Podstawą złożonego w styczniu wniosku o odwołanie marszałka był spór wokół procedur, w ramach których dzielono w Urzędzie Marszałkowskim pierwsze transze unijnych środków pomocowych Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego (ZPORR). Po medialnych doniesieniach m.in. na temat skrywania tych procedur pod zasłoną tajności, marszałkowską administrację w Toruniu "przetrzepały" w ciągu ostatnich kilku miesięcy kontrole Ministerstwa Gospodarki, NIK i Urzędu Kontroli Skarbowej. Opozycyjni radni uznali, że przynajmniej pokontrolny raport MG - nakazujący powtórzenie konkursu, w ramach którego rozdysponowano pieniądze na ochronę środowiska - dowodzi, iż wokół ZPORR źle się w regionie działo.
Choć od początku było wiadomo, że z przyczyn arytmetycznych na odwołanie Waldemara Achramowicza nie ma szans, opozycja przygotowała się solidnie i udowodniła w trakcie wczorajszej debaty, że Urząd Marszałkowski uchybił procedurze dzielenia unijnych pieniędzy przynajmniej w jednym aspekcie: w kwestii informowania o jej przebiegu opinii publicznej. - Nawet jeśli do pełnej jawności nie zmuszały przepisy ZPORR, to na pewno obligowała do tego ustawa o dostępie do informacji publicznej - mówili zgodnie Domicela Kopaczewska z PO i Piotr Ostrowski z Samoobrony. Kopaczewska powołała się przy tym na odpowiedź wicepremiera Hausnera na poselską interpelację w tej sprawie, a Ostrowski przywołał odpowiedni przepis ustawy i Konstytucję RP.
Przeciwni zdymisjonowaniu marszałka byli jednak jego koalicyjni koledzy i to wystarczyło, by przetrwał. - Ale procedury naprawiono - cieszyła się radna PO.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?