Marszałek Całbecki leci na bydgoskie lotnisko

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Krzysztof Wojtkowiak
(fot. Fot. (ak))

Lotnisko we mgle

Akcjonariusze bydgoskiego lotniska zatwierdzili pieniądze m.in. na remont systemu oświetlenia. To pozwoli starać się o certyfikat dla drugiej kategorii systemu ILS. System ILS (Instrument Landing System) umożliwia lądowanie w warunkach ograniczonej widoczności - gęsta mgła, śnieżyca, itp. Większość polskich lotnisk ma go w kategorii I, w kategorii II - wyższej - jeden pas ma Okęcie. Bylibyśmy drugim polskim lotniskiem o takim standardzie.

Prezes Portu Lotniczego Bydgoszcz spodziewa się w 2010 roku podwojenia liczby pasażerów.

Ryanair
- Dogadaliśmy się z firmą Ryanair. Od marca po dwa razy w tygodniu z Bydgoszczy polecą samoloty do Alicante, Mediolanu, Barcelony i Glasgow - wymienia Krzysztof Wojtkowiak, prezes bydgoskiego lotniska. - Z 4 do 7 wzrośnie tygodniowa liczba lotów do Londynu, a z 2 do 3 - lotów do Dublina. Wracają dwa połączenia w tygodniu do Birmingham, a wykreślamy z rozkładu loty do East Midlands.

SAS
Do Bydgoszczy trafi też kolejny przewoźnik. - Po długich negocjacjach udało się sprowadzić na nasze lotnisko linię SAS. Od 29 marca możemy rozpocząć codzienne loty rano i wieczorem do Kopenhagi - mówi Wojtkowiak. - To linia sieci Star Alliance, w której jest Lufthansa, LOT i wiele innych światowych linii. To znaczy, że bezpośrednie połączenia z Bydgoszczą będą osiągalne z całego świata na jednym bilecie np. przez system rezerwacji biletów Amadeus.

Do końca marca Jet Air będzie kursował do Warszawy osiem razy w tygodniu. Co potem? - Liczymy, że Urząd Marszałkowski zorganizuje inne połączenia od kwietnia. Może z LOT-em - sugerował prezes lotniska.

W tym samym czasie marszałek Piotr Całbecki deklarował na konferencji prasowej w Toruniu: do Warszawy dwanaście samolotów w tygodniu, po dwa dziennie od poniedziałku do piątku i po jednym w sobotę i niedzielę.
- Chcemy, by te połączenia były na kieszeń przeciętnego mieszkańca województwa - mówił marszałek. - Żeby konkurowały z pociągami nie tylko jeśli chodzi o komfort, ale i o cenę przejazdu.

Przewoźnikiem będzie prawdopodobnie LOT - ale województwo nie wyklucza innych propozycji.

A gdyby ktoś pytał, czemu to marszałek województwa składa takie deklaracje, to wyjaśniamy. Województwo kujawsko-pomorskie kupi udziały w bydgoskim lotnisku.

Firma AI Airport International Ltd. sprzeda swoje akcje za 4 mln euro - ale nie więcej niż 16,5 mln zł. Tym samym województwo będzie miało 66,7 proc. udziałów i będzie decydowało o dalszych losach lotniska. Umowa ma być zawarta najpóźniej do czerwca.

Co potem? Województwo zapowiada utworzenie na lotnisku terminalu kolejowego, który usprawniłby projekt BiT City.

Co się stanie z dotychczasowym prezesem Portu Lotniczego, Krzysztofem Wojtkowiakiem? Marszałek nie wyklucza zmian personalnych.

Ale... - Jeśli prezes zgodzi się na nasze warunki, będzie mógł kontynuować pracę. Jeśli nie, to wszystko jest możliwe. Rada nadzorcza jest po to, by wręczać premie, ale i odwołania - podkreśla Całbecki.

Prezes Wojtkowiak raczej nie widzi siebie w nowej strukturze i nie ukrywa, że nie podoba mu się pomysł odkupienia udziałów przez województwo. - Moim zdaniem to marnowanie pieniędzy. Z tego, co wiem, jedyny konkurent zaproponował 980 tys. euro, czyli dużo mniej - mówi.

Adrian Furgalski

analitykiem rynku lotniczego z Zespołu Doradców Gospodarczych Tor

- Nie. Przyjechałem chyba raz pociągiem i kilka razy samochodem, ale nigdy nie wylądowałem u was.

- SAS czy LOT, to linie sieci Star Alliance. Największej na świecie z 26 liniami lotniczymi. Myślę, że to może mieć poważny wpływ na rozwój waszego lotniska.

- Jest jeszcze kilka warunków szybkiego rozwoju lotniska. Istotny jest potencjał regionu. Są lotniska wykorzystywane ze względu na potencjał turystyczny, biznesowy, albo np. naukowy. Potrzebny jest dobry dojazd do portu. Nie wystarczy asfaltowa droga, konieczna jest komunikacja publiczna z lotniskiem. Dlatego połączenie kolejowe Bydgoszcz-Toruń docierające pod samo lotnisko to bardzo dobry pomysł.

- Nie jestem pewien, czy w przypadku waszego lotniska jest to konieczne. Nie macie żadnych wyjątkowych utrudnień, jeśli chodzi o jego położenie. Czy opłaca się wydawać miliony, jeśli trudno lądować jest zaledwie kilkanaście dni w ciągu roku?

- Nie można kategorycznie stwierdzić, co jest lepsze. Mamy w Europie i takie, i takie lotniska. Samorząd może być dobrym rozwiązaniem. Zwykle wtedy pozostaje właścicielem, ale przekazuje zarządzanie lotniskiem prywatnej firmie, która się na tym zna.