Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkają w najpiękniejszym miejscu na Pałukach. Ale... bez bieżącej wody!

Iwona Góralczyk
Iwona Góralczyk
- Straciłam nadzieję, że woda w tej studni znów będzie...
- Straciłam nadzieję, że woda w tej studni znów będzie... Iwona Woźniak
- Żyć bez wody to największa bieda, jaka może człowieka spotkać - użala się Mieczysława Wielgosz z Drewna.

Wyobraźcie sobie taką sytuację: chcecie się umyć, wyprać, ugotować zupę. Proszę bardzo! Ale najpierw wsiadacie do auta, na rower - co kto ma - i jedziecie do znajomych, do sąsiadów, prosić o wodę.

Załóżmy: trafiacie na dobrych ludzi, którzy nie odmawiają. Nalewacie więc tę wodę do plastikowych, 5-litrowych baniaków, jest ich z pięć, czasem siedem. I wracacie do domu. Później trochę tej wody trafia do garnka, trochę do pralki frania, a resztę trzeba zagrzać i do wanny. I tak samo dzień w dzień już od 7 miesięcy! Ilu z nas by to wytrzymało? Wielgoszowie z Drewna w gminie Gąsawa dają radę.

Ale córka powiedziała: - Dość! Mamo, zima idzie! Wreszcie musicie dostać jakieś wsparcie.

Córka wysłała mejla do Gazety Pomorskiej. - Rodzice żyją bez bieżącej wody. Czy w XXI wieku są gdzieś jeszcze takie domy? Czy tylko u nas?

- To córka Elizka pomogła w piśmie do wójta. Teraz czekamy.
- To córka Elizka pomogła w piśmie do wójta. Teraz czekamy. Iwona Woźniak

Postanowiliśmy odnaleźć dom o numerze 31 we wsi Drewno. Odnaleźć, bo dojechać tam nie tak łatwo. Szczególnie na krzyżówce w lesie trzeba wiedzieć, gdzie skręcić. - Pojedzie pani w prawo. I będzie różowy domek w lesie - poinstruowała Mieczysława Wielgosz.

Położenie piękne. Jadę, myślę - wspaniale. No tak, ale co z tego, skoro bez wody.

Prawie 40 lat tu mieszka
Był taki czas, że chcieli ich stąd wysiedlić. Widać jednak, jak Mieczysława jest z tym miejscem, z lasem, zżyta. Za dwa lata będzie 40 lat, jak tu mieszka.

- Naprawiamy ten domek. A to okna wymieniliśmy, a to dach się podreperowało. Gdyby była bieżąca woda, zrobilibyśmy centralne ogrzewanie. Znajomy obiecał piec za darmo, kolejny - za pół ceny - grzejniki.

Przeczytaj również: Po pożarze w Zielonce. Rodzina potrzebuje pomocy

Jak oni sobie tu radzą od tylu lat?!
- Mój ojciec kupił ten dom od jakiejś pani. Nie wiem nawet, ile budynek ma lat. Nie zostawił nam żadnych papierów. Jakoś jednak wcześniej funkcjonowaliśmy. Było nas ośmioro rodzeństwa. Wodę braliśmy z przydomowej studni. Sami ją doprowadziliśmy do budynku, rozprowadzając sieć.

- W międzyczasie jednak ojciec starał się też, aby nas przyłączono do wodociągu gminnego. Prosił jeszcze poprzedniego wójta, jak robili przyłącze do wsi. Był warunek, że tata miał wykopać rów pod przyłącze, w linii prostej było 1000 metrów do następnego gospodarstwa, a do wsi Drewno - 1700 m.

- Nie wykopał, bo chorował. Był rencistą, nikogo nie mógł wynająć, bo nie miał za co.

- Później ja chodziłam do pana wójta Kuczmy na rozmowy, powiedział, że jak wpłacę 5 tysięcy złotych, to tę wodę pociągnie. Ale nas też nie było na to stać. Odpuściłam.

- Teraz zaczęłam pisać do pana wójta Łabędzkiego. Bo woda w studni nam wyschła... I wygląda na to, że jej nie będzie, bo nie ma i w rowach. Pogłębialiśmy już ją sami, utrzymał się poziom przez 3 miesiące. I znów nic. Teraz jest tylko muł. Nie możemy włączyć hydroforu, który mamy od 20 lat, bo nam ten muł zassa i się to urządzenie zepsuje.

Pani Mieczysława Wielgosz przed swoim domem.
Pani Mieczysława Wielgosz przed swoim domem. Iwona Woźniak

- Na początku roku dowiedziałam się, że mają ciągnąć wodę do kolejnych gospodarzy w Drewnie: do sołtys pani Gierat, do pani Celiny Krokos. W lutym znów pisałam, to wójt odpowiedział, że nie przewidują takiego budżetu na ten cel. Później był kolejny wniosek, w kwietniu. Stanęło na tym, że mam przedstawić wpis do księgi wieczystej. Ale ja tego nie mam. Jeśli chodzi o uwłaszczenie, nie miałabym za co zrobić. Usłyszałam też, że to są tereny leśne, nie gminne, więc nie bardzo mogą tu kopać. Teraz jest trzeci tydzień, jak zaniosłam kolejny wniosek do wójta o pomoc.

- Wozimy tę wodę już od 7 miesięcy, dla siebie i zwierząt: psów i kotów. Mieszkamy tu we troje, oprócz mnie mąż Adam i mój brat Marian, który ma osobną kuchnię i pokój. Żyć bez wody to największa bieda, jaka może być - mówi Mieczysława i na chwilę milknie.

- To córka pomogła ułożyć to ostatnie pismo do wójta. Jest sekretarzem sądowym w sądzie w Bydgoszczy. Ja pracuję w Gąsawie, mąż w Żninie. Za najniższą krajową. Uczciwie wszystko, co trzeba, płacimy. Za tę wodę, którą by nam doprowadzili, też byśmy płacili.

- Na razie korzystamy z uprzejmości pani Basi Krygier, która mieszka w Drewnie. Ona ma kran na podwórzu, nie musimy wchodzić do nikogo do domu. Ale jak przyjdą mrozy, to ten kran nie będzie działał.

- Lata lecą, pracuję fizycznie, nie mam siły. Mąż po chorobie, w szpitalu się dziwili, jak on to wszystko przetrwał. To powiedział, że pił soki z czarnego bzu, z jeżyn. To prawda. Korzystamy tu z tego, co las daje i okolica. Jest pięknie. Czy latem, czy zimą. Tylko ta woda...

Nie zostawimy ich
Wójt Błażej Łabędzki obiecał w rozmowie z „Pomorską“, że nie zostawi tych ludzi bez pomocy. - Wiadomo, że musimy to rozwiązać. Z naszej strony wola jest, żeby tę wodę mieli. Bańki pozamarzane, to jest horror. Zima bez wody - też sobie nie wyobrażam.

Po paru minutach wójt ponownie się z nami skontaktował: - Wchodzi opcja pogłębienia studni. Będzie geolog, ma się wypowiedzieć ostatecznie, co mamy dalej zrobić. Temat jest więc realizowany. Nie zostawimy tego.

***
Sprawdź prognozę pogody - kujawsko-pomorskie

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska