje Anna Rusin, wicedyrektor Izby Skarbowej w Opolu. - W przypadku braku zapłaty ustawodawca przewidział możliwość skorygowania rozliczenia podatkowego poprzez skorzystanie z tzw. ulgi na złe długi.
Marcin Jodła twierdzi jednak, że w strzeleckim urzędzie skarbowym dowiedział się, iż taka ulga mu nie przysługuje.
Nie wie, jak ta sprawa się zakończy. Żeby wyżywić rodzinę, zatrudnił się w jednej z miejscowych firm transportowych i jeździ ciężarówką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?