MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyścig do magistratu

Ynona Sobecka-Husaim, Agnieszka Kuchcińska-Kurcz
Data wyborów samorządowych nie została jeszcze ostatecznie ustalona, a już trwają targi polityków w sprawie kandydatów do fotela prezydenta Szczecina. Zapewne prezydenta będziemy wybierać bezpośrednio. To oznacza, że szanse mają tylko ludzie o znanych nazwiskach.

W nieoficjalnym rankingu pierwsze miejsce zajmuje obecny prezydent Edmund Runowicz. Wiadomo, że chętnie pozostałby na drugą kadencję. Rozpoczął już walkę o swój wizerunek sprawnego, silnego polityka, który umiejętnie rozwiązuje problemy. Popierająca go SLD na razie jednak nie zdecydowała, czy nadal jest jej kandydatem.
- Jak ktoś wyraźnie nie podpadnie partii, tak jak Wieczorek, to się go popiera - wyjaśnia filozofię myślenia lewicy, jeden z jej prominentnych członków.

Urzędowy optymizm

SLD nie jest zachwycone metodami sprawowania władzy przez Runowicza. Obecny Zarząd Miasta jak ognia unika wszystkich konfliktów, wycofuje wszystkie projekty uchwał, które mogą być przyczyną sporów i protestów. By poprawić swój wizerunek Runowicz zatrudnił rzeczniczkę prasową. Lada chwila ukażą się płatne programy telewizyjne, zapewniające o sukcesach zarządu. Nieoficjalnie wiadomo, że pani rzecznik dostała spore fundusze na promowanie prezydenta, który chce uchodzić za bezpartyjnego fachowca.

Giuliani jest w mieście

Jeszcze nie tak dawno zagrożeniem dla Runowicza był Dariusz Wieczorek. Teraz jego rola w SLD zmalała. Znacznie większym poparciem cieszy się Krzysztof Żyndul, choć sam zainteresowany twierdzi, że nie będzie kandydował. Robi błyskotliwą karierę jako menadżer, ostatnio objął stanowisko szefa Zakładów Chemicznych "Police". Cztery lata temu startował bez powodzenia w wyborach samorządowych. Po upadku gabinetu Marka Koćmiela był poważnym kandydatem na wiceprezydenta, a potem prezydenta miasta. Koledzy z SLD robią mu coraz głośniejszą kampanię. Niedawno podczas sesji sejmiku jeden z radnych AWS Wojciech Żebrowski ironizował, że "Żyndul wyrasta na szczecińskiego Giulianiego" (burmistrz Nowego Jorku znany z silnej ręki wobec ludzi naruszających prawo).
Żyndul ma za sobą bogatą przeszłość, najpierw był milicjantem, potem szefem ochrony w Pazimie, by wreszcie przerzucić się na bankowość. Zostawił posadę dyrektora szczecińskiego Invest Banku zanim ten popadł w kłopoty. Ostatnią posadą przed zakładami chemicznymi był Zarząd Portu Szczecin-Świnoujście. W Policach zaczął od robienia gruntownych porządków.
- To całkiem sprawny menadżer - mówi o nim jeden z kontrkandydatów do prezydenckiego fotela. - Oczywiście, jak na polityka.
O Żyndulu mówi się, że jest człowiekiem Jacka Piechoty.

Prawica wystawia wiceministra

Prawa strona szczecińskiej sceny politycznej nadal dyskutuje o pojednaniu i wystawieniu do wyborów jednego kandydata na prezydenta.
Największe szanse na poparcie prawicy ma lansowany przez Longina Komołowskiego Piotr Mync, szef miejskiego RS AWS. Przez dwie kadencje był wiceprezydentem miasta, ostatnio zajmował stanowiska rządowe. Awansował do szczebla wiceministra. Po ośmioletniej działalności byłego członka aż dwóch zarządów są kwartały - dawniej norweskie, potem amerykańskie, a na końcu polskie. On także lansował renowację kwartałów turzyńskich. Mync przez lata blokował sprzedaż terenów przy Pazimie, koło Bramy Portowej i po Kaskadzie. Twierdził, że trzeba poczekać na zamożnego inwestora, który postawi w tym miejscu coś atrakcyjnego. Chciał, by w rejonie Bramy nabywca wybudował przejęcia podziemne. Jego wizje - zdaniem następców - były nierealne.
- Mync jest sprawnym urzędnikiem, a nie osobą kreującą politykę miasta - twierdzą ludzie lewicy.
Prawica nie ma złudzeń.
- Kto w Szczecinie zna Piotra Mynca? Jedynie Komołowski, kilku ludzi dawnego AWS i dziennikarze. Nie ma szans w wyborach bezpośrednich - mówią. - Mync cztery lata temu był kreowany na prezydenta.

Człowiek Bekdasa

Bartłomiej Sochański, były prezydent Szczecina ma tyluż zwolenników, co przeciwników. Cześć Platformy Obywatelskiej uważa, że jest jedyną osobą, która ma szanse wygrać starcie z kandydatem lewicy. Błyskotliwy, wygadany, wytrawny polityk. Ma jednak duży elektorat negatywny, budzi zbyt wielkie emocje. Sam Sochański ma mieszane uczucia.
- Pamiętam końcówkę mojej kadencji - mówi. - Skłócony układ centroprawicowy. W końcu zdecydowałem się działać na własną rękę i nikogo nie słuchać.
Dla Sochańskiego warunkiem wystartowania w wyborach jest poparcie jakiejś silnej grupy. W ostatniej kadencji nie cieszył się sympatią radnych, zarzucano mu przyjęcie posady doradcy Sabriego Bekdasa, właściciela Pogoni. Przez cztery lata wypominano nie rozpoczętą budowę oczyszczalni Pomorzany.
- To największy podróżnik, częściej bywał poza krajem niż w urzędzie - mówią radni lewicy.
Oficjalnie pierwsze nazwiska kandydatów pojawią się najwcześniej za dwa miesiące. Zainteresowani boją się, że ci, którzy pojawią się teraz w rankingu, zostaną "spaleni". Bezpośrednie wybory prezydenckie oznaczają bowiem, że walka będzie bezpardonowa. Kandydaci liczą się z bezpośrednim atakiem, wyciąganiem z życiorysu nie zawsze chwalebnych stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński