Mają miejsce pod dachem

We Włocławku jest około 30 bezdomnych, którzy nie nocują w schronisku. Połowa z nich puka do noclegowni raz na jakiś czas. Bezdomni pod wpływem alkoholu zwykle nocują na dworcu kolejowym lub na klatkach schodowych w blokach. W ciągu ostatniego miesiąca strażnicy odebrali kilkadziesiąt telefonów od mieszkańców niezadowolonych z obecności "dzikiego lokatora" na korytarzu. Zwykle nie sama obecność bezdomnego irytuje mieszkańców, lecz to, że pozostawia po sobie bałagan.

- W takich przypadkach strażnicy nakazują opuszczenie budynku i proponują przewiezienie do noclegowni - mówi Norbert Stru-ciński, rzecznik municypalnych. - Gdy bezdomny jest nietrzeźwy, zostaje odwieziony do Miejskiej Izby Wytrzeźwień.

We Włocławku nie ma problemu z bezdomnymi koczującymi w kanałach lub ruinach. Jedynie na osiedlu Południe we własnym, zrujnowanym domku mieszka mężczyzna. - Gdy temperatura na dworze spada, namawiamy go do czasowego zamieszkania w schronisku - podkreśla Norbert Struciński.

Do niedawna bezdomni żyli w lesie w okolicy ulicy Wienieckiej. Koczowisko zostało jednak opuszczone. Jego lokatorzy zamieszkali w schronisku. Jest więc nadzieja, że tej zimy nikt we Włocławku nie zamarznie.

Strażnicy będą przez całą zimę sprawdzać te rejony, w których mogą przebywać bezdomni. Liczą też na informacje od mieszkańców. Z zapewnień pracowników MOPR wynika, iż miejsca w schronisku przy ul. Karnkowskie-go nie zabraknie.