Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pani Alina: "Miałam otrzymać darmową próbkę. A chcą ode mnie ponad 180 zł"

Jan Jankowski
Jan Jankowski
Pewna firma chce wyłudzić od kobiety pieniądze. 180 złotych za... majtki.

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Alina, która jest u kresu wytrzymałości. Pewna firma, jak mówi, zamieniła jej życie w piekło.

- W styczniu bieżącego roku ktoś zadzwonił na mój numer telefonu komórkowy z pytaniem, czy zgadzam się na przyjęcie przesyłki, w której będzie ekskluzywna bielizna - wspomina i pani Alina. Miał to być materiał promocyjny pewnej renomowanej firmy. - Za bieliznę nic nie musiałam płacić, jedynie miałam ponieść koszty przesyłki - opowiada. - Telefoniczny sprzedawca był przekonany, że od chwili otrzymania przesyłki będę kupowała wyłącznie bieliznę tej marki. Ja nie bardzo chciałam się zgodzić. Nie wierzę w takie bajki, że coś dostanę za darmo, ale na odczepne dałam się namówić na tę darmową próbkę.

Na początku czerwca do pani Aliny przyszedł list od firmy, która domaga się od niej zapłaty 19,90 zł i 17 złotych koszty upomnienia.

- Uznałam to za jakąś pomyłkę, bo w końcu nie otrzymałam żadnej paczki - mówi.

W połowie czerwca ta sama firma przysłała identyczne pismo żądając już 53,90 zł. W piśmie podany był numer telefonu do centrum obsługi klienta. Czytelniczka kilkakrotnie próbowała się dodzwonić, ale telefonu nikt nie odbierał. Dopiero 22 czerwca pani Alina otrzymała paczkę z woreczkiem foliowym, którego nie otworzyła. -

- Odłożyłam wszystko na bok w końcu nic nie zamawiałam. Myślałam, że dadzą mi spokój. Przejrzałam jeszcze raz dokładnie wszystkie dokumenty. W pismach jest podany adres firmy, która rzekomo mieści się w USA. Mam tam rodzinę. Zadzwoniłam do kuzynki i poprosiłam o sprawdzenia adresu. Kuzynka twierdzi, że pod tym adresem znajduje się sklep RTV, a o takiej firmie nikt tam nie słyszał - wyjaśnia nam zdenerwowana kobieta

Czarę goryczy przelały kolejne pisma. Pierwsze z żądaniem zapłaty 113,70 złotych, drugie z powiadomieniem, że jej dług wobec „amerykańskiej” firmy został sprzedany firmie w Szwajcarii. Trzecie wezwanie do zapłaty wynosiło już 180,70 zł i odsetki, których nie wyszczególniono.

Czytelniczka udała się do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta w Lipnie. Tam dowiedziała się, że firma od kilku lat działa na polskim rynku i cały czas w ten sam sposób. Stara się naciągnąć klientów na bezpodstawne opłaty.

- Podobno firma znana jest w całym kraju i nie powinnam wnosić żadnych opłat - powiedziała kobieta. - Pani rzecznik napisała w moim imieniu pismo do firmy rzekomo windykującej zadłużenie.

Ponadto poradziła sprawę zgłosić policji. Kobieta tak też robiła, ale policjantka nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego i zasugerowała ewentualne zgłoszenie sprawy prokuraturze. Nasza czytelniczka zamiast do prokuratury przyszła do naszej redakcji. Pismo do firmy windykacyjnej wysłała i czeka na odpowiedź.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto