Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nami

Wanda Ponikiewska, dr nauk medycznych, specjalista seksuolog i psychiatra

     Jestem 26-latkiem, któremu życie pokazało, jak to jest kochać - ale tylko na "wyciągnięcie ręki.
     Od dwóch lat jestem zaręczony z Kingą, dziewczyną, z którą tworzymy parę już od kilku lat. Oboje postanowiliśmy, że zanim zwiążemy się węzłem małżeńskim, skończymy studia, znajdziemy pracę, spróbujemy się usamodzielnić, no i wtedy... Nie wiem jednak, czy to "wtedy" - nastąpi...
     Od kilku lat przyjaźnię się z Konradem. Razem pracujemy, razem też spędzamy wolny czas. Zaprzyjaźniły się ze sobą również nasze dziewczyny. Moja narzeczona i jego... żona! Zofia jest zupełnie inna od Kingi. Inteligentna, bystra wewnętrzną siłą, mocą, optymizmem i hartem ducha zaraża innych, jest zarazem bardzo ciepła, delikatna i subtelna.
     Pamiętam dzień, kiedy ją poznałem. Nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Owszem uznałem, że ładna dziewczyna, ale tylko tyle.
     Może to zabrzmi głupkowato, ale uznałem, że zasada "żony kumpla się nie rusza" - powinna być świętą dewizą męskiej przyjaźni. Kiedy jednak poznawałem Zofię coraz bliżej, z każdym dniem utwierdzałem się w przekonaniu, że to właśnie ta "połówka pomarańczy", której szuka się przez całe życie, i kiedy wreszcie się ją znajdzie - człowiek oddałby za nią każdą część siebie... - bez zastanowienia. (...)
     Nigdy wcześniej nie spotkałem kogoś takiego, w jej towarzystwie zapominam o całym świecie. Potrafimy rozmawiać ze sobą godzinami, lubimy te same książki, filmy, muzykę i potrawy. Śmiejemy się z tych samych żartów. Był kiedyś taki moment, kiedy przemknęło mi przez myśl, że może coś drgnie.
     Jakiś czas temu spotkało Zofię ogromne nieszczęście. Traf chciał, że kiedy dowiedziała się o tym, byliśmy akurat we dwoje w trasie i zatrzymaliśmy się na kawę w przydrożnym barze. Pamiętam to uczucie, kiedy przytuliłem do siebie jej zdrętwiałe z bólu ciało... i kiedy mocno się we mnie wtuliła. Pamiętam łzy, które płynęły jej po policzkach i nieobecne spojrzenie.
     Przeszyta bólem wydała mi się jeszcze bardziej bezbronna i delikatna. Miałem wtedy przed sobą ukochaną osobę, którą za wszelką cenę chciałem ochronić przed bólem i cierpieniem.
     Moment, kiedy spojrzała na mnie zapamiętam do końca życia. Kolana ugięły się pode mną. Nasze usta spotkały się w gorącym, namiętnym pocałunku. Pocałunku, którego pragnęły dwie osoby. Przez ten krótki moment czułem się najszczęśliwszym facetem na świecie, choć z drugiej strony miałem moralnego kaca, że to moje "chwilowe szczęście" miało miejsce w takich okolicznościach.
     Po powrocie do domu nie nawiązaliśmy nigdy do tego co się stało, jednak gdy kiedyś będąc w czwórkę na imprezie poprosiłem ją do tańca, miałem wrażenie, że właśnie w moich ramionach odnajduje harmonię i spokój, że zupełnie inaczej na mnie patrzy zalotniej, kokieteryjnie. (...)
     Przez te kilka lat znajomości nauczyłem się na nią patrzeć w taki sposób, aby nikt tego spojrzenia nie zauważył, ale równocześnie nauczyłem się również odgadywać z jej twarzy każdą myśl, każdą emocję. (...)
     Boli mnie czasami, gdy słyszę jak Konrad przechwala się "z jaką laską to dziś rozmawiał" "jaką podrywał". Zachowuje się czasami jak "męski samiec", który sam korzysta, ale nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby Zofia kimś innym się zainteresowała.
     Zrobił jej kiedyś taką scenę zazdrości w publicznym miejscu, ze wybiegła z kawiarni z płaczem. (...) W takich chwilach mam ochotę mu przyłożyć i wykrzyczeć... - no właśnie - tylko co? Że kocham jego żonę? Wiem, że oszukuję moją dziewczynę, wszystkich dookoła - ale i siebie przecież! Jestem z Kingą z przyzwyczajenia już chyba bardziej niż z miłości. Nie ma już między nami namiętności ani pożądania.
     Czy wyznaniem prawdy coś zmienię? Czy warto poświęcić obecny związek? Męską przyjaźń? Interesy?
     Czy jednak przezwyciężyć to uczucie, które wydaje mi się najpiękniejszym co mogło mnie w życiu spotkać? I zapomnieć o kobiecie mojego życia, o tej delikatnej, wrażliwej i cudownej księżniczce, dla której poświęciłbym "siebie"???
     Ostatnio, kiedy wychodziłem od nich późno wieczorem Zofia dotknęła mego ramienia i powiedziała "Dziękuję Ci, że jesteś... nigdy nie miałam wspanialszego przyjaciela..." i ... (zawiesiła na chwilę głos) "takiego oparcia jak w Tobie"...
     Kocham ją z całego serca, każda cząstka mego ciała chciałaby to wykrzyczeć! Ale czy powinienem - czy mam prawo...?
- TOBI.

     Miłość jest uczuciem wspaniałym, jest solą naszego życia i chciałoby się, aby trwała przez całe życie. Ale tak nie jest. Miłość ma różne barwy i odcienie. Ma pan już pewne doświadczenie, gdyż zaręczył się z dziewczyną przed dwoma laty, były plany długofalowe, ale na przeszkodzie stanęła inna miłość, tym razem konfliktowa, z którą na razie trzeba się kryć przed światem. A to boli. Problem jest skomplikowany, bo jak odebrać przyjacielowi żonę, o którą jest zazdrosny, może dlatego sam podkreśla aspekt swojej atrakcyjności. Jest Pan mężczyzną zakochanym po uszy w kobiecie, która do Pana nie należy i być może pańskie marzenia o związku trwałym z nią spełzną na niczym. Patrzy Pan na nowy obiekt wzdychań jak typowy zakochany mężczyzna. W tej chwili oddałby Pan nawet swoje życie, aby ją mieć, ale po jakimś czasie mogłoby się okazać, że marzenia i wyobrażenia o szczęściu na dłuższą metę nie korelują z rzeczywistym obrazem. Wydaje mi się, że powinien Pan sytuację wyjaśnić po kolei. Swojej dziewczynie zasygnalizować, że tak naprawdę jeszcze Pan nie dorósł do roli wiernego małżonka, gdyż podobają się Panu nadal inne kobiety (niektórym mężczyznom przez całe życie podobają się i to nie tylko żony kolegów, przyjaciół, ale zwłaszcza te kobiety, które są w jakiś sposób nieosiągalne). Należałoby też porozmawiać z Zofią, co myśli o waszych kontaktach, czy jest Panem zainteresowana w takim samym stopniu, że mogłaby nawet rozejść się ze swoim mężem, poświęcając jeden związek dla drugiego. Jeden namiętny pocałunek w okolicznościach tragicznych niczego nie przesądza, aczkolwiek tkwi w nim jakaś iskra nadziei.
     Jeżeli Zofia ma inne plany życiowe, wówczas pozostanie ostudzić wzajemne kontakty towarzyskie, zawodowe z jej małżonkiem, gdyż takie wspólne przebywanie utrwala ten nieformalny związek. Wiem, że cierpi Pan z powodu nie tylko miłości konfliktowej, ale również z uwagi na oprawę etyczno-moralną tego całego zamieszania w sferze uczuciowej. Mimo wszystko dobrze się stało, ze odkrył Pan tę miłość przed ślubowaniem. Zerwanie narzeczeństwa mniej boli niż porzucenie drugiej osoby po ślubie. Z miłością tak jest. Atakuje znienacka. Zazwyczaj jesteśmy nieprzygotowani na jej przyjęcie, bo tyle nas dzieli, tyle przeszkód na drodze, aby osiągnąć ten upragniony cel w postaci złączenia na zawsze. Tymczasem czekają Pana gorzkie pigułki do przełknięcia, gdyż każda decyzja, jaka by nie była, dotknie najbliższych do tej pory osób i nic już nie będzie potem jak było wcześniej. Ostateczna decyzja będzie należała jednak do Pana i Zofii, te drugie strony na razie niczego nie przeczuwają, jeszcze żyją w uśpieniu. Sprawę najlepiej wyjaśnić jak najszybciej, przede wszystkim porozmawiać z Zofią, a może wysłać jej miłosny list lub SMS, że umiera Pan z miłości do niej i co Ona na to?
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska