Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MINĄŁ TYDZIEŃ

Hanna Walenczykowska

     Choć lato w pełni i należałoby spędzić ten czas pod gruszą na dowolnie wybranym boku, to... życie toczy się dalej. Czasami wręcz rwie do przodu niczym nieokiełznany rumak. I tak oto, mijające dni przekonały mnie do powiedzonka, którego nigdy dotąd nie lubiłam. Zawsze wydawało mi się głupie i bezpodstawne. A tu, okazuje się, że w "każdy orze, jak może, choćby na ugorze" jest więcej prawdy niż przypuszczałam.
     Ot i kilka przykładów, najpierw te z ulicy. Nasze trotuary wreszcie zaczynają żyć! Nie tylko dlatego, że chodzą po nich ludzie, którzy stale się spieszą i ciągle za czymś gonią. Bydgoskie ulice stają się ciekawe dzięki tym, którzy na nich zarabiają: śpiewają, grają, tańczą, malują, prezentują swoje prace. Niektóre, zwłaszcza te wykonane przez studentów szkół artystycznych są prawdziwymi "minidziełkami" - cieszy więc, że sztuka przestaje być elitarna i zaczyna nam towarzyszyć na co dzień, nie tylko w "poważnych" budynkach dla niej przeznaczonych: muzeach, teatrach, kinach... Przyznam; atmosfera ulicy sprawia, że nawet kicz mniej razi, a niekiedy staje się piękny i zachwyca swą naiwnością.
     Głęboką "orką" zajęli się ostatnio mieszkańcy gminy Białe Błota. Wytoczyli przeciwko sobie ciężką artylerię, wysuwają żądania, odpierają zarzuty i, jak na moje, niezbyt elegancko (niekiedy chlapiąc błotkiem na lewo i prawo) walczą o władzę.
     "Orką" zajmują się też pracownicy ratusza - jedni liczą nauczycieli, którzy mogą iść na emeryturę lub zmienić zawód i pieniądze, jakie jeszcze można wydać na oświatę. Dzięki temu liczeniu wiedzą, że prawie wszyscy pedagodzy pozostaną w szkołach oraz, że wystarczy na podwyżki dla tych, którzy właśnie podnieśli swoje kwalifikacje. Inni w urzędzie, w pocie czoła pracują nad bydgoskim kodeksem reklam, który ma wreszcie uporządkować miasto. I słusznie! Ktoś się w końcu do tego zabrał. Może już niebawem patrząc na niektóre szyldy nie będę dostawała estetycznego kociokwiku. Mnie i ratuszowi kodeks zapewne nie zaszkodzi, gorzej przyjmą go właściciele powyższych reklam. Oni wszak będą musieli "zaorać" stare i stworzyć nowe; tym razem nie według własnego widzimisię tylko w myśl pewnych, ogólnie przyjętych zasad.
     Najbardziej urzekła mnie jednak "orka" pewnego niebydgoskiego pasjonata, który "orze" na kilku polach po to, by... cudze dzieciaki mogły chodzić do muzeum. Szkoda, że tacy faceci, to gatunek zapisany w "Czerwonej Księdze".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska